Swoistym fenomenem życia monastycznego, często nierozumianym przez dzieci tego świata, jest istnienie kontemplacyjnych zakonów eremickich, wywodzących się z wielkiej rodziny benedyktyńskiej. Ich członkowie łączą życie pustelnicze ze wspólnotowym w myśl zasady: Żyć sam na sam z Bogiem i dla Boga samego. Do najbardziej znanych na świecie zakonów tego typu należą powstali w wyniku XI-wiecznej reformy w świecie monastycznym kameduli i kartuzi. Ci ostatni byli obecni na ziemiach polskich jeszcze w XIX wieku, m.in. w Kartuzach na Kaszubach, gdzie do dziś pozostał po nich okazały kościół.
Jedynym zakonem pustelniczym, którego klasztory istnieją we współczesnej Polsce, są kameduli. Dwa domy zakonne posiadają również w naszym kraju mniszki kamedułki – w Złoczewie koło Sieradza oraz w Tyszowcach na Roztoczu.
Historia kamedułów sięga przełomu X i XI wieku, kiedy to św. Romuald z Rawenny, opat klasztoru benedyktynów w Classe, złożywszy pastorał, rozpoczął życie pokutnicze na jednej z wysp weneckich pod opieką pustelnika, św. Maryna. W 1012 roku przeniósł się na miejsce zwane Campo di Maldoli (Camaldoli). Wkrótce też znalazł licznych naśladowców. Papież Aleksander II w 1072 roku zatwierdził ich zgromadzenie, nazwane od miejsca powstania Ordo Camaldulensis – zakon kamedułów. Po śmierci założyciela, jego uczniowie utworzyli kilka kongregacji, z których dwie istnieją do dziś: Kongregacja Kamedułów Mnichów Zakonu św. Benedykta (wzrósł w niej papież Grzegorz XVI), mająca swe centrum w klasztorze w Camaldoli i Zakon Eremitów Kamedulskich Kongregacji Góry Koronnej. To właśnie ta druga gałąź zakonu (założona w XVI wieku przez bł. Pawła Justinianiego) ma swoje eremy w Polsce – na krakowskich Bielanach i w Bieniszewie koło Konina. Ponadto eremici‑kameduli obecni są we Włoszech, Hiszpanii, USA, Kolumbii i Wenezueli.
Pierwsi uczniowie św. Romualda przybyli na polskie ziemie już za panowania Bolesława Chrobrego. To byli słynni święci Bracia Męczennicy – Benedykt, Jan, Izaak, Mateusz, Krystyn, którzy ponieśli męczeńską śmierć w 1003 roku w Międzyrzeczu.
Sześć wieków później – w 1604 roku – na Srebrną Górę pod Krakowem eremitów‑kamedułów sprowadził marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski. Odtąd miejsce to nazwano Bielanami od białych habitów mnichów. Kameduli obecni byli także w innych regionach kraju: na warszawskich Bielanach, w Wigrach na Suwalszczyźnie, Rytwianach koło Staszowa, Szańcu w pobliżu Pińczowa i w Pożajściu na Litwie.
Kameduła nie otwiera ust niepytany
Mnisi łączą kontemplacyjne życie pustelnika z życiem wspólnotowym. Mieszkają każdy osobno w małych domkach‑eremach z ogródkiem. Reguła zakazuje im wzajemnego odwiedzania się w celach. Mnisi wstają o godz. 3.30, po czym idą na modlitwę do kościoła. Wspólnie spotykają się w świątyni na modlitwach 7 razy dziennie. Wspólnie wykonują też większość prac. W ciągu roku mają tylko 5 wspólnych rekreacji i 5 całodniowych wyjść poza klasztor. Eremici wyznają zasadę: Kameduła nie otwiera ust niepytany. Jedynie w niektóre dni jest dyspensa i można w miarę swobodnie rozmawiać. Mnisi przestrzegają surowych postów. Nie jedzą mięsa, a w adwencie i w Wielkim Poście nie spożywają także nabiału.
Kameduli podkreślają, że ich życie ma sens wyłącznie w połączeniu z ofiarą, modlitwą, pokutą i zadośćuczynieniem za grzechy własne i świata. Jak twierdzą: Modlimy się za tych, którzy się nie modlą. Nie prowadzą duszpasterstwa. Życie takie nie może być ucieczką od ludzi i trudności życiowych, ale jest ofiarą i służbą Bogu. Do tego potrzeba silnego zdrowia, dużej odporności psychicznej, a przede wszystkim mocnej wiary i powołania do takiego życia, by móc znieść samotność, milczenie, ciężką pracę, świętą monotonię…
Kontakt z najbliższymi utrzymują przez ograniczoną korespondencję i odwiedziny w klasztorze – 2–3 razy w roku. W eremach nie ma radia, telewizji ani internetu. O sytuacji w kraju i na świecie czerpią wiedzę z prasy, przede wszystkim katolickiej, która w ograniczonym stopniu dostarczana jest do klasztoru.
Niektórzy otrzymują od władz zakonnych zgodę na tzw. rekluzję, czyli na pokutę i kontemplację Boga w całkowitej samotności, bez kontaktu z innymi zakonnikami.
Pustelnia nasza stanowi przystań
Współczesny człowiek pyta: co przyciąga młodych ludzi do miejsca, w którym nie ma spektakularnych wydarzeń, wrażeń, aktywności? Pewnej odpowiedzi na to pytanie udziela napis umieszczony tuż przy wejściu do bielańskiego eremu: Pustelnia nasza stanowi przystań dla tych, którzy zmęczeni bałaganem świata, przychodzili tu, aby znaleźć się w obliczu Boga, aby rozważyć swoją udrękę i niedoskonałość, aby z ciszy naszej, z naszego spokoju czerpać otuchę do walki z ziemskimi utrapieniami. Obyś zyskał ją i ty, zadumany przed historią – zabłąkany przechodniu.
Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.
– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…
Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia
– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie – dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]
[Pełny tekst w wydaniu papierowym]
Szanowny Panie Prezesie!
Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!
Joanna z Bytomia
Szczęść Boże!
Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.
Agnieszka i Witold z Podkarpacia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Renata
Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie
Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.
Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.
Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!
Zofia
Od Redakcji:
Szanowna Pani Zofio!
Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.
Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!
Cecylia z Poznania