Słowo kapłana
 
Związek na „kocią łapę"? Nigdy!
Ks. Adam Martyna
Żyjemy w czasach, kiedy trudno odróżnić dobro od zła. Zło rozkrzewiło się i przybrało pozory dobra, tak że coraz trudniej jest nazwać po imieniu jedno i drugie.

Pozwólcie, że Wam przedstawię taką sytuację: ukochana córka albo syn mówi swojej matce, że chce spróbować, jak smakuje trucizna i zaraz ją połknie. Wyobraźmy sobie dalej, że matka bierze na poważnie słowa dziecka, ale nie robi nic, by mu w tym przeszkodzić. Ogranicza się tylko do zdawkowego: W lodówce jest sok, to możesz popić...

Prawda, że to upiorna scena? Co pomyślelibyśmy o takiej matce, ojcu, którzy spokojnie pozwoliliby kochanemu dziecku zażyć truciznę? Pewnie każdy powie, i chyba słusznie, że taka sytuacja w życiu jest niemożliwa, przynajmniej w normalnych warunkach. Zgadzam się z tym. Taka sytuacja jest raczej niemożliwa...

Ale co powiemy o takich rodzicach, którzy wiedzą, że ich dzieci żyją na co dzień w grzechu śmiertelnym, i nie robią nic, by dziecku pomóc, by je ratować z tej strasznej sytuacji.

Jako katolicy musimy się zgodzić, że dla człowieka nie ma gorszego nieszczęścia niż stan grzechu śmiertelnego. Jednak czym innym jest przyznanie, że w to wierzymy, a czym innym nasze postępowanie, gdzie życie w grzechu śmiertelnym uważamy niemal za normalne.

Ostatnio upowszechnił się i w naszej ojczyźnie pogański zwyczaj życia w tzw. związku partnerskim - „na kocią łapę”, bez ślubu kościelnego, nawet bez cywilnego kontraktu (choć i to nie wystarcza). Podczas kolędy spotkałem kobietę uchodzącą za pobożną i oddaną Bogu, należącą do róży różańca świętego, która opowiadała mi o swojej wnuczce, która mieszka obecnie w Irlandii razem ze swoim chłopakiem. - Bo tak wychodzi taniej - powiedziała szczęśliwa babcia.

Na moją sugestię, że przecież tak nie można, że nie znam wnuczki, ale znam tę panią i zawsze uważałem ją za pobożną i oddaną katoliczkę, babcia była wyraźnie zdziwiona. - A cóż w tym złego, skoro dziś wszyscy tak robią - odparła. „Wszyscy tak robią” to okropny argument...

Gdyby wszyscy tak myśleli na przestrzeni wieków, to nie mielibyśmy żadnego świętego, bo przecież logika świata zawsze przeciwstawiała się nauce Jezusa Chrystusa. Nie byłoby męczenników, bo cóż by szkodziło rzucić kadzidło przed posągiem bóstwa? Nawet by ich pochwalono, że postępują „w duchu dialogu”. Nie byłoby wyznawców, bo przecież „wszyscy” uznaliby ich heroizm za nietolerancję i zacofanie, a może nawet „katolicki fundamentalizm”?

Tymczasem dla ucznia Chrystusowego nie ma znaczenia, co pomyślą tzw. „wszyscy”. Ważne, by mieć czyste sumienie i postępować, jak nauczał i postępował Pan.

Na pewno pamiętamy czasy, kiedy solidnie uczyliśmy się katechizmu, np. przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii Świętej. Oprócz różnych formułek, było w naszych katechizmach „9 grzechów cudzych”.

Jak to cudze grzechy? Co to ma wspólnego ze mną? Otóż, Kościół uczy, że nie wystarczy tylko siebie pilnować, o sobie myśleć, tylko swoje zbawienie mieć na względzie. Dlatego każdy, kto m.in. doradza popełnienie grzechu, nakazuje go popełnić, milczy, gdy ktoś bliski popełnia grzech, nie chce ukarać grzechu, kiedy może i powinien to zrobić, a nawet chwali grzech bliźniego, dopuszcza się współudziału w grzechu innych, tym samym popełnia grzech.

W naszej konkretnej sytuacji, rodzice i ci, którzy ich w pewnym sensie zastępują, opiekunowie, dziadkowie, przełożeni itd., mają obowiązek dać do zrozumienia dzieciom żyjącym z „partnerami” bez ślubu, że nie popierają i nigdy nie poprą takiego związku. Sytuacja powinna być jasna. Matka, ojciec, nie mogą wyrzec się swoich dzieci, nawet kiedy bardzo zbłądzą, jak nie wyrzekł się ewangeliczny ojciec swego marnotrawnego syna. Niemniej, nigdy nie mogą stwarzać choćby cienia pozoru, że godzą się na taki stan rzeczy. Powinni jasno dać swemu synowi czy córce do zrozumienia, że chociaż zawsze będą ich kochać, to nigdy nie pogodzą się z tym, by żyli oni w grzechu śmiertelnym, bez możliwości uzyskania rozgrzeszenia. Taki kategoryczny sprzeciw będzie prawdziwym aktem miłości, która ma na względzie dobro doczesne i wieczne dziecka. Jakże często chorobliwa tolerancja, która jest tylko kapitulacją wobec tzw. politycznej poprawności, bywa mylona z prawdziwą miłością, która jasno nazywa dobro - dobrem, a zło - złem.

Może jednak być i tak, że pomimo naszego sprzeciwu, dorosłe dziecko wybierze drogę życia w grzechu, obrażając się na nas, że stajemy na drodze do jego szczęścia. Wówczas nie powinniśmy się lękać, nasze serce może czuć się zranione, odrzucone, ale trzeba nam mieć świadomość, że jest to akt miłości w stosunku do dziecka. Być może kiedyś, zaintrygowane naszą jednoznaczną postawą, zacznie się zastanawiać nad swoim życiem, jak ów syn marnotrawny, i powróci do nas i - co najważniejsze - do Chrystusa. Pamiętajmy, każda „miłość” wbrew Bożym przykazaniom i nauce Kościoła jest w gruncie rzeczy samolubstwem, egoizmem, który wcześniej czy później wyciśnie z oczu niejedną łzę.

Nie możemy potępiać człowieka, ale stanowczo musimy potępić jego grzech.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania