Święte wzory
 
Żywot św. Grzegorza z Nazjanzu
(biskupa i doktora Kościelnego, wybrany z ksiąg jegoż, a pisany od Grzegorza i Ruffina kapłanów. Żył około AD 330-390)
Według ks. Piotra Skargi

Grzegorz Święty z Nazjanzu miasta, z ziemi Kappadocyi, matkę miał chrześcijankę, ale ojca poganina, oboje zacni pochodzeniem i bogactwem; ojciec tegoż imienia co syn, przyszedł potem do poznania światłości i prawdy wiary, iż uwierzywszy w Pana naszego Jezusa i Boga w Trójcy Jedynego, takiej gorliwości nabrał w cnotach i naukach chrześcijańskich, iż potem był za biskupa w swej starości od wiernych obrany, tegoż miasta Nazjanzu, na którym Apostolskich cnót naśladując i jeszcze za pogaństwa prześladowanie dla owiec sobie zleconych cierpiąc, dobre dziedzictwo chwalebnego w Bogu żywota, synowi zostawił.

Którego, gdy jeszcze poganinem będąc na naukę dał, prędko w obyczajach i wyzwolonych naukach syn jego Grzegorz innych uprzedzał i sam się do nich zachęcając, doskonale postąpił. Gdy w większych szkołach, to jest w krasomówstwie i filozofii chciał się ćwiczyć, do Aten popłynął, gdzie na morzu wielkie nawałnice i przepaści morskie bliską mu śmiercią groziły. Bardzo się strwożył był młodzieniec święty, nie dla tej śmierci, która go w wodzie spotkać miała, ale iż był inną wodą, która od śmierci wiecznej wybawia, jeszcze się nie poświęcił, to jest, iż się był jeszcze nie ochrzcił. Przetoż wołając do Pana Boga, i drugich towarzyszów do modlitwy upominając, obiecał Panu Bogu, jeżeliby mu dał w zdrowiu wypłynąć i do chrztu św. przyjść, iż mu się na wieczną służbę oddać i poświęcić miał. Wysłuchany święty młodzieniec, nie tylko sobie, ale i innym zdrowie i szczęśliwe podróży zakończenie u Boga uprosił.

Stan mniszy obrał

Radzili mu rodzice, aby starości ich dogadzając, świeckim się stanem bawił, rzeczypospolitej spraw i domu ich pilnując; lecz on pomniąc na obietnicę swoją na morzu uczynioną, oddzielić się od świata i Bogu się poświęcić wszystek wolał, na rozmyślanie się w Piśmie Świętym rzeczy niebieskich udając i żywot mniszy wieść chcąc. Przetoż często przez sen widząc Pana naszego Jezusa, w tym się przedsięwzięciu często umacniał i opuściwszy miasta, urzędy, dostojeństwa, filozofską hardość, krasomówskie kłamstwa, próżności światowe, łakomstwa nienasycone i nadętość bogaczów, ubogich zdrady i złoczyństwa, obżarstwo, rozkosze, próżną chwałę, szaty, ubiory, dostatki, srebro, złoto, pałace murowane i malowane, i wszystko, co czystości duszy do patrzenia na światłość niebieską przeszkadza, to wszystko opuściwszy, żywot sobie zakonny i mniszy obrał.

Filarem wiary katolickiej był

Wielkim był filarem i podporą wiary katolickiej, zwłaszcza za panowania Juliana Apostaty, z którym się długo w Atenach uczył i jeszcze z młodości go znając, często drugich przestrzegał, iż z niego miał być zły człowiek, bo postrzegł w nim chytrość i do złoczyństwa skłonność, a iż się w złych kochał, dobrych się towarzystwa strzegł, w dysputach swych filozofskich często wiarę świętą lżył, i gdy się proroctwo jego spełniło, a na cesarstwie wiarę świętą wykorzenić chciał, on mu się pisaniem swym zastawił i napisał na niego żałobne oracje, ukazując sprośność pogańskich bogów, do których ludzi przywodzić chciał. A gdy zakazał cesarz, aby żaden chrześcijanin świeckiej się filozofii i krasomówstwa nie uczył, ani synów na naukę dawał; św. Gzegorz rozmaitych wierszów i rytmów, słodką wymową swoją, bardzo wiele napisał, ludziom je podając, które sprośność z nich, bezwstydy, niestatek i fabuły pogańskich bogów wyrzuciwszy, nabożeństwem je, wyznaniem wiary, modlitwami i mądrością chrześcijańską przyozdobił, młodych i starych do poznania Boga i do cnoty pobożności chrześcijańskiej zachęcając, a ukazując, jako nauki pogańskie dobre i pożyteczne używanie ich, chrześcijańskiej wierze pomoc przynosić mogły.

Teologiem nazwany

Raz Arianie ludzi pospolitych wzburzyli na niego, iż kamieniami ciskając, mało go nie zabili i pojmanego przed sędzią, jakoby buntownika jakiego, do karania postawili. Pragnął bardzo cierpieć dla Pana Jezusa i prawdy jego, ale sędzia znając go, bez karania żadnego puścić wolno kazał. Takimi wojnami przeciw heretykom, z nauki i żywota był po wszystkim świecie sławny tak, iż teologiem nazwany był. W tych pracach mieszkając w Carogrodzie (Konstantynopolu - przyp. red.), już na zdrowiu słabiejąc, wrócić się chciał do ojczyzny swej Nazjanzu, ale lud mu nie dopuścił wszystek, mówiąc: „Co czynisz, ojcze, za wyjściem twoim, wyznanie i wiara Trójcy Świętej z miasta tego wynijdzie", i prosili go z płaczem, aby został. On tak uczynił i doczekał się według proroctwa swego, czasów onych szczęśliwych.

Nieprzyjacielowi swemu jaką dał pokutę

A gdy się wiele biskupów do Carogrodu zjechało, Grzegorza prawie poniewolnie porwali i na biskupstwo Carogrodzkie, za powodem cesarskim, poświęcili. A jeden młodzieniec, który go zabić miał, padł do nóg Grzegorza Świętego, odpuszczenia żądając z płaczem wielkim. Rzekł św. Grzegorz: „Niech ci odpuści Pan Jezus, najmilszy młodzieńcze, który mię obronił; ja tobie daruję i nic więcej nie chcę, jedno żebyś się kacerstwa ariańskiego wyrzekł, a stał się synem kościelnym. Z takiej łaskawości wielkiej i cnót innych, wysoką miał u ludzi wszystkich przyjaźń. Cesarz go jako ojca swego czcił i przy sobie zawsze mieć chciał, często się z rozmowy jego ciesząc, ale on się dworskich zabaw bardzo strzegł, a czas na modlitwach, na nawracaniu dusz ludzkich i nawiedzaniu chorych trawiąc, czasem się do wsi i pustych miejsc skradał, nieco odpoczynku (aby do spraw pasterskich był sposobniejszy) szukając, przykładem Pana naszego.

Pokorą swoją zadziwiał

Gdy się na drugi sobór w Carogrodzie, na potępienie Macedoniusza zjechało 150 biskupów, potwierdzili na biskupstwie carogrodzkim św. Grzegorza i na ich prośbę został się na tym pasterstwie. Ale potem, gdy drudzy przyjechali biskupi z Egiptu, radzili i starali się, aby mu stolicę carogrodzką odebrać, żadnej na niego przyczyny nie mając, jedno iż nad ich pozwolenie postawiony był na stolicy. O czym gdy się św. Grzegorz dowiedział, mówił ojcom onym: „Wiecie wielebni ojcowie moi, iż ten kościół carogrodzki moją pracą obroniony i rozszerzony jest; a wszakże ja za zapłatę sobie skarby niebieskie biorąc, przełożeństwa w nim i biskupstwa nie pragnę; jednak za żądaniem waszem i dla miłości dzieci moich, i owiec tych, przyjąć je musiałem. Przetoż niedobrze czynicie, iż odmienić i skazić pierwszy swój postępek chcecie, a sami się między sobą nie zgadzacie. Jać w mieście tym królewskim biskupstwa nie pragnę, synów tylko i dzieci moich, których tu w Chrystusie porodziłem, żałuję; jednak na swoją stateczność oglądać się macie, a jeżeli w tym niestatku stać będziecie, jam gotów na wszystko, co się wam zdać będzie. Wyrzućcie mię z biskupstwa, a ja rad z niego ustąpię, przestanę na żywocie swym pustelniczym; jeżeli mi stolicę odejmiecie, ale Boga nie możecie".
 
Tak wszystkich swoją niespodziewaną powolnością i pokorą ku podziwieniu przywiódł, bo się w tem wzgardzicielem wszystkiej czci na świecie pokazał, a iż więcej dobro kościelne, aniżeli sam siebie i sławę swoją miłował, a innej za pracę swoją w winnicy Bożej zapłaty czekał.

Pośredniczką nazywał Matkę Bożą
 
Do Matki Bożej tak mówił: „Potrzykroć błogosławiona Matko wysłuchaj, a przyjmij modlitwy moje. Dziękujęć, żeś mi wiele łaski użyczała i z wielkich mię przygód i nieprzyjaciół wybawiała". Nazywał ją także advocatam; czym się dziś heretycy nierozumnie, gdy toż śpiewanie w Kościele słyszą, gorszą. Mówił tak: „Bądź mi pośredniczką do Syna twego! Wiemy, że jest jeden pośrednik naszego odkupienia do Boga: Chrystus, ale inni do Chrystusa w przyczynie i modlitwie, nie w odkupieniu, pośrednikami być mogą, jako był Mojżesz i inni wszyscy kapłani i ci, co się za nami do Chrystusa wstawują; a nade wszystkie, jako najwyższa i najprzedniejsza jest pośredniczka i zastępniczka nasza, w przyczynie swej, Matka Chrystusowa, Bogurodzica, jako ta, która nade inne wszystko stworzenie więcej łaski ma u Syna swego".

Pociechy niebieskiej używa

Wiele go bardzo ludzi żałowało, a ledwie mu z miasta wyjść dopuściło, jednak wyjechał, a wrócił się do Nazjanzu. W Nazjanzie niedługo biskupstwo sprawując, a już stary będąc, na swym miejscu Eulaliusza postawiwszy, sam się na pustynię do Arianzu i na żywot bogomyślny mniszy oddał, w który jednak pisaniem Kościołowi służył. Wiele ksiąg uczonych, w których błąd się żaden heretycki nigdy nie znalazł, napisawszy i starości swej w tymże żywocie dokonawszy, do ojczyzny niebieskiej przeniesiony został, gdzie za nas się modląc, pociechy, w którą wierzył i na którą na ziemi robił, używa. Przez Pana naszego Jezusa, któremu z Ojcem i Duchem Świętym równy pokłon na wieki wieków, Amen.


Oprac. BB, na podstawie: ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu, Tom I, Wydawnictwo Tadeusza Radjusza „Gutenberg-Print", Warszawa 1996. Śródtytuły od redakcji.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski