Problemy
 
Sukces Cywilizacji Życia
Paweł Kot

24 czerwca br. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, po blisko pół wieku, uchylił obowiązujące dotychczas w tym kraju „prawo do aborcji” uznawane za prawo konstytucyjne, a więc federalne. Na mocy orzeczenia Dobbs przeciwko Jackson, Sąd Najwyższy przywrócił w tej kwestii stanom autonomię. Zatem niesławne orzeczenie w sprawie Roe przeciwko Wade już nie obowiązuje. Obrońcy życia odnieśli niewątpliwy sukces.

O tym, że taka będzie decyzja Sądu Najwyższego, mówiło się od kilku tygodni – od momentu, gdy do mediów wyciekły fragmenty orzeczenia. Spodziewano się też protestów środowisk proaborcyjnych – i rzeczywiście doszło do nich przed budynkami Sądu Najwyższego oraz Kongresu. Zjawili się tam niektórzy politycy Partii Demokratycznej, od dłuższego czasu wspierającej aborcję. Wywodzący się z tego ugrupowania obecny prezydent USA, Joe Biden przyznał, że nie ma prawnych środków, by przełamać wyrok Sądu Najwyższego. Niestety, krytycznie wobec orzeczenia wypowiedziało się również wielu liderów państw świata zachodniego – co tylko pokazuje, jak nisko upadły etycznie tamtejsze elity.


Wyrok sprawił, że już w dniu jego ogłoszenia w 13 stanach aborcja została zakazana, a istnieją szanse, że podobny stan prawny może zaistnieć w 26 kolejnych – w niektórych przypadkach także w zakresie szerszym niż w Polsce. Zamykane są kolejne kliniki aborcyjne.

Szacuje się, że w okresie obowiązywania poprzedniego orzeczenia, w USA zabito około 50 mln nienarodzonych dzieci. Oczywiście winy za wszystkie te przypadki nie można przypisać tylko obowiązywaniu orzeczenia, ale z pewnością uznanie prawne miało ogromny wpływ na rozpowszechnienie aborcji, a w stanach konserwatywnych bezpośrednio wręcz zmuszało lekarzy do wykonywania takich praktyk. Jak doszło do tej sytuacji?


Sprawa Roe przeciwko Wade


W czerwcu 1969 roku mieszkająca w stanie Teksas 21-letnia Norma McCorvey była po raz trzeci w ciąży. Nie mając zamiaru samotnie wychowywać tego dziecka – już pierwsze wychowywała jej matka, a drugie oddała do adopcji – postanowiła dokonać aborcji. Poradzono jej, żeby skłamała, że została zgwałcona i w ten sposób uzyskała prawo do legalnej aborcji. Jednak w Teksasie „przerwanie ciąży” było dozwolone tylko w celu ratowania życia matki, więc nie uzyskała na to zgody – dodatkowo domniemany gwałt nie był zgłoszony na policję ani udokumentowany. Nie powiodła się jej też próba dokonania nielegalnej aborcji, bo miejsce tego procederu zamknęła policja. W końcu McCorvey zdecydowała się wytoczyć proces przeciwko władzom stanowym, w którym występowała pod pseudonimem Jane Roe. Przeciwko niej z ramienia władz występował w tej sprawie znany prokurator okręgowy, Henry Wade.


Sąd okręgowy odrzucił pozew Roe. Ta jednak odwołała się do Sądu Najwyższego USA, argumentując, że wbrew swojej woli została zmuszona przez stan Teksas do urodzenia dziecka. 22 stycznia 1973 Sąd Najwyższy uznał (7 głosów było za, 2 przeciw), że „prawo do aborcji” wynika z Konstytucji, a zatem żaden stan nie może ustanowić prawa całkowicie jej zakazującego. Sąd podzielił przy tym ciążę na trzy okresy. Przyznał możliwość dokonania aborcji w pierwszych 3 miesiącach, możliwość regulowania (ale nie zakazania) tego prawa w następnych trzech i możliwość zakazania aborcji w ostatnich 3 miesiącach ciąży. Od tego momentu stany nie miały więc swobody w kwestii zakazu zabijania dzieci, a w 46 z 50 nich zaistniała konieczność zmiany przepisów.


Amerykański system prawa


System prawa w USA jest odmienny od polskiego. W naszym kraju prawo stanowione przez organy prawodawcze obowiązuje na całym terytorium. Natomiast w Stanach Zjednoczonych, które są tak naprawdę federacją stanów-państw, prawo może być stanowione na szczeblu centralnym i na szczeblu stanowym. Według założycieli kraju i twórców Konstytucji, w USA ma obowiązywać zasada, że jeśli coś nie jest w ustawie zasadniczej zastrzeżone dla organów centralnych, to pozostaje to w gestii prawa stanowego i to poszczególne stany o tym decydują. Dlatego prawo między poszczególnymi stanami może bardzo się różnić.


Z biegiem czasu do Konstytucji USA wprowadzono szereg poprawek, które otworzyły pola do sporów, czy coś podlega władzy centralnej, czy stanowej. W takich spornych kwestiach decyduje Sąd Najwyższy, którego 9-osobowy skład wymienia się bardzo rzadko – sędziowie są mianowani dożywotnio przez prezydenta. A prezydenci, jak łatwo się domyśleć, mianują sędziów podzielających ich poglądy.


Krytyka proaborcyjnego orzeczenia


Nadużycie interpretacji co do obowiązywania centralnych zasad miało miejsce właśnie w przypadku sprawy Roe przeciwko Wade. Sędziowie Sądu Najwyższego powołali się na 14. poprawkę z 1868 roku i gwarantowanie przez nią prawa do prywatności i wolności wszystkim obywatelom. Poprawkę tę wprowadzono po wojnie secesyjnej, a jej głównym motywem było zrównanie praw czarnoskórych obywateli, byłych niewolników. W 1973 Sąd „podciągnął” pod nią kwestię aborcji, która ma przecież zupełnie inne uwarunkowania etyczne.


Decyzja w uroczystość Serca Jezusowego


Od początku wyrok miał słabe podstawy i był podważany. Wskazywano, że sędziowie przekroczyli swoje uprawnienia, a decyzja w tego typu kwestii powinna być zarezerwowana dla organów ustawodawczych; że podstaw do takiego orzeczenia nie ma nigdzie w Konstytucji USA, że Sąd Najwyższy źle przedstawił historię i skalę aborcji w historii Stanów Zjednoczonych; że pominął etykę lekarską i przysięgę Hipokratesa (ani nikomu nie będę jej [aborcji] doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie); że nie wziął pod uwagę dotychczasowego szerokiego orzecznictwa krajowych sądów w tej kwestii; że przyjął wąską interpretację 14. poprawki, nie uznając nienarodzonych za osoby; że nie wziął pod uwagę oczywistych dowodów biologicznych na początek życia w momencie poczęcia...


Powodem, dla którego ta tragiczna decyzja utrzymała się tak długo, było w dużej części „zabetonowanie” składu Sądu Najwyższego. Dopiero gdy poprzedni prezydent, Donald Trump, korzystając z okazji, w krótkim czasie nominował troje sędziów o konserwatywnych poglądach, sytuacja zmieniła się na korzystną dla obrońców życia, którzy w USA działają coraz bardziej efektywnie.


Kiedy do Sądu Najwyższego trafiła apelacja w sprawie ze stanu Mississippi: Dobbs (urzędnik tego stanu) przeciw Jackson Women’s Health Organization (klinika aborcyjna), Sąd Najwyższy odrzucił wyrok niższej instancji (oparty na Roe przeciw Wade) i podtrzymał obowiązywanie prawa stanu Mississippi zakazującego większości aborcji po 15. tygodniu ciąży. Wyrok zapadł 24 czerwca przy 5 głosach za, 3 przeciwko i jednym ze zdaniem odrębnym. Tym samym obalono orzeczenie sprzed 49 lat – przynajmniej do czasu, gdy jakiś nowy skład sędziowski zdecyduje inaczej.


Udało się więc przeforsować ogromnie ważną zmianę w kierunku większej ochrony życia, a orzeczenie – co znaczące – zapadło w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Matka Kościoła zmiażdży jego głowę!
Dopiero co nastał nam nowy rok, a już za moment przeżywać będziemy Wielki Post. Szczególny to czas, w którym możemy przyjrzeć się wnikliwiej naszej chrześcijańskiej postawie i dokonać w niej niezbędnych korekt tak, by rzeczywiście być solą ziemi i świadectwem dla świata. Wszak Krew naszego Pana nie darmo została wylana za nas i za wielu…

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dziękuję za każdy przeżyty dzień

Pani Henryka Kłopotowska należy do Apostolatu Fatimy od jego początków, czyli od 2003 roku. Pochodzi z parafii Przemienienia Pańskiego w Perlejewie koło Siemiatycz. Tam przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania, tam również mając zaledwie 17 lat zawarła sakrament małżeństwa.

 

– Po ślubie z mężem Stanisławem mieszkaliśmy w Siemiatyczach, ale w 1999 roku przeprowadziliśmy się do Białegostoku – opowiada Pani Henryka. – Tu należeliśmy najpierw do parafii katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale później przenieśliśmy się na nowe osiedle i teraz chodzimy do kościoła pw. bł. Bolesławy Lament. Katedra była przepiękna, stara, a w nowym kościele jest na razie bardzo skromnie, chociaż ksiądz proboszcz stara się to zmienić, i w miarę możliwości finansowych robi, co się da.


– Mąż pracował 54 lata jako kierowca, 36 lat jeździł po Europie. Gdy mąż zarabiał, ja wychowywałam dzieci. Pilnowałam, żeby iść z nimi do kościoła na pierwszy piątek, do spowiedzi i Komunii, żeby je nauczyć, że tak trzeba. Teraz to
mój starszy syn, Sławek, musi o tym pamiętać i prowadzić do kościoła swoje dzieci. Czasami mogę mu co najwyżej o tym przypomnieć. Sławek jest szanowanym radcą prawnym, ale wciąż jako lektor służy do Mszy Świętej, co jest dla mnie wielkim zaszczytem. Synowa też jest bardzo religijna, z czego jestem bardzo zadowolona. Mam dwóch wnuków: jeden już pracuje, a drugi kończy studia.


– Młodszy syn, Ernest, skończył szkołę zawodową i interesuje się informatyką. Chodzi do kościoła, co miesiąc jest u spowiedzi i Komunii, co jest dla mnie bardzo ważne.


W Apostolacie od 20 lat


– Do Apostolatu Fatimy należę od 2003 roku. W 2017 roku byłam nawet zaproszona na Kongres Apostołów Fatimy w Krakowie. Przy okazji odwiedziłam wtedy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II.


– Przez 20 lat dostałam ze Stowarzyszenia tak dużo dewocjonaliów, że trudno wszystkie spamiętać. Były wśród nich różańce, książki, szkaplerz, kropielnica i różne obrazki. Niedawno otrzymałam piękne wizerunki Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, które oprawione w ramki wiszą na ścianie w moim pokoju. Z kolei figura Matki Bożej Fatimskiej stoi w witrynie.


– Kiedyś nazbierałam tak dużo numerów „Przymierza z Maryją”, że nie wiedziałam, co z nimi zrobić. W końcu mąż zaniósł je do katedry i w ciągu dwóch dni się rozeszły, a ja je gromadziłam może nawet ponad 10 lat. Dopiero teraz, z ostatniego numeru „Przymierza…”, dowiedziałam się, że na obrazie Matka Boża Ostrobramska jest pokazana bez Pana Jezusa, bo nosiła Go wtedy pod swoim sercem. I że oryginał tego obrazu znajduje się w Wilnie, w Ostrej Bramie.


Złote gody na Jasnej Górze


Warto w tym miejscu wspomnieć, że Pani Henryka osobiście pielgrzymowała do ostrobramskiego – i nie tylko sanktuarium. – W 1992 roku byłam z mężem i młodszym synem w Druskiennikach i Ostrej Bramie, w kościele św. św. Piotra i Pawła. Wspólnie nawiedziliśmy również kilka razy sanktuarium Matki Bożej w Licheniu. Pamiętam, że jak byłam tam po raz pierwszy w 1994 roku z pielgrzymką z mojej parafii, to był tam tylko pusty plac; ziemia była dopiero poświęcona. A jak pojechałam tam z mężem kilka lat później, to zwiedzaliśmy kościół św. Doroty, Las Grębliński, drogę krzyżową, byliśmy na Mszy Świętej i Apelu Jasnogórskim. Kilka razy byliśmy także w Częstochowie. Naszą 50. rocznicę ślubu obchodziliśmy właśnie w jasnogórskim sanktuarium. Uczestniczyliśmy wtedy w Różańcu i Mszy Świętej w naszej intencji w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej.

Jak być szczęśliwym


– Teraz opiekuję się mężem. On tyle lat pracował i zrobił dla nas bardzo dużo. Na co dzień wspólnie odmawiamy Różaniec z
 Radiem Maryja i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ostatnimi czasy najczęściej modlę się za zmarłych z naszych rodzin, a także o zdrowie i pokój w rodzinie. Dziękuję Panu Bogu za każdy przeżyty dzień, za rodzinę, za wnuki. Za to, że czuwa nade mną, że mam siłę do pracy. Czasami jest ciężko nawet obiad ugotować, ale jak wszystko się uda, to dziękuję za to Matce Bożej i Duchowi Świętemu.

Zakończmy to świadectwo Pani Henryki słowami, które usłyszała kiedyś od matki swojego męża i które utkwiły Jej w pamięci: – Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje, kto je cierpliwie znosi, szczęśliwym zostaje.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pięknego kalendarza „366 dni z Maryją” na rok 2024. Zajmie on bardzo ważne miejsce w moim domu. Obecność Maryi pomaga mi przezwyciężyć samotność i czasami smutek. Ona mnie nie opuści!

Barbara z Rudy Śląskiej

 

Szczęść Boże!

Jako mała dziewczynka zachorowałam na zapalenie opon mózgowych i wyszłam z tego zupełnie zdrowa. Do 18. roku życia byłam pod lekarską kontrolą, miałam nigdy nie mieć dzieci, a urodziłam ich czworo. Pierwsze dziecko zmarło mając 6 tygodni na zapalenie płuc. Mam jednego syna i dwie córki, doczekałam się pięciorga wnuków i jednego prawnuka. Wierzę, że z Bożą pomocą można osiągnąć wszystko czego człowiek pragnie. Chciałabym, żeby wszyscy ludzie uwierzyli w łaski, które płyną od Pana Jezusa za przyczyną Matki Najświętszej.

Lilianna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na wstępie serdecznie dziękuję za życzenia błogosławieństwa Bożego i opieki Najświętszej Maryi Panny. Podziękowania składam również za interesującą i wartościową książkę autorstwa Jerzego Wolaka o objawieniach Maki Bożej w Akicie. Maryja ciągle ostrzega nas przed Bożym gniewem i nie chce, abyśmy zginęli śmiercią wieczną. Matka Boża pragnie nas ratować i powinniśmy o tym zawsze pamiętać. Nadchodzą bardzo trudne czasy. Bardzo często zastanawiam się nad tym, że jeżeli ludzkość nie pokona grzechu, to Bóg może nas ukarać. Modlę się więc do Niepokalanego Serca Maryi, aby Ono zatryumfowało dla całej ludzkości. Kończąc moje przemyślenia na temat tych pełnych zamętu czasów – pamiętajmy, że Matka Boża nas przed nimi ostrzega, cały świat (w tym nasza Ojczyzna) jest zagrożony aborcją, eutanazją, ingerencją w płeć czy błędami popełnianymi przez niektórych kapłanów. Częstym zjawiskiem w obecnych czasach jest krytyka Kościoła, księży, a także wyśmiewanie się z naszej wiary. Te zjawiska prowadzą do kłótni i nienawiści….

Marianna z Włocławka

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz wszystkie upominki. Wciąż dowiaduję się czegoś nowego z tej prasy katolickiej. Niech Bóg Was błogosławi. Proszę o modlitwę wstawienniczą za mnie w intencji szybkiego powrotu do zdrowia. Bóg zapłać za wszystko!

Justyna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za piękny „Notes Apostoła Fatimy”, przygotowany z okazji 20-lecia istnienia Apostolatu Fatimy. Te 20 lat przyczyniły się do upowszechniania Prawdy, Dobra i Piękna, dzięki czemu wielu ludzi uznało te wartości za najistotniejsze w swoim życiu. Życzę Apostolatowi Fatimy i Panu Prezesowi wielu kolejnych lat w upowszechnianiu tego dzieła.

Marek z Lublina

 

Szczęść Boże!

Pragnę serdecznie podziękować za tak miłe i wzruszające życzenia urodzinowe. Jestem zachwycona tym, że przy nawale pracy w Stowarzyszeniu można jeszcze chwilę przeznaczyć dla innych. Jeszcze raz pięknie dziękuję, prosząc Matkę Bożą Częstochowską o opiekę i wiele łask tak potrzebnych do działania.

Z Panem Bogiem

Teresa z Częstochowy

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za życzenia urodzinowe oraz za modlitwę. Pragnę w dużym skrócie podzielić się swoim życiem. Moja, mama urodzona w Warszawie, wojnę spędziła na Podhalu w oddziale AK. Pod koniec wojny dowiedziała się, że jej rodzina zginęła na Woli. Została sama z dzieckiem, które miała pod sercem. Wsiadła w pociąg i pojechała na ziemie odzyskane, gdzie przyjęli ją dobrzy ludzie. Znaleźli jej pracę, a ja wychowywałem się na wsi. Po przeprowadzce do Jeleniej Góry, gdzie zaopiekowali się nami jej znajomi z partyzantki, mama pracowała, a ja… wagarowałem. Na swoje potrzeby „zarabiałem” żebrząc pod kinem. Po przeprowadzce do Ząbkowic Śląskich mama zachorowała, a ja musiałem powtarzać piątą klasę. Po jej śmierci w 1958 roku, zostałem sam. Miałem 12 lat. Nazywano mnie „dzieckiem ulicy”. Trafiłem do znajomej mamy z dzieciństwa mieszkającej w Zakopanem. Traktowano mnie tam jak służącego. W kościele bywałem, choć w tym domu nie obchodzono świąt. Dziś mogę powiedzieć, że tak jak śmierć Pana Jezusa uratowała ludzkość, tak śmierć mamy uratowała mnie. To co nazywałem wolnością, było tak naprawdę moją „drogą krzyżową”. Wpadłem w szpony szatana. Gdy wyjechałem do Krakowa, ożeniłem się. Po roku dostałem mieszkanie, urodziła mi się córka i zacząłem wszystko od nowa. Wyjeżdżałem z zakładu pracy na Słowację, Węgry i do Izraela, gdzie zwiedziłem większość miejsc związanych ze Zbawicielem. Częste rozłąki oddaliły mnie jednak od żony. Byłem złym mężem i ojcem. Żona zachorowała na raka piersi i po ślubie córki i urodzeniu się wnuczki to ja się nią opiekowałem. Będąc na emeryturze, sam zacząłem chorować i miałem głęboką depresję. Wtedy nagle nastąpił przełom w moim życiu. Po przeczytaniu książki „Moc uwielbienia” odmieniło się wszystko. Wróciłem do Boga, zniknęły lęki depresyjne, a z nimi wszystko co było we mnie złe. Po latach poszedłem do spowiedzi. Od śmierci żony uczestniczę co dzień we Mszy Świętej, regularnie korzystam z sakramentu pokuty. Pojednałem się też z córką, która często odwiedza mnie wraz z wnuczką. Razem spędzamy święta.

Z Panem Bogiem

Ryszard z Krakowa

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Waszemu Stowarzyszeniu za wszelkie kampanie – nie tylko kalendarze, ale i inne ciekawe książki czy gazetę „Przymierze z Maryją”. Już od kilku lat ten piękny kalendarz z Maryją ubogaca moje mieszkanie, ponieważ jestem wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny. Dlatego bardzo zasmuciło mnie to, że może go już nie otrzymam. Dziękuję za wszystko!

Elżbieta z Wieprza