Święte wzory
 
Bł. Stanisław Kazimierczyk

18 kwietnia 1993 r. na placu św. Piotra w Rzymie zgromadziły się tłumy wiernych. Nad ich głowami można było dostrzec więcej niż zwykle biało-czerwonych flag i transparentów. Nic dziwnego – w tym dniu Ojciec Święty Jan Paweł II wynosił na ołtarze dwoje polskich zakonników s. Marię Angelę Truszkowską – założycielkę Zgromadzenia ss. Felicjanek i ks. Stanisława Kazimierczyka, Kanonika Lateraneńskiego. Oboje związani byli z Krakowem. W roku obecnym oczekujemy na ogłoszenie drugiego z wymienionych błogosławionych świętym. Ma ono nastąpić 17 października 2010 r.


Schyłek średniowiecza był dla Krakowa epoką bardzo pomyślną, i to nie tylko ze względu na fakt, iż był on wówczas stolicą mocarstwa europejskiego. Z pewnością jednak większym błogosławieństwem dla miasta było zamieszkiwanie w nim sześciu świątobliwych mężów („felicis saeculi Cracovia”). Zaliczano do tej grupy obok wymienionego wyżej bł. Stanisława Kazimierczyka: Izajasza Bonera, św. Jana Kantego, św. Szymona z Lipnicy, bł. Michała Giedroycia oraz Świętosława Milczącego, zwanego Błogosławionym. Jeżeli dodamy do tego krótką, ale niezwykle ważną dla krakowskiego Kościoła wizytę św. Jana Kapistrana w 1453 r. oraz pobyt na studiach św. Jana z Dukli i świątobliwego o. Mariana z Jeziorka, otrzymamy obraz ówczesnego Krakowa – miasta wiernego Kościołowi.

Przy kościele Bożego Ciała…


27 września 1433 r. Jadwiga, żona Macieja Sołtysa, rajcy leżącego u stóp Wawelu miasta Kazimierz (obecnie dzielnica Krakowa) urodziła od dawna wyczekiwane pierworodne dziecko – chłopca. Było to spełnienie marzeń i długoletnich modlitw rodziców – Jadwiga Sołtysowa nie była już bowiem młodą kobietą. Jako że w dniu urodzin dziecka Kościół obchodził uroczystość przeniesienia ciała św. Stanisława Biskupa, otrzymało ono na chrzcie św. imię tego patrona Polski.

Należący do miejskiej elity Sołtysowie bardzo starannie wychowywali syna. Gdy nieco podrósł, zapisali go do szkoły działającej przy klasztorze Kanoników Regularnych Lateraneńskich w rodzinnym Kazimierzu. Stanisław wykazywał wybitne zdolności i zamiłowanie do nauki, dlatego rodzice nie poskąpili środków, by mógł kontynuować edukację na Akademii Krakowskiej. Studia zakończył po uzyskaniu tytułów uprawniających do prowadzenia wykładów z filozofii i teologii.

Jednocześnie ze wzrostem fizycznym i intelektualnym Stanisław Sołtys rozwijał się także duchowo. Pobożność, jaką wyniósł z domu rodzinnego – z bogobojności słynęła szczególnie jego matka – pielęgnował i rozwijał. Stopniowo budziło się w nim powołanie zakonne. Najbardziej pociągała go duchowość Kanoników Regularnych, których życiu i działalności przez lata przyglądał się z bliska jako uczeń szkoły klasztornej. Nic więc dziwnego, że gdy w wieku 23 lat zdecydował się na wstąpienie do stanu duchownego, przekroczył progi klasztoru kazimierskiego przy kościele Bożego Ciała, by prosić o przyjęcie do wspólnoty kanonickiej. Prośba została wysłuchana…

Słowa uczą, przykłady pociągają


Podczas nowicjatu Stanisław dał się poznać jako sumienny i pracowity zakonnik. Nie bacząc na swoje wykształcenie i pozycję społeczną rodziny, z oddaniem poświęcał się nie tylko modlitwie, ale także pracom porządkowym i posłudze w kuchni. Z wielkim szacunkiem odnosił się do innych współbraci, a szczególnie kapłanów. Całe serce wkładał także w opiekę nad chorymi. Po roku nowicjatu Stanisław został dopuszczony do ślubów zakonnych, a wkrótce potem do kapłaństwa. Skrócenie okresu przygotowania do święceń kapłańskich zawdzięczał wykształceniu, które zdobył przed wstąpieniem do Kanoników Regularnych.

Przez pierwsze lata kapłaństwa pracował w skryptorium oraz nauczał młodszych, gorzej wykształconych współbraci. Szybko okazało się, że Stanisław Sołtys, od miejsca urodzenia i zamieszkania nazywany Kazimierczykiem, posiada wielki dar trafiania słowem do serc słuchaczy. Jego kazania czy wykłady wygłaszane do młodszych współbraci zakonnych potrafiły zapalić ich do postępowania drogą cnoty i pobożności. Stanisław zdawał sobie sprawę, że – jak mówi starożytna sentencja – słowa uczą, przykłady pociągają i starał się nie tylko pouczać podopiecznych, ale przede wszystkim własnym przykładem zachęcać ich do trwania w dobru. Wszyscy, którzy się z nim spotykali, byli ujęci jego pokorą i słodyczą. W swym dążeniu do świętości przyszły święty nie bał się wyrzeczeń. Podczas Wielkiego Postu tylko dwa razy na tydzień posilał się chlebem i wodą. Jedzenie, które otrzymywał z klasztornej kuchni, rozdawał ubogim.

Umartwiał się również na inne sposoby. Sypiał krótko, na gołej ziemi, we włosienicy. Po przebudzeniu albo odwiedzał chorych współbraci, albo odmawiał cały psałterz. Często wzorem wielkich świętych biczował się. W ten sposób pragnął uprosić poprawę i nawrócenie grzeszników. Chętnie studiował Pismo Święte oraz dzieła ascetyczne. Regularnie przystępował do spowiedzi i Komunii św., czerpiąc z nich siłę do pracy i ascezy.

Świadomi jego zalet przełożeni powierzyli mu urząd kaznodziei i spowiednika, poza tym był mistrzem nowicjatu i zastępcą przełożonego.

Apostoł Maryi


Szczególnym nabożeństwem Stanisław Kazimierczyk darzył Najświętszą Maryję Pannę. Miłość do Bożej Rodzicielki starał się rozniecić także w innych. Ona wynagrodziła mu płomienną miłość oraz szerzenie Jej kultu, ukazując mu się w kościele na Skałce w towarzystwie św. Stanisława ze Szczepanowa.

Kazimierczyk bardzo sumiennie spełniał swoje kapłańskie obowiązki. Do Mszy św. przygotowywał się w wielkim skupieniu. Często podczas sprawowania Najświętszej Ofiary, po policzkach spływały mu łzy. Z wielkim oddaniem duszpasterzował wśród wiernych należących do parafii Bożego Ciała. Wśród nich przecież się wychował, znał ich wady i zalety. Był więc dla nich dobrym opiekunem duchowym i spowiednikiem. Warto podkreślić, że w swej posłudze nie faworyzował nikogo; każdy, biedny czy bogaty, mógł liczyć na jego uwagę i pomoc. Nic więc dziwnego, że bardzo cenili go mieszkańcy Kazimierza i krakowianie. Jeszcze za życia otaczała go aura świętości.

Wieść o życiu i działalności świątobliwego męża trafiła także na dwór królewski. Gdy wojska polskie szykowały się do wyprawy przeciwko pustoszącym pogranicze polsko-litewskie Tatarom, książę Jan Olbracht postanowił spotkać się z bł. Stanisławem Kazimierczykiem i prosić go o błogosławieństwo. Pokrzepiony spotkaniem ze świętym zakonnikiem, wyruszył na wschód. Skutkiem wyprawy był pogrom zagonu tatarskiego w bitwie pod Kopystrzynem nad Murachwą 8 września 1487 r., czyli w dzień Narodzenia Matki Bożej. Na polu bitwy padło 1500 pogan. Jan Olbracht powodzenie swych wojsk w tej bitwie oraz późniejszych, drobniejszych starciach, przypisywał wstawiennictwu zakonnika z Kazimierza.

Wstań i pospiesz się synu mój Stanisławie!


Stanisław Sołtys zmarł w klasztornym szpitalu 3 maja 1489 r. Miał wtedy 56 lat. Przed odejściem z tego świata ukazał mu się Chrystus Zmartwychwstały w towarzystwie Najświętszej Maryi i innych świętych. Zbawiciel rzekł do niego: „Wstań i pospiesz się synu mój Stanisławie! Dziś będziesz ze mną w wiecznej Chwale”. Wzruszony Kazimierczyk mimo wycieńczenia organizmu powstał, pobłogosławił współbraci i uklęknąwszy z wyciągniętymi ramionami, zatopił się w modlitwie. W tej pozycji umarł.

Jego ciało zostało pochowane w osobnym grobie w prezbiterium kościoła Bożego Ciała. Kiedy miejsce to zasłynęło cudami, szczątki doczesne Stanisława przeniesiono do specjalnego sarkofagu, a w pierwszej połowie XVII w. umieszczono we wspaniałym mauzoleum.

Wspomnienie liturgiczne bł. Stanisława Kazimierczyka obchodzone jest w Kościele 5 maja.
 
* * *
 
19 grudnia 2009 roku Ojciec Święty Benedykt XVI podpisał dekret o cudzie za wstawiennictwem bł. Stanisława Kazimierczyka, co umożliwia jego kanonizację, która – jak już wspomnieliśmy – ma nastąpić w Rzymie 17 października 2010 roku.

Adam Kowalik


NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina