Co roku, 25 sierpnia, Kościół wspomina postać św. Józefa Kalasantego – kapłana, założyciela zakonu pijarów. Troska o zbawienie dusz sprawiła, że poświęcił swoje życie, by tworzyć bezpłatne katolickie szkoły, dostępne przede wszystkim dla ubogich.
Św. Józef Kalasancjusz (lub Kalasanty) przyszedł na świat w aragońskiej miejscowości Peralta de la Sal, ok. 1557 r. Jego ojciec, Piotr, był zamożnym kowalem, zaangażowanym w życie miejscowej społeczności. Rodzina Calasanz zaliczała się do drobnej szlachty. Matka przyszłego Świętego, Maria Gaston, wydała na świat ośmioro dzieci, z których Józef był najmłodszy.
Józef wyróżniał się w dzieciństwie dobrym wychowaniem i pobożnością. Chętnie się modlił, szczególnie na różańcu. Wielka w tym była zasługa rodziców, którzy starali się odseparować chłopca od złego towarzystwa. Po ukończeniu szkoły w Peralcie, kontynuował edukację w mieście Estadilla. Jednocześnie wzrastał w cnotach. Niektórych rówieśników drażniła nawet jego prawość, a zwłaszcza napomnienia jakie im czynił, jeśli postępowali nagannie. Nazywali go złośliwie świętoszkiem. Nie przejmował się tym, pragnął bowiem zostać kapłanem.
Po ukończeniu szkoły średniej zapisał się na Uniwersytet w Léridzie. Cieszył się wielkim zaufaniem kolegów-studentów, którzy chętnie radzili się go w kwestiach życiowych. 17 kwietnia 1575 r. Józef przyjął tonsurę. Po ukończeniu studiów prawniczych, przeniósł się do Walencji, by zgłębiać tajniki teologii.
W 1579 roku zmarł jego brat Piotr, który miał odziedziczyć majątek rodzinny. Ojciec próbował nakłonić Józefa, by zrezygnował z dotychczasowych planów i postarał się o przedłużenie rodu. Młody student zwycięsko jednak przeszedł tę próbę i 17 grudnia 1583 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Pierwsze lata życia kapłańskiego ks. Kalasanty spędził na dworach biskupów diecezji Barbastro i Lérida. Jednocześnie troszczył się o swego starego ojca, który dożywał ostatnich swych lat w Peralcie. Dopiero po jego śmierci objął obowiązki sekretarza kapituły diecezji Urgel, a po dwóch latach został domownikiem miejscowego biskupa Andrzeja Capilli. W połowie 1589 roku został mianowany oficjałem Tremp. Z wielką gorliwością podjął pracę nad wcielaniem w życie reform Soboru Trydenckiego w powierzonych jego pieczy 66 parafiach.
W tym czasie Józef Kalasancjusz miał usłyszeć wewnętrzny głos, który nakazał mu podróż do Rzymu. Okazją do wyjazdu stała się zlecona mu przez biskupa wizyta w Stolicy Apostolskiej.
Znamienne, że w Rzymie, dokąd przyjechał w lutym 1592 r., szczególne wrażenie wywarła na nim nie świetność historyczna i aktualna miasta, ale nędza części mieszkańców. W kapłanie zaczęło wzrastać poczucie odpowiedzialności za ludzi pokrzywdzonych przez los. Zapisał się do Arcybractwa Świętych Apostołów oraz kilku innych bractw niosących pomoc potrzebującym. Przez kolejne lata odwiedzał biedniejsze dzielnice miasta, wyszukując ludzi potrzebujących wsparcia. Zafascynowała go duchowość św. Franciszka i jego umiłowanie ubóstwa. Odbył nawet pielgrzymkę do Asyżu.
Niestety, „siostra Bieda”, pożądana przez gorliwych zakonników, dla wielu ludzi świeckich może stanowić przekleństwo oddalające od Boga. Ks. Józef obserwował to podczas wędrówek po zaułkach Wiecznego Miasta. Przeraziła go zwłaszcza wielka ignorancja religijna panująca wśród dzieci z ubogich rodzin. Bywało, że nie znały one nawet najprostszych modlitw. Doszedł do wniosku, że stan ten można poprawić jedynie przez tworzenie bezpłatnych, a przez to dostępnych także dla biedoty, szkół.
Poszukując instytucji zajmujących się edukacją ubogich, natrafił na Konfraternię Doktryny Chrześcijańskiej. Wprawdzie szkoły prowadzone przez nią były odpłatne, ale od czegoś przecież trzeba zacząć… Wstąpiwszy do Konfraterni, ks. Józef Kalasanty próbował przeforsować swój pomysł szkoły darmowej. Pierwszą placówkę tego typu utworzył na Zatybrzu. O fundusze na jej utrzymanie zabiegał u hierarchów kościelnych i możnych obywateli. Wieść o darmowej szkole rozniosła się szybko po Rzymie, przysparzając jej uczniów.
Od początku Kalasancjusz przyjął założenie, iż Szkoły Pobożne, bo taką nazwę nadał swemu dziełu, będą ograniczać się do przekazywania dzieciom podstawowych wiadomości z gramatyki, rachunków, a przede wszystkim zasad wiary katolickiej.
Stały rozrost rzymskiej placówki (w 1602 roku liczba uczniów wzrosła do 700) spowodował, że jej utrzymanie zaczęło przerastać możliwości Konfraterni Doktryny Chrześcijańskiej. Ks. Józef musiał szukać wciąż nowych źródeł finansowania. Na szczęście jego dziełem zainteresował się Ojciec Święty Klemens VIII. Przychylność ze strony papieża zjednała inicjatywie wielu zwolenników wśród kardynałów.
Ciężka praca z dziećmi, wychowanymi często przez ulicę, oraz surowe warunki życia w ubóstwie sprawiały, że niewielu spośród mężczyzn, którzy przyłączyli się do grona współpracowników ks. Kalasancjusza, pozostawało z nim na stałe. Zatroskany o przyszłość Szkół Pobożnych kapłan zaczął więc rozglądać się za instytucją, która zechciałaby przyjąć jego dzieło jako własne. Pod koniec 1613 roku doszło do połączenia z Kongregacją z Lukki. Wprawdzie pierwsze efekty były zachęcające, jednak z biegiem czasu okazało się, że charyzmaty obu grup różnią się na tyle, że trwanie unii nie sprzyja dalszemu rozwojowi misji nauczania ubogich dzieci. Przymuszony sytuacją ks. Józef, zdecydował się na założenie własnej kongregacji. Jej nazwa – Kongregacja Paulińska Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych – jest dowodem na głęboką pobożność maryjną Założyciela, który zresztą przybrał wtedy imię zakonne – Józef od Matki Bożej.
Pan Bóg pobłogosławił Kongregacji Paulińskiej, powołując w jej szeregi całą rzeszę zakonników. Skłoniło to Założyciela do rozpoczęcia starań w Kurii Rzymskiej o przekształcenie jej w zakon. Zabiegi były skuteczne. 18 listopada 1621 papież Grzegorz XV podpisał brewe ustanawiające Zakon Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych (pijarów).
Wtedy nastąpił dalszy rozwój Szkół Pobożnych. Z wielu miejsc Europy napływały do Rzymu prośby o przeszczepienie dzieła. Jednak z uwagi na ograniczoną liczbę odpowiednio przygotowanych zakonników, nie na wszystkie mógł o. Józef – teraz przełożony generalny zakonu – odpowiedzieć pozytywnie. O fundację zabiegał także król Polski Władysław IV. Jego prośbie stało się zadość w 1642 roku, gdy do Warszawy przybyli uciekający przed armią szwedzką pijarzy z Moraw.
Niestety, ostatnich lat długiego życia nie było dane o. Józefowi Kalasantemu przeżyć w spokoju. W zakonie pojawili się ludzie, których wygórowana ambicja pchnęła do buntu. Przywołani do porządku przez o. generała, fałszywie oskarżali go przed Inkwizycją. Zarzuty dotyczyły głównie sposobu wykonywania przez niego władzy, kwalifikacji nauczycieli oraz spraw wewnętrznych zakonu. Zwiedziony pomówieniami papież Innocenty X dekretem z 16 marca 1646 r. zredukował zakon do kongregacji i ograniczył możliwość dalszego rozwoju dzieła, a o. Kalasancjusza odwołał ze stanowiska generała.
Ta decyzja nie załamała Świętego i wiernych mu zakonników. Podjęli starania o cofnięcie decyzji papieskiej. O. Józef od Matki Bożej wbrew wszystkiemu wierzył, że zakon jeszcze się odrodzi. Miał słuszność, jednak sam nie dożył tej chwili. Zmarł 25 sierpnia 1648 roku.
Wkrótce wiele spraw się wyjaśniło i dzieło o. Józefa Kalasantego zaczęło się odradzać. Ostatecznie pełnię praw zakonu pijarzy odzyskali 21 października 1669 roku. Zrehabilitowany został także Założyciel. 18 sierpnia 1748 r. Benedykt XIV beatyfikował go. Z kolei proces kanonizacyjny zakończył się 16 lipca 1767 roku wpisaniem Józefa Kalasantego do katalogu świętych, co uczynił Klemens XIII. W 300. rocznicę narodzin dla Nieba (1948 r.), papież Pius XII ogłosił Świętego patronem katolickich szkół podstawowych.
– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.
Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.
Nie wstydzę się wiary
– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.
– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.
Palec Boży
– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.
– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.
Świetnie zorganizowana pielgrzymka
– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.
– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.
Matka Boża Fatimska ocaliła nas!
– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!
Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.
Życzę szczęśliwego Nowego Roku!
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!
Zofia z Mazowsza
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.
Halina z Mazowieckiego
Szanowny Panie Prezesie!
W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.
Anna z Włocławka
Szczęść Boże!
Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…
Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!
Ewa i Bogdan ze Śląska
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.
Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
Józef z Olsztyna
Szczęść Boże!
Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.
Mariusz