Rodzina
 
Praca, a życie kiedy?
Ileż prawdy jest w powiedzeniu: Życie jest najlepszą książką. Wie o tym każdy, kto to zauważy". Ale czy my dzisiaj mamy czas na życie? Czy mamy czas na to, by cieszyć się obecnością bliskich? Czy mamy czas na robienie rzeczy pięknych i przyjemnych, krzepiących nasze dusze? Czy mamy czas na odpoczynek? Czyż nie jest tak, że praca wypełnia całe nasze życie?

Paradoksalnie, zwłaszcza w naszej rzeczywistości, praca staje się wszystkim. Zarówno dla tych, którzy jej nie mają, jak i dla tych, którzy ją mają. O ile ci pierwsi są sfrustrowani jej brakiem i niemożnością prowadzenia godnego życia, właściwie cały czas o niej myśląc, to ci drudzy chcąc nie chcąc, ze względu na presję otoczenia poświęcają jej wszystko.

Podświadomie wiemy, jaki powinien być dobry obywatel. Ma być niesłychanie zaangażowany w to, co robi i efektywny. Musi być przydatny dla pracodawcy, dla rządzących, dla tych wszystkich, którzy dystrybuują dobra materialne. By temu sprostać, pracuje, nie ma czasu na odpoczynek, bo już czas goni, a przecież jeszcze jest tyle do zrobienia.

Tak jest w miejscu pracy, ale tak też jest nawet w domu. Gospodyni domowa myśli sobie, że będzie dobra tylko wtedy, kiedy będzie pracować przez cały dzień. A więc sprząta, pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi. Nawet kiedy usiądzie na chwilę w południe, aby wypić filiżankę kawy czy herbaty, nie potrafi się tą chwilą delektować, gdyż zauważa, że na przykład firanka nie jest wystarczająco czysta, a ona tu siedzi i nic nie robi. Rodzi się w niej poczucie winy i znowu rusza do pracy.

I po całym dniu, kiedy wreszcie wszyscy domownicy się spotkają, są tak zmęczeni, że nawet nie rozmawiają ze sobą.

Naturalnie, że musimy pracować. Musimy działać i zdobywać codzienny chleb w pocie czoła. Ale trzeba też pamiętać o tym, że praca nie została stworzona dla człowieka jako jego zajęcie, lecz stanowiła część kary wymierzonej Adamowi za okazanie nieposłuszeństwa Bogu. „Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia" (Rdz 3:17).

Adam najpierw stworzony został po to, aby, jak naucza katechizm: „poznać, kochać, służyć i oddawać cześć Bogu oraz radować się z Nim w niebie".

Naturalnie, jak już wspomniano, człowiek musi zdobywać dobra materialne, aby zapewnić utrzymanie dla siebie i rodziny, i to na jak najwyższym poziomie. I nie ma w tym nic złego, jeśli jest w nim zdrowe dążenie do doskonałości i pragnienie osiągnięcia prawdziwego postępu, jak naucza św. Tomasz z Akwinu. Jednak nie można zapomnieć o duchu, bo przecież tu na ziemi mamy przede wszystkim dbać o duszę.

Nie tylko nie jest grzechem to, że uszczkniemy trochę cennego czasu, odłożymy coś na jutro lub pojutrze, aby przez chwilę pobyć sami ze sobą, przeczytać coś, przejść się, kontemplować rzeczy piękne. Aby rozwinąć i pogłębić relacje z rodziną, szczególnie zaś poświęcić go dzieciom.

Wiadomo, ile negatywnych konsekwencji niesie ze sobą praca na maksimum swoich możliwości. Człowiek jest przemęczony i zestresowany. A ponieważ potrzebuje dużo energii, aby wszystkiemu podołać, toteż posiłkuje się wieloma kawami, bardzo mocną herbatą, nie mówiąc już o innych ostrzejszych środkach. Z kolei organizm utrzymywany prawie przez cały czas w pełnej gotowości, jak na wojnie, w pewnym momencie zacznie odmawiać posłuszeństwa. Najpierw zacznie się od tego, że będziemy mieli kłopoty ze snem, a później spadnie nasza odporność i zaczną się większe problemy z innymi organami.

Potrzebujemy odpoczynku i pokrzepienia dla duszy. Nawet jeśli wyjdziemy na spacer, przeczytamy coś, pójdziemy do kościoła, to nie będzie to strata czasu. Dzięki odpoczynkowi regenerujemy siły, stajemy się bardziej efektywni i lepsi w pracy zespołowej. Stajemy się w ogóle lepsi dla otoczenia.

Trzeba pracować, ale też cieszyć się różnymi pięknymi rzeczami w życiu, aby napełnić duszę dobrymi i twórczymi wrażeniami. Praca to nasze dziedzictwo po Adamie, zdrowa dyscyplina, zajęcie i lekarstwo na wiele schorzeń. Ale nie zapominajmy, że praca nie była powodem stworzenia. Jesteśmy ciałem, ale też i to przede wszystkim duszą stworzoną „na wzór i podobieństwo Boże". Nie możemy tylko pracować, musimy także odpoczywać i zwyczajnie żyć, radując się towarzystwem innych i pokrzepiać duszę.

Jezus Chrystus wskazał na to, kiedy odwiedził dom pewnego przyjaciela w Betani, który miał dwie siostry Martę i Marię. Marta była bardziej praktyczną, dobrą gospodynią domową i doskonałą panią domu. Wiedziała, jak wyjątkowym i dostojnym gościem był Pan Jezus, dlatego chciała, aby wszystko dla niego było doskonałe. Krzątała się i usługiwała najlepiej, jak potrafiła. Z kolei Maria, choć dobrze wiedziała, jak wielki to zaszczyt podejmować tak znamienitego gościa, zamiast podobnie jak Marta mu usługiwać i krzątać się, „siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie". Innymi słowy dotrzymywała mu towarzystwa. Mogłoby się wydawać, że niczego nie robiła. I kiedy Marta prosiła, aby Jezus napomniał jej siostrę, On odrzekł: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba (mało albo) tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. (Łk 10:41).

Chrystus docenił aktywność Marty, nawet ją pochwalił, ale Maria zrobiła coś znacznie lepszego. Dotrzymała towarzystwa Jezusowi Chrystusowi, starała się Go jeszcze lepiej poznać i zgłębić Jego słowa, aby Go mogła jeszcze bardziej kochać i lepiej Mu służyć. Uczyniła pożytek dla swej duszy, która jest ważniejsza niż ciało.


Agnieszka Stelmach
na podstawie:
Michelle Taylor, Work, when do we live?,

„Crusade Magazine"


Ten artykuł przeczytałeś dzięki ofiarności Darczyńczów. Wesprzyj nas i zostań współtwórcą "Przymierza z Maryją".

NAJNOWSZE WYDANIE:
Kto będzie zbawiony?
Przeznaczeniem człowieka jest wieczność… Naszym przeznaczeniem jest życie wieczne… Jednak jakie ono będzie, to zależy już od naszych codziennych decyzji i wyborów. W pierwszym tegorocznym wydaniu naszego pisma, postanowiliśmy wypełnić jego łamy tematyką Nieba i wiecznego zbawienia. Czym jest Niebo? Czym zbawienie? Co o Niebieskim Jeruzalem mówili święci mistycy? Na te pytania odpowiadają nasi autorzy. Zapraszam do lektury!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
W Apostolacie od 10 lat. A czemu nie?

Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…

 

U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.


Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.


W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.


Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.


Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.


W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…


Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Listy od Przyjaciół

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem bardzo wzruszona Waszą codzienną pracą nad budzeniem sumień Polaków. Naprawdę ogrom wykonanej pracy w Imię Boże i Matki Bożej Fatimskiej. Bardzo dziękuję za wszystkie broszurki, książeczki, obrazki święte, za „Przymierze z Maryją”, magazyn „Polonia Christiana” i modlitwę. Nie znajduję słów, żeby Wam za to wszystko podziękować.

Pozwólcie, że opowiem coś o sobie. Od lat bardzo choruję, urodziłam się w niewoli niemieckiej 10 czerwca 1944 roku. Rodzice byli zesłani na przymusowe roboty, a ojciec na początku był przez rok za drutami w obozie jenieckim. Oboje pracowali o głodzie i chłodzie. Ja zaś pracowałam przez 30 lat na 3 zmiany w szpitalach jako pielęgniarka. Z powodu wrodzonej wady wzroku, która przez lata się pogłębiała, zmuszona byłam przejść na emeryturę, ale daję sobie radę dość dobrze! Niech Was Pan Bóg w Trójcy Jedyny błogosławi. Jesteście wspaniałymi ludźmi, oby takich jak najwięcej w naszej Polsce kochanej. Oby była wolna i niepodległa. Z wyrazami szczerej wdzięczności za Waszą pracę.

Anna z Jastrzębia-Zdroju

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę odnieść się do pytania postawionego w liście: „Czy wy nie za bardzo czcicie Maryję, zamiast po prostu skupić się na Bogu?”. Muszę przyznać, że sam również niejednokrotnie spotkałem się z takim stwierdzeniem, co też odnosiło się do kultu świętych. A to przecież „Przez Maryję do Jezusa”. To właśnie Maryja mówi nam: „Uczyńcie wszystko, co wam mówi mój Syn”. Same słowa „Magnificat” również przepełnione są miłością i wypowiedziane w tym zachwycie Maryi. Musimy mieć świadomość, że Maryja nie chce sławy dla siebie. Ona ukazuje Boga, którego mamy wraz z Nią uwielbiać. Maryi nie da się czcić „za bardzo”!

Czesław z Łaszczowa

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo serdecznie dziękuję za piękny kalendarz „365 dni z Maryją” na rok 2023. Powiesiłem go nad swoim łóżkiem, żeby Matka Najświętsza spoglądała na mnie i miała mnie zawsze w Swej opiece, w dzień i w nocy. Kiedy spoglądam na ten kalendarz i widzę, jak Matka Boża Fatimska patrzy na mnie uśmiechnięta, to czuję się, jakby stale chciała ze mną być. Modlę się do Niej i proszę o zdrowie, siłę i żeby zawsze się mną opiekowała.

Denis z Opolskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Gdy 6 lat temu byłem zmuszony poddać się ciężkiej operacji jelita grubego, która tak naprawdę uratowała mi życie, odwiedził mnie kolega z „ławy szkolnej” ks. Edward Staniek, wielki autorytet naukowy. Kiedy powiedziałem mu, że cudem Boskim jest to, że jeszcze żyję, odpowiedział mi: „Żyjesz, bo widocznie jesteś jeszcze potrzebny”. Z początku przyjąłem to z niedowierzaniem, ale dziś z perspektywy czasu uważam, że były to słowa prorocze, bo jeszcze przydam się choćby Stowarzyszeniu, wspomagając je na ile mnie stać. Jest to bezsprzecznie dzieło na szeroką skalę. Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Pana Prezesa i całej wspólnoty.

Kazimierz z Krakowa

 

 

Szczęść Boże!

Składam serdeczne „Bóg zapłać” za czasopismo „Przymierze z Maryją” i nie tylko, ponieważ otrzymuję też od Was również dewocjonalia, z których bardzo się cieszę. „Przymierze…” jest bardzo interesujące, czytam z radością, jak również przekazuję innym osobom. Ostatnio otrzymałam „Apostoła Fatimy”, jego lektura również jest bardzo ciekawa, przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Jestem osobą starszą – wierzącą i praktykującą. Do kościoła uczęszczam niemal codziennie, ponieważ mam blisko. Dziękuję Bogu i Maryi za siły, które otrzymuję. Chciałabym podziękować za piękny kalendarz, zajmuje on ważne miejsce w moim domu.

Krystyna z Wołowa

 

 

Szanowni Państwo!

Serdecznie pozdrawiam całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Z całego serca dziękuję za wszystkie przesyłane „Przymierza z Maryją”. Kocham to pismo i zawsze czekam na nie z tęsknotą. Dziękuję również za wszelkie inne przepiękne, wartościowe przesyłki i pamięć, za co składam serdeczne „Bóg zapłać”. Ja w zamian modlę się za wszystkich pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Niech Maryja otacza całą Redakcję Swą Matczyną opieką. Aby Wam Bóg błogosławił w życiu osobistym i zawodowym.

Janina ze Świętokrzyskiego

 

 

Szczęść Boże!

Składam moje najserdeczniejsze podziękowania za otrzymane życzenia urodzinowe oraz polecenie mnie w opiekę Fatimskiej Matce, jak również za modlitwę w mojej intencji. Byłam bardzo ucieszona i mile zaskoczona, że Pan Prezes osobiście dołożył starań, aby sprawić mi radość. Jeszcze raz serdeczne Bóg zapłać!

Halina z Chorzowa

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję serdecznie za piękny kalendarz „365 dni z Maryją” na rok 2023. Pragnę podziękować również za przesłany mi obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, książeczkę i kartę, na której mogłam zapisać swoje podziękowania i prośby do Matki Bożej. Dziękuję także za „Przymierze z Maryją” – to wartościowa lektura. Czytając artykuły w czasopiśmie wiele się dowiaduję, pogłębiam swoją wiedzę i po przeczytaniu zanoszę je do kościoła, aby inni też mogli skorzystać z „Przymierza…”. Dziękując za wszystkie przesyłki, życzę, aby kolejny rok był wspaniałym czasem odkrywania Bożej i ludzkiej miłości, odnowy sumień i umocnienia wiary.

Anna z Ząbkowic

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi oraz wszystkim pracownikom za wspaniałość, jaką nas Państwo obdarzacie. Za kalendarze, książeczki i inne dewocjonalia. Książki są cudne, jedną sobie zostawiam, a drugą prześlę rodzinie. „Przymierze z Maryją” też im wysyłam i bardzo się z tego cieszą i dziękują za wszystko!

Bronisława ze Szczecina