Temat numeru
 
Piękno w różnorodności
Valdis Grinsteins


Autentyczny bożonarodzeniowy nastrój nie jest możliwy bez kilku nieodzownych czynników. Ich brak sprawia, że Boże Narodzenie przypomina zwykły festyn, czasami nawet nieco absurdalny.

Najbardziej oczywisty i bezsporny jest czynnik religijny. Jeśli nasze świętowanie nie wypływa z radości przyjścia na ten świat Zbawiciela, Boże Narodzenie niczym nie będzie się różnić od zabawy karnawałowej, dnia niepodległości czy urodzin monarchy, celebrowanych w niektórych krajach. Ten właśnie aspekt odróżnia święta Bożego Narodzenia od innych świąt, także religijnych.

Kiedy obchodzimy Wielki Tydzień, oczekujemy, że ludzie będą bardziej refleksyjni wobec dramatu, jaki dokonał się na krzyżu, bardziej skłonni zastanowić się nad grzechem, zbawieniem naszych dusz i wartością, jaką miały one dla Stwórcy w chwili, w której prosił On swego Jednorodzonego Syna o tak wielkie poświęcenie. Fakty te skłaniają człowieka do powagi, nastrojów budowanych raczej w ciemnych kolorach, do klasycznej muzyki, skromnego ubioru i rozmów prowadzonych prawie półgłosem.

Niebo otwiera swe podwoje

Boże Narodzenie, czyli dokładniej mówiąc narodziny dziecka, które jest Bogiem, przynosi myśli zgoła odmienne. Każde narodziny są powodem do radości i rodzinnego świętowania. Pojawia się przecież nowe życie, nowe ogniwo między rodzicami, a także między nimi i pozostałymi członkami rodziny, odradza się w nas potrzeba obrony słabszego. Potomek to także obietnica ciągłości. Z Dzieciątkiem Jezus jest tak samo. Niebo, które zatrzasnęło się dla nas przez grzech pierworodny, teraz otwiera swoje podwoje. Na świat przychodzi najdoskonalszy Pośrednik między Bogiem Ojcem a grzeszną ludzkością. Maryja wyniesiona zostaje do najwyższej chwały Matki Boga, świat zaś zaczyna kroczyć ku lepszemu, pokrzepiony obietnicą zbawienia. Wobec takich faktów budzi się w nas uczucie radości, przyjaźni, współczucia i wdzięczności.

Niepowtarzalna atmosfera

Te właśnie refleksje towarzyszyły przez wieki licznym narodom chrześcijańskim i to one wykreowały niepowtarzalną bożonarodzeniową atmosferę, tak odmienną od atmosfery wszystkich innych ludzkich rytuałów, nawet tych religijnych. Boże Narodzenie zawsze było unikalne, zawsze miało w sobie coś swoistego. W każdym dniu roku możemy ofiarowywać lub otrzymywać prezenty z najróżniejszych okazji – na urodziny, imieniny, dzień matki, a nawet w związku z którymś z licznych współczesnych świątecznych wynalazków. Te podarunki jednak nigdy nie dorównają prezentom złożonym pod choinką. Dlaczego? Ano dlatego, że za tamtą uprzejmą wymianą upominków nie kryje się ta filozofia miłości, która dała początek świętom Bożego Narodzenia. Pięknie przystrajać domy możemy przy każdej okazji, lecz nic się nie może równać z bożonarodzeniowym wystrojem naszych domowych ognisk, z tak przecież szczególnymi symbolami tego święta.

Łatwiej przebaczyć

Okres Bożego Narodzenia nie czyni z człowieka wzoru wszelkich cnót, nie możemy powiedzieć, by czystość, roztropność i umiarkowanie charakteryzowały właśnie tę ostatnią część roku. Z całą pewnością wolno nam jednak przyznać, że w czasie tych świąt uprzejmość jest jeszcze bardziej subtelna, miłosierdzie błyszczy, a szczodrobliwość staje się naprawdę widoczna. Czemu tak się dzieje? Dlatego, że żywimy głębokie przekonanie, iż Dzieciątko Jezus przyszło na świat dla nas wszystkich, dla całej ludzkiej społeczności, i z tej przyczyny zaczyna panować pośród nas ta sama atmosfera, która towarzyszyłaby nam przy narodzinach potomka.

Nie jest dobrze kłócić się w rodzinie, lecz w dniach, kiedy witamy nowe życie, kłótnia wypada szczególnie nieładnie. W niektórych krajach, które jeszcze mogłyby nazwać się katolickimi, w każdy inny dzień, po stłuczce, między kierowcami samochodów wywiązałaby się na pewno niezbyt przyjemna rozmowa, w okresie Bożego Narodzenia jednak uczestnicy wypadku ograniczają się do wyjścia z auta i stwierdzenia, że w święta nie wypada się kłócić.

Jeśli sąsiad hałasuje, zawsze możemy zwrócić mu uwagę, w Boże Narodzenie takie przewinienie wybacza się jednak bez trudu. W tym okresie przebaczamy znacznie łatwiej, mamy bowiem nadzieję, że i Bóg przebaczy nam z powodu tej szczególnej okazji. Ta właśnie nadzieja w Boże Narodzenie wiedzie do konfesjonałów osoby, które w ciągu roku nie bardzo troszczą się o swoje życie duchowe.

Co nas różni?

Gdyby świętom odebrać ów czynnik religijny, stałyby się one całkowicie martwe. To on tworzy ich jedność i wspólnotowość. Nie istnieje laickie Boże Narodzenie, nie da się świętować Bożego Narodzenia w innym terminie. Ale w świętowaniu narodzin Bożej Dzieciny jest wiele elementów, które w sposób uzasadniony różnią się, w zależności od regionu, kraju, specyfiki kulturowej, ekonomicznej czy klimatycznej. Weźmy na przykład kwestię ciszy. W krajach, gdzie zimy są śnieżne, śnieg tłumi hałas, a ludzie stają się bardziej refleksyjni, klimat zaś zachęca raczej do pozostania w domu. Wszystko to sprawia, że Boże Narodzenie w tych krajach ma charakter szczególnie spokojny. Tak jest na przykład w Polsce.

Ale przyjrzyjmy się krajowi zupełnie innemu, takiemu jak Wenezuela. Tam ciepły klimat zaprasza do wyjścia na ulicę, gdzie spotykamy sąsiadów, krewnych i przyjaciół, a i temperamenty mieszkańców są znacznie żywsze i bardziej dynamiczne. Nadzieja na spokój w okresie bożonarodzeniowym jest tam całkowicie płonna. Ale nastrój świąteczny także w Wenezueli jest zupełnie wyjątkowy. Tylko w tym czasie organizuje się tam wielkie „rolkowanie”, po hiszpańsku – „patinata”, czyli przejazd na rolkach pustymi ulicami wielkich grup młodzieży między 12. i 18. rokiem życia, w duchu radości, solidarności i koleżeństwa, które królują w tych dniach. Pewien francuski podróżnik określił kiedyś procesję w Ameryce Łacińskiej jako zadziwiającą mieszankę pobożności i pirotechniki. I mimo że Boże Narodzenie nie jest czasem procesji, niepodobna obchodzić tych świąt bez zgiełku i hałasu. Latynoskie święta Narodzenia Pańskiego bez petard, eksplozji i sztucznych ogni po prostu nie istnieją. W wielu miejscach stolicy Wenezueli, Caracas, można kupić niewielkie rakietki, zwane tu „triquitraque”, które nie czyniąc żadnej szkody, robią wiele hałasu. Kiedy zatem dorośli oddają się miłym rozmowom, dzieci zwykle zabawiają się tymi petardami przez całą noc.

Różnorodność kolęd

Zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad kolędami. We wszystkich krajach wyróżnić dałoby się dwa ich typy. Pierwszy to pieśni refleksyjne, śpiewane wolno, przeważnie także bogatsze w treści teologiczne. Najbardziej rozpowszechnionym w świecie przykładem kolędy tego typu jest Stille Nacht (Cicha Noc), zaś w Polsce Bóg się rodzi.

Drugim typem pieśni bożonarodzeniowej jest kolęda wesoła, której treść nie niesie głębszych przesłań, lecz wyraża naszą spontaniczną radość i wdzięczność Bogu. W świecie anglojęzycznym najbardziej znaną kolędą tego drugiego typu jest Hark the Herald angels sing, we Francji Il e né le divin enfant, w Polsce zaś Przybieżeli do Betlejem.

Jednak nie wszędzie śpiewa się kolędy w tym samym czasie. W Polsce nie śpiewa się kolęd przed Wigilią, ale w niektórych krajach już z początkiem grudnia zaczyna się je śpiewać, i tak przez całe Boże Narodzenie, aż do 6 stycznia, święta Trzech Króli, kiedy to stopniowo zaczynają zanikać. Dlaczego istnieją takie różnice? Otóż w tych zakątkach świata, których mieszkańcy doświadczają wyraźnie czterech pór roku, sama natura wprowadza nas w atmosferę zbliżających się świąt, ale w tropikach, które właściwie nie znają pór roku, to właśnie kolędy mają za zadanie stopniowo przygotować świąteczną atmosferę.

* * *

Mamy zatem w świętach Bożego Narodzenia to, co wspólne, to, co nas jednoczy, czyli ich bezsporną wymowę religijną, ale obok tego mamy także uprawnione różnice wynikające ze specyfiki miejsc, w których zamieszkują tak różnorodne katolickie narody. W tym, co najistotniejsze, jesteśmy tacy sami, we wszystkim innym możemy się pięknie różnić.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina