Drodzy w Chrystusie Panu!
Niedawno przeżywaliśmy czas Zmartwychwstania Pańskiego, najważniejszy i najbardziej radosny okres w ciągu roku liturgicznego. Jeżeli przyjrzymy się dokładniej modlitwom liturgicznym tego okresu, zauważymy, że bardzo często nawiązują one do sakramentu chrztu. Chrzest wszczepia nas w Chrystusa, w Jego życie i śmierć. Wszyscy wiemy, że sakrament ten gładzi grzech pierworodny. Trochę mniej mówi się o innym, równie ważnym skutku chrztu, mianowicie o włączeniu do Kościoła.
Od chwili Chrztu św. stajemy się członkami Kościoła katolickiego, a także członkami Kościoła lokalnego: pewnej konkretnej diecezji i parafii. Wiemy, że wszystkie wspólnoty na tej ziemi dają swoim członkom pewne prawa i stawiają przed nimi pewne wymagania. Prawa i obowiązki katolików zawarte są m.in. w Kodeksie Prawa Kanonicznego, zaś ich najbardziej podstawowy skrót to pięć przykazań kościelnych. Chciałem dziś powiedzieć kilka słów o piątym przykazaniu, które obecnie brzmi: Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
Antykatolickie media często wypaczają sens tego przykazania, oskarżając Kościół o zbytnie przywiązanie do dóbr materialnych. Tymczasem troska o potrzeby wspólnoty ma swoje źródło w Ewangelii, która mówi nam, że sam Pan Jezus i Apostołowie przyjmowali datki od ludzi, które składano do wspólnego trzosa.
Jeszcze więcej mówią nam Dzieje Apostolskie, czytane na Mszy Świętej w okresie wielkanocnym. Ta ostatnia księga informuje nas, że właściciele pól albo domów sprzedawali je, a pieniądze składali u stóp Apostołów. Pieniądze te szły na potrzeby wspólnoty Kościoła i na potrzeby biednych chrześcijan, tak by nikt spośród wierzących w Pana Jezusa nie cierpiał niedostatku.
Troska o potrzeby Kościoła istniała w czasach trzech stuleci prześladowań, istniała także potem i jest konieczna też dziś. Szczególnie dzisiaj oczekuje się od Kościoła i jego kapłanów pomocy duchowej, ale także materialnej. Kościół, także ten parafialny, prowadzi wiele dzieł, które wymagają nakładu pracy i pieniędzy. Tak jak przed wiekami, także i dziś Kościół liczy na wielkoduszność swoich wiernych.
Przykazanie o zaradzeniu potrzebom wspólnoty jest stare, jak stary jest Kościół. Zostało ono sformułowane na nowo, ponieważ w dzisiejszych czasach wymagania wobec Kościoła rosną, natomiast niektórzy wierni zwalniają się od obowiązku choćby dawania na przysłowiową tacę. Kościół, z którym najczęściej się spotykamy, Kościół w naszej rodzinnej parafii, też musi być utrzymany. Nawet jeżeli aktualnie nie prowadzi się jakichś poważniejszych inwestycji, np. malowania, opłacenia centralnego ogrzewania czy innych tego typu, to istnieją zwykłe „codzienne” potrzeby: opłacenie prądu, zakup świec, troska o kwiaty itd. Za te sprawy w parafii wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Dlatego nikt nie może powiedzieć sobie: ja na tacę nie dam, niech dają inni. Troska o potrzeby wspólnoty jest troską nas wszystkich. Oczywiście nikt nie ustala, jaką kwotą mamy wesprzeć nasz Kościół parafialny, to sprawa naszego sumienia. Chodzi jednak o to, żeby mieć tę świadomość, iż ciążą na nas pewne obowiązki względem Kościoła jako wspólnoty, w tym także obowiązki materialne, ponieważ Kościół żyje i działa na ziemi i też potrzebuje środków ziemskich.
Ostatnio dużo mówi się też o „Kościele ubogich”. Czy zatem Kościół nie powinien zrezygnować w ogóle ze środków materialnych i stać się bardzo ubogi, jak proponują na przykład niektóre media?
Otóż trzeba rozróżnić dwie sprawy: potrzeby i wystawność. Kościół od wieków ukazuje życie ubogie jako ideał i zaleca go zwłaszcza pasterzom i zakonnikom. Tam gdzie to tylko możliwe, kapłani są wzywani do poprzestawania na tym, co konieczne. Jednak nawet te najbardziej konieczne środki trzeba mieć i nikt nie ukrywa, że liczy się w tym przypadku na dobre i ofiarne serca parafian. W zamyśle Kościoła i przede wszystkim Pana Jezusa, kapłan ma się całkowicie oddać głoszeniu Ewangelii w różnych formach: odprawianie nabożeństw, ale także spotykanie się z grupami wiernych w parafii, odwiedzanie chorych itd. Na to potrzebny jest czas. Dlatego księża nie pracują zawodowo, aby mogli się całkowicie poświęcić służbie Bożej i służbie swoim parafianom. O tym pomyślał Pan Jezus, kiedy nie kazał Swoim uczniom brać na drogę ani trzosa, ani torby. Kazał im całą ufność pokładać w Bożej Opatrzności, która działa przez dobroć innych ludzi. Poza tym, o ile w życiu osobistym kapłan ma zadowalać się tym, co skromne i liche, o tyle w sprawach kultu Bożego nie należy żałować środków.
Niestety, niektórzy postępują jak Judasz. Pamiętamy tę historię z Ewangelii, kiedy tuż przed Męką pewna niewiasta namaściła stopy Chrystusa drogocennym olejkiem. Judasz bardzo żałował pieniędzy, które wydała na olejek i usprawiedliwiał swoją małoduszność troską o ubogich. Dziś bardzo wielu domaga się, żeby Kościół sprzedał skarby kultury i pieniądze rozdał biednym. Trzeba jednak zapytać, co by to dało? Czy zlikwidowałoby ubóstwo i nędzę na ziemi? Na pewno nie. Wszystko można spieniężyć i przejeść, ale to nie rozwiąże problemu. Chrystus Pan zapowiedział uczniom, że ubogich zawsze będą mieć u siebie.
Św. Franciszek z Asyżu, najbardziej ubogi ze świętych, nakazywał swoim braciom do Mszy Świętej używać najbardziej drogocennych naczyń, bo one mają bezpośredni kontakt z Ciałem i Krwią Chrystusa. Przez ofiarowanie tego, co najbardziej na ziemi cenne, wyrażamy nasze przywiązanie i miłość do Chrystusa. Dlatego nie wolno oszczędzać na przedmiotach kultu, świątyniach, pięknie ksiąg liturgicznych itd. Ich piękno mówi o naszej czci i przywiązaniu do samego Pana Jezusa.
Drogie Siostry i Drodzy Bracia! Nie pozwólmy się niepokoić tym, którzy pod pozorem miłości bliźniego chcą wlać w nasze serca nieufność i zazdrość względem Kościoła – naszej Matki. Jeżeli mamy jakieś wątpliwości, zapytajmy swojego duszpasterza, poprośmy o wyjaśnienie, ale nie wierzmy ślepo wrogom Kościoła, a więc także i naszym, bo i my jesteśmy Jego częścią.
Niech Matka Boża Fatimska umacnia nasze serca w ufności do Chrystusa i Kościoła. Amen.
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni