Słowo kapłana
 
Obrońmy Adwent!
o. Wawrzyniec Maria Waszkiewicz

W dziejach chrześcijaństwa kilka dat służyło za początek roku. Pierwszy stycznia przyjął się relatywnie niedawno; wcześniej – nie bez słuszności – obchodzono początek roku 25 marca, w dzień Zwiastowania. Bo też dzieje Zbawienia naszego zaczęły się właśnie wtedy…

Rok liturgiczny poniekąd trzyma się tej dawnej tradycji, rozpoczynając się wprawdzie nie w marcu, ale początkiem Adwentu – kontemplując więc tąż samą tajemnicę Wcielenia i korzystając z niej jako z punktu wyjścia do pogłębienia naszego przygotowania na ponowne przyjście Chrystusa. Z perspektywy duchowej – także w jej aspekcie „organizacyjnym” – warto na ten początek zwrócić uwagę. Dobrze przeżyty Adwent dobrze wprowadzi nas w nowy rok „świecki”. Ustawienie właściwego kursu właśnie teraz, w grudniu, jest łatwiejsze niż później, w początkach kolejnego roku – już choćby dlatego, że w styczniu mamy do nadrobienia mnóstwo zaległości z końca grudnia…

Wielkie jest więc znaczenie Adwentu dla naszego życia duchowego! Trzeba więc umieć docenić ten błogosławiony okres liturgiczny – i nie pozwolić, aby jego znaczenie uległo zafałszowaniu.

Ciemność i światło
– Trzeba być ślepym, żeby nie zdawać sobie sprawy z głębokiego kryzysu w Kościele – powiedział na krótko przed śmiercią kardynał Karol Caffarra (+2017). Z tego kryzysu doskonale zdajemy sobie sprawę; a wiedząc także, że Kościół jest dla świata tym, czym dusza dla ciała – nie może nas dziwić przygnębiająca kondycja Europy i świata. Można powiedzieć, że świat ten spowijają gęste ciemności. I właśnie w tym czasie panowania ciemności światełko betlejemskiej stajenki jest i musi być dla nas tym jaśniejszym znakiem tym pewniejszej nadziei. Wtedy także ciemności panowały na świecie. Wystarczy pomyśleć o rządach Heroda (zwanego zresztą Wielkim), o faryzejskiej obłudzie, o psujących się szybko obyczajach rzymskiego imperium… Owszem, ludzie byli spragnieni prawdy – i to, niestety, jest chyba ważna różnica pomiędzy tamtymi czasami a naszymi. Czym innym jest pogaństwo czekające na oświecenie Prawdą – a czym innym neopogaństwo, które Prawdę odrzuciło i odrzuca. Współczesne „czarownice”, urządzające bluźniercze szturmy na kościoły, są na pewno bardziej przerażające od starożytnych poganek. Niemniej jednak, mrok tamtych czasów także był gęsty. I także gęsty mrok naszych czasów może być rozproszony przez toż samo Dzieciątko i tąż samą Matkę Jego.

Pokora i miłość
W życiu duchowym dwie cnoty zajmują szczególne miejsce. Jedna jest korzeniem, druga – przynoszącą owoce koroną drzewa. Albo też – jedna jest fundamentem, druga kopułą. Te cnoty to pokora i miłość. I bardziej jeszcze aniżeli w dendrologii, w życiu duchowym sprawdza się ta reguła, że czym głębsze korzenie (głębokiej pokory), tym wyższe, tym bardziej strzeliste i tym mocniejsze drzewo. W tajemnicy Wcielenia możemy podziwiać miłość i pokorę Pana Jezusa; miłość i pokorę Najświętszej Panny Maryi; miłość i pokorę świętego Józefa. Oczywiście, nie tylko te dwie cnoty – ale i wszystkie pozostałe. Niemniej jednak, właśnie z powodu tego fundamentalnie-szczytowego charakteru pokory i miłości, warto na nie zwrócić szczególną uwagę. Pokora Słowa Wcielonego. Pan Niebiosów obnażony, ma granice Nieskończony. Bóg porzuca szczęście swoje. Nawet gdyby Pan Jezus narodził się w najbogatszym z ziemskich pałaców, pokora Słowa Wcielonego (i Jego ubóstwo) pozostałaby niedoścignionym wzorcem dla nas.

Jeśli Czytelnik daruje mi, że uderzę w ton poetycki, pozwolę sobie na chwilę przejść na trzynastozgłoskowiec.

Któryś z Ojca, o Panie, zrodzony przed wiekiem
Nie wzgardziłeś i w czasie porodzeniem z Panny:
Dawca życia dzieciątkiem; Stworzyciel – człowiekiem;
Wszechobecny – Wszechmocny – Wieczny – Nieustanny –
Dzieckiem w żłóbku – bezbronnym – w czasie – śmiertelnikiem…
Więc cześć Tobie i chwała, choć ludzkim językiem –
Niepojęta, niezmierna, więc – niewysłowiona!

I dlaczegoż to Wcielenie? Dla Miłości. Miłości Ojca i miłości stworzenia. Święty Franciszek wyrazi to w przepięknej modlitwie Absorbeat:
O Panie! Niechaj słodka i płomienna potęga Twojej miłości porwie moje serce, odrywając je od wszystkiego tego, co jest poniżej Niebios – tak, abym umarł dla miłości Twojej miłości, jak Ty raczyłeś umrzeć dla miłości mojej miłości.

To przepełnione miłością Wcielenie było wszak już początkiem ponadtrzydziestoletniej Drogi Krzyżowej. Pan Jezus przyszedł, aby umrzeć – o czym wiedziała doskonale Najświętsza Panienka, kiedy wypowiadała swoje niech mi się stanie. Oto miara miłości – miłości Boga, miłości ludzi…

W tym bezwarunkowym poddaniu własnej woli Woli Bożej, dotykamy tajemnicy ludzkiej wszechmocy. Święty Maksymilian będzie o niej mówił w kontekście posłuszeństwa zakonnego… Kiedy zgadzamy się całkowicie z Wolą Bożą, stajemy się uczestnikami Bożej wszechmocy. To także dobry punkt do rozważenia w tym błogosławionym czasie. Maryja swoim fiat dała nam Zbawiciela, a więc i zbawienie.

Pokorą i miłością promienieje cały ten święty czas. Od Zwiastowania, przez nawiedzenie świętej Elżbiety, po skrajne ubóstwo betlejemskiej stajenki. I niepodobna nie pomyśleć także o cichej i pokornej, a przepojonej miłością obecności świętego Józefa, który jest najgłębiej upokorzony faktem, że oto przychodzi mu być głową Świętej Rodziny – zarazem jednak z pokorą przyjmuje na siebie to zadanie i rzeczywiście pełni swe obowiązki (jakkolwiek czyni to względem osoby Boskiej i najdoskonalszej osoby ludzkiej!). W tym obrazku mogłaby się zmieścić cała nauka o chrześcijańskim małżeństwie.

Szopka Bożonarodzeniowa
Wyszliśmy od mroków gęstych, przerażających, straszliwych – które spowijają świat i które wdarły się do samego Kościoła. Dostrzegliśmy atoli światło bijące z betlejemskiej groty i z przemożną siłą rozprzestrzeniające się na świat cały. Zajrzeliśmy do stajenki, podziwiając piękno pokory i miłości, jakie kontemplować możemy w Świętej Rodzinie… Ułomnym słowem przedstawiliśmy więc pejzaż z szopką bożonarodzeniową. A to z kolei prowadzi nas do uwagi trochę na marginesie, ale – jak ufam – bardzo pożytecznej.

Tradycję bożonarodzeniowych szopek zapoczątkował w Greccio święty Franciszek z Asyżu. Pragnął on, aby to fizyczne przedstawienie ubóstwa, jakie dla nas wycierpiał Pan Jezus i Jego Matka, pomagało jemu samemu oraz wszystkim wiernym w rozpalaniu w nas ognia Bożej miłości. Obyż ta miłość mogła ogrzać Dzieciątko! Betlejemska stajenka powinna bez wątpienia zajmować szczególne miejsce w naszych sercach. Ale czy nie byłoby dobrze, aby zagościła także w naszych domach? We Włoszech już z początkiem Adwentu całe rodziny pracują nad przygotowaniem pięknej szopki. Czego tam nie ma! Mech, liście, kamienie. Figurki – zwłaszcza te z szopek neapolitańskich… piękne detale, prawdziwe dzieła sztuki. Wszystko jest przygotowane, brakuje tylko Dzieciątka, które trafia do kołyski w noc bożonarodzeniową. To stopniowe upiększanie szopki przez cztery tygodnie sprawia, że Adwent staje się naprawdę czasem oczekiwania i naprawdę oczekiwania radosnego…

Radość czy pokuta?
No właśnie. Czas radosnego oczekiwania. Jednak przez wiele wieków Adwent był okresem pokuty. Wierni przygotowywali się na Boże Narodzenie, poszcząc. Zresztą, także cała liturgia przywodziła (i nadal przywodzi!) nam myśl o pokucie: głównymi „bohaterami” tego okresu są wszak prorok Izajasz – piszący w czasie największych utrapień, jakie cierpiał naród wybrany – oraz wielki pokutnik św. Jan Chrzciciel. Skoro Jan „przygotowywał drogę” Mesjaszowi surową pokutą, to nie ma nic niestosownego w tym, że i wierni podejmują w okresie Adwentu praktyki pokutne. O pokucie przypomina nam także fioletowy kolor szat liturgicznych. Z drugiej strony, już od ponad stu lat Kościół nie wymaga postu w okresie Adwentu. Jak się w tym odnaleźć?

Przede wszystkim pamiętajmy o celu Adwentu. Jest nim z jednej strony przypomnienie nam o przygotowaniu się na powtórne przyjście Pana Jezusa (zwłaszcza pierwsza połowa Adwentu). To przyjście, o którym święty Paweł mówi, że skoro czas jest krótki i przemija postać tego świata, to powinniśmy używać tego świata jak gdybyśmy z niego nie korzystali (por. 1Kor 7,29–31). Święci wszystkich czasów wzywali wiernych do przygotowywania się na powtórne przyjście Pana poprzez pokutę – jakkolwiek dla nas, którzy wierzymy, perspektywa Jego przyjścia jest radosna. Z drugiej strony, Adwent – szczególnie od 17 grudnia, kiedy w liturgii zaczyna się śpiewać wielkie antyfony (których inicjały układają się w słowa: ero cras, czyli jutro będę) – przygotowuje nas na pełne radości święto Bożego Narodzenia. O ile Wielki Post przygotowuje nas na całe święte Triduum, a więc nie tylko na radość Zmartwychwstania, ale także na Mękę Pana Jezusa, o tyle oczekiwanie adwentowe jest rzeczywiście przepełnione radością. Czy jednak radość i pokuta są ze sobą sprzeczne? Najbardziej radosny ze świętych, św. Franciszek z Asyżu, przygotowywał się do Bożego Narodzenia surowym postem, który rozpoczynał już 2 listopada (i który w Regule przepisał wszystkim braciom). Dalej, praktyki pokutne pozwalają nam uczestniczyć w tamtym oczekiwaniu. W ubóstwie i niedostatku, jakie cierpieli Maryja i Józef.

Trzeba nam więc uniknąć skrajności. Niech nas nie zwiedzie fioletowy kolor i wielbłądzia skóra Jana Chrzciciela. Mamy być prawdziwie radośni. Jednocześnie jednak niech nas nie zwiedzie konsumistyczny klimat adwentowych jarmarków i coraz łagodniejsza dyscyplina pokutna Adwentu. Ten czas ma być błogosławiony. Ma być czasem nawrócenia, a nawrócenie w Piśmie Świętym zawsze idzie w parze z pokutą.

o. Wawrzyniec Maria Waszkiewicz



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania