Chiny to kraj, który odziedziczył „błędy Rosji” sowieckiej. Ale to także wielka nadzieja Kościoła. W 2014 roku władze w Pekinie zaniepokojone doniesieniami, że katolików jest tam więcej niż komunistów po raz kolejny wszczęły brutalne akcje niszczenia świątyń i aresztowania biskupów tzw. Kościoła podziemnego. Mimo to wiara kwitnie, zwłaszcza kult maryjny zaszczepiony w XVI wieku przez jezuitów. Niepokalana – do której zwracał się wierny lud chiński – nieraz odpowiedziała na jego wołanie o pomoc, czyniąc zaskakujące cuda.
Po raz pierwszy misjonarze chrześcijańscy pojawili się na terytorium Chin w VII wieku. Sześć wieków później dotarli tam franciszkanie i dominikanie. Największe sukcesy odniosła jednak misja jezuicka w XVI stuleciu prowadzona przez ojców Mateusza Ricciego, Jana Adama Schalla i Ferdynanda Verbiesta. Ojciec Ricci był bliski nawrócenia cesarza Wanli z dynastii Ming, który podarował Kościołowi grunty. Stoi na nich obecnie Katedra Północna w Pekinie (Beitang). W drugiej połowie XIX wieku w Państwie Środka powstało ponad 7 tysięcy szkół misyjnych, w tym kilkanaście uniwersytetów. Gdy w XIX wieku na dawne tereny wrócili jezuici, byli zdumieni, słysząc znaną pieśń maryjną intonowaną przez rybaków i ich rodziny…
Ave Maria nad rzeką Jangcy
Z relacji zakonników, którzy przybyli w okolice Niebieskiej Rzeki (Jangcy) dowiadujemy się, że raz po raz spotykali łodzie rybackie, z których rozbrzmiewała pieśń Ave Maria, intonowana zwykle przez matki i śpiewana chętnie przez dzieci, poruszające wiosłami lub wciągające sieci rybackie. – Chińczycy mają niezwykłe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny – zeznawali misjonarze. – W każdej sytuacji, w każdym przypadku i przy każdej okazji uciekają się do Niej. Większość ich kościołów poświęconych jest Maryi – wspominali.
Dzięki misjonarzom w „kraju diabła” – jak nazywali oni imperium chińskie – wprowadzono monogamię, założono setki szpitali i ośrodków pomocy.
Proces chrystianizacji poważnie osłabiło jednak „powstanie bokserów”, szatańskiej sekty, która zapoczątkowała bunt przeciwko Europejczykom i wszystkiemu co europejskie w odpowiedzi na nie przebierającą w środkach politykę kolonizatorów brytyjskich oraz niemieckich.
Maryja Cesarzowa Chin, nazywana czasami Białą Damą, nie zapomniała jednak o swoich wiernych dzieciach. Tak jak Szwedzi w Częstochowie podczas oblężenia jasnogórskiego klasztoru, tak i w kilku miejscowościach w odległych Chinach hordy zdziczałych i otumanionych rebeliantów widziały na murach katolickich świątyń Białą Damę dzierżącą miecz, która napawała ich wielkim lękiem. Oto historia ocalenia ponad 3 tysięcy Chińczyków nawróconych na katolicyzm, którzy schronili się w misji francuskiej podczas rebelii „bokserów”.
Mianem „bokserów” określa się stowarzyszenie o nazwie „Pięść w imię sprawiedliwości i pokoju”, wrogie wobec Kościoła, dążące do obalenia dynastii Qing. Sprytnie wykorzystując niezadowolenie większości społeczeństwa, oburzonego polityką kolonizatorów, w 1898 roku zainicjowali powstanie w północno‑wschodniej części kraju. Nazwa „bokserzy” pochodziła od sztuki walki uprawianej przez członków sekty, którzy chętnie oddawali się także praktykom szamańskim. Przed walką odurzali się opium i wprowadzali w trans.
W ostatnich latach XIX wieku Chiny nawiedził szereg klęsk żywiołowych, m.in. wystąpienie z brzegów Żółtej Rzeki, potem dwuletnia susza. Prorocy buddyjskich i taoistycznych sekt winą za te wydarzenia obarczali cudzoziemców. Zarzucali im, że budując koleje żelazne i otwierając kopalnie, zakłócali rytm natury. Wskutek nieurodzaju w kraju, gdzie przeważająca część społeczeństwa utrzymywała się z pracy na roli, wzrosła na niespotykaną skalę przestępczość. Chłopi, obawiając się napadu rabusiów, często powierzali swoją obronę tajnym stowarzyszeniom. Te z kolei wykorzystywały napiętą sytuację, podżegając do buntów, głównie przeciwko misjonarzom i nawróconym Chińczykom. Chrześcijanie budzili odrazę u członków sekt, ponieważ nie praktykowali kultu przodków, nie posiadali konkubin i nie pracowali w niedzielę.
Buntowników poparły władze lokalne, a nawet część arystokracji, widząc w chrześcijanach zagrożenie dla konfucjańskiego porządku. Chińska szlachta chciała wykorzystać chłopów do przepędzenia z kraju wszystkich cudzoziemców. W czerwcu 1900 roku „bokserzy” z regularnym wojskiem oblegali katedrę Najświętszej Maryi Panny w Pekinie – tzw. Katedrę Północną. Obroną świątyni kierował wówczas francuski biskup Pierre Marie‑Alphonse Favier, lazarysta. Ojciec Favier prowadził dziennik podczas oblężenia, dając tym samym żywe świadectwo tego, co przeżył podczas trwającego ponad dwa miesiące – od 15 czerwca do 15 sierpnia 1900 r. – nieustannego ostrzału. Gdyby nie widoczna ochrona Niepokalanej, Królowej Aniołów i Wspomożycielki, misjonarze wraz z trzema tysiącami nawróconych Chińczyków zostaliby zmasakrowani.
Po stłumieniu powstania, bp Favier, jako Wikariusz Apostolski Pekinu wzniósł kaplicę dziękczynną w katedrze na cześć Matki Bożej Wyzwolicielki, przedstawionej jako Cesarzowa Chin, która w ramionach trzyma małego księcia – Dzieciątko Jezus.
O „bokserach” bp Favier napisał: To była naprawdę szatańska sekta. Wezwania diabła, zaklęcia, obsesje, a nawet opętania były wśród nich powszechne. Uczeni twierdzili, że ich nadzwyczajne umiejętności możliwe były dzięki magii lub hipnozie. Niekiedy patrzyli na nich jak na ofiary masowej histerii i fanatyzmu. My uważaliśmy, że bokserzy byli bezpośrednimi narzędziami diabła. Nienawiść do wszystkiego co katolickie – nawet do samego słowa „katolicki” – popychała ich do najgorszych nikczemności. Buntownicy zainstalowali się w każdej wsi i w danym dniu dawali sygnał do ataku na jedną osadę katolicką, niszcząc i mordując wszystko i wszystkich. Nie oszczędzali nikogo: małe dzieci ćwiartowali, kobiety palili żywcem w świątyniach lub przeszywali mieczami, mężczyzn zarzynali nożami lub do nich strzelali, a niektórych nawet krzyżowano. Postawa katolików była godna podziwu. Na wezwanie do apostazji odpowiadali męczeństwem.
Katedrę Północną ostrzeliwało bez przerwy przez dwa miesiące około sześciu tysięcy „bokserów”, wspartych przez żołnierzy z armii regularnej. Za murami kościoła schroniło się ponad trzy tysiące chińskich katolików i 30 francuskich marynarzy, którymi dowodził 23-letni porucznik Paul Henry (zginął podczas oblężenia), 11 żołnierzy włoskich na czele z 22-letnim porucznikiem Olivierim oraz liczni francuscy i chińscy kapłani, a także zakonnice.
W wyniku oblężenia zginęło ponad 400 chrześcijan. Ofiar byłoby więcej, gdyby nie pomoc Cudownej Pani. Wierni synowie Kościoła umierali nie tylko od kul, ale przede wszystkim z głodu. Padali też ofiarami epidemii ospy.
W 1901 roku biskup Favier po przybyciu do rodzimego klasztoru w Paryżu opowiadał: – To naprawdę wspaniałe wydarzenie ta obrona katedry w Pekinie i jej liczących ponad 1400 metrów murów przez czterdziestu francuskich i włoskich marynarzy – bez broni – przeciwko pięciu lub sześciu tysiącom fanatycznych Chińczyków, wspomaganych przez potężną artylerię. Odwaga i umiejętności ich przywódcy – porucznika Paula Henry’ego, dzielnego człowieka i głęboko wierzącego chrześcijanina, który zmarł od kuli w dniu 30 lipca – a także heroizm garstki obrońców nie wystarczy, aby wyjaśnić te dwa miesiące zwycięskiego oporu wobec nieustępliwej kanonady i wściekłych ataków wroga. Jak to możemy wyjaśnić? Co noc w czasie tych dwóch miesięcy oblężenia Chińczycy kierowali ciężki ostrzał na dach katedry i balustrady wokół niej. Dlaczego? – zastanawiał się Paul Henry i misjonarze. Przecież nie było tam nikogo, kto by bronił świątyni! Po wyzwoleniu poganie dali nam klucz do zagadki. Dziwili się, jak to możliwe, że nie widzieliśmy Białej Damy, która przechadzała się wzdłuż dachu i balustrad otoczona białymi żołnierzami ze skrzydłami. Bokserzy przyznawali, że strzelali do nich.
Jak się później okazało, gdziekolwiek misjonarze bronili się, poganie widzieli w nocy Białą Damę, która czuwała nad swoimi dziećmi. Pod cudownym płaszczem Niepokalanej schronienie znaleźli pobożni chłopi wraz z rodzinami z innych wiosek położonych we wschodniej części kraju.
Misjonarz, który pracował w Tiencin, wspominał w czerwcu 1900 roku, że w wielu miejscach w czasie rebelii bokserów, poganie widzieli Matkę Bożą pośród chrześcijan. Maryja także osobiście zabierała do nieba dusze męczenników, dzięki którym nastąpi kiedyś nawrócenie Chin i triumf Kościoła.
Po powstaniu, które wskutek interwencji obcych państw, głównie europejskich, zakończyło się w Pekinie 15 sierpnia 1900 roku – w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – do świątyni Beitang przybywało wielu pielgrzymów. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku Katedra Północna stała się prawdziwym Lourdes północno‑wschodniej części Chin.
W następnych latach papież Pius XI, a potem jego następca Pius XII ustanowili hierarchię kościelną w Chinach. Później jednak Chiny zostały zainfekowane przez komunistyczne „błędy Rosji” i po zwycięstwie rewolucji Mao Zedonga w 1949 roku, sytuacja Kościoła znowu uległa dramatycznemu pogorszeniu. Do dziś chińscy wierni walczą o zachowanie wiary. Obecnie w Państwie Środka jest ponad sto milionów chrześcijan, z czego 12 milionów stanowią katolicy. Są oni pewni, że kiedyś zapanuje w ich kraju nowy cesarz – Jezus Chrystus.
Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.
– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…
Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia
– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie – dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]
[Pełny tekst w wydaniu papierowym]
Szanowny Panie Prezesie!
Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!
Joanna z Bytomia
Szczęść Boże!
Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.
Agnieszka i Witold z Podkarpacia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Renata
Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie
Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.
Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.
Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!
Zofia
Od Redakcji:
Szanowna Pani Zofio!
Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.
Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!
Cecylia z Poznania