Życie św. Katarzyny Labouré to przykład, że wartości tego świata nie pokrywają się z hierarchiami Królestwa Bożego. Skromna, cicha, niewykształcona dziewczyna stała się pośredniczką między Królową Nieba a ludzkością. Nie władcy, nie możni tego świata, lecz zwykła nowicjuszka zakonna rozpowszechniła wśród ludzi dar dający ludziom szansę na zmierzenie się z trudnymi czasami.
Długa droga do klasztoru
Zoe czuła, że jej miejsce jest w klasztorze. Jednak, z jednej strony nie była pewna autentyczności swego powołania, a z drugiej – zdecydowanie przeciwny wstąpieniu córki do zakonu był jej ojciec.
Pewnej nocy miała dziwny sen. Znajdowała się w kościele, w którym Mszę Świętą odprawiał nieznajomy ksiądz. Po zakończeniu liturgii przywołał ją do siebie. Jednak ona zmieszana uciekła. W dalszej części snu ponownie spotkała tajemniczego kapłana w domu chorej kobiety, której złożyła wizytę. – Teraz uciekasz przede mną, lecz przyjdzie dzień, kiedy będziesz się miała za szczęśliwą, że możesz przyjść do mnie. Bóg ma szczególniejsze zamiary względem ciebie – powiedział do niej.
W tym czasie Zoe utwierdzała się w decyzji o wstąpieniu do klasztoru. By ten zamiar urzeczywistnić, musiała spełnić wymogi formalne, a jednym z nich była znajomość czytania i pisania. W młodości zajęta pracą nie miała czasu na edukację. Teraz skorzystała z propozycji kuzynki i udała się do prowadzonego przez nią pensjonatu w Chatillon‑sur‑Seine. Pomagała krewniaczce, a przy okazji uzupełniała braki w wykształceniu.
Podczas pobytu w Chatillon nieoczekiwanie znalazła wyjaśnienie zagadkowego snu. Pewnego razu wraz z kuzynką odwiedziła miejscowy dom Sióstr Miłosierdzia. W trakcie wizyty w jednym z pomieszczeń wzrok jej przykuł wiszący na ścianie portret duchownego. Tak, to był kapłan z wizji sennej! Zapytana zakonnica wyjaśniła jej, że portret przedstawia założyciela tego zgromadzenia, św. Wincentego á Paulo. Teraz wiedziała, że jej miejsce jest wśród szarytek, czyli Sióstr Miłosierdzia. Niestety, ze względu na sprzeciw ojca musiała odłożyć realizację marzeń.
W końcu jednak Piotr Labouré uległ prośbom i Zoe w wieku 24 lat wstąpiła do nowicjatu szarytek. Jako siostra Katarzyna zamieszkała w domu zgromadzenia przy Rue du Bac w Paryżu. Od dzieciństwa rozmiłowana w modlitwie, szybko postępowała na drodze wzrostu duchowego. Pan Bóg zaczął obdarzać ją nadprzyrodzonymi wizjami. Niestety, zapowiedzi przyszłych losów Francji i świata ciężkim brzemieniem obciążyły serce szarytki.
Wkrótce okazało się, że Pan Bóg nie opuścił grzesznej ludzkości i za pośrednictwem Maryi i… Katarzyny ofiarował jej koło ratunkowe.
Objawienia Maryi
Tuż przed północą z 18 na 19 lipca 1830 roku Katarzynę Labouré obudził głos dziecka, które poleciło jej pójść do kaplicy. Tam ukazała jej się Matka Boża. Pouczała ją o potrzebie szacunku dla spowiednika i głosem przepełnionym bólem zapowiedziała nadejście niespokojnych dla Francji czasów: kolejnej rewolucji, która, jak się wkrótce okazało, miała wybuchnąć za kilkanaście dni.
27 listopada tegoż roku Maryja ponownie ukazała się Katarzynie. Już nie jako stroskana losem dzieci Matka, lecz promieniejąca blaskiem chwały Królowa. Stała na kuli, a w rękach trzymała drugą kulę. Siostra Labouré tak opisała później spotkanie z Najświętszą Panną:
Niepokalana mówiła: „Kula, którą widzisz, przedstawia świat, a szczególnie zaś Francję i każdą duszę poszczególną”. Zrozumiałam, że mówi mi o tej kuli, która była pod stopami. Potem jeszcze raz zaczęła przemawiać do mnie, objaśniając mi, co znaczą te świecące pierścienie na Jej palcach: „Oto symbol łask, które Ja zlewam na tych ludzi, którzy mnie o nie proszą”.
Następnie Najświętszą Pannę otoczył podłużno‑okrągły pas, a na nim znajdował się napis: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.
Potem usłyszałam głos mówiący do mnie: „Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią wielkich łask, szczególniej jeżeli go będą nosili na szyi. Ci, którzy we mnie ufają, wieloma łaskami obdarzę”. W tej chwili zdawało mi się, że obraz się obraca. Potem ujrzałam na drugiej stronie literę „M” z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej monogram Najświętszej Maryi Panny, Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi przeszyte mieczem bólu.
W ten sposób Katarzyna otrzymała misję przekazania ludzkości sakramentalium, które miało ułatwić ludziom czerpanie ze źródła łask Bożych, których Maryja, z woli Najwyższego, stała się pośredniczką.
Jeszcze raz Matka Boża ukazała się swojej służebnicy w kaplicy przy Rue du Bac, by ponownie zlecić jej rozpowszechnienie medalika. Na koniec pożegnała się z nią następującymi słowami: Córko moja droga, już mnie odtąd więcej nie zobaczysz, lecz głos mój często będziesz słyszała podczas modlitwy.
Cudowny Medalik
By jak najszybciej spełnić polecenie Matki Bożej, siostra Katarzyna powiedziała o wszystkim swemu spowiednikowi ks. Aladelowi ze Zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego á Paulo. Z początku kapłan ten z niedowierzaniem przyjmował wyznania nowicjuszki. Jednak z czasem przekonał się, że jej relacje z przeżyć mistycznych nie są urojeniami, ale rzetelną prawdą. Ze zdumieniem obserwował bowiem ziszczanie się proroctw młodej zakonnicy.
Mimo wszystko ks. Aladel zwlekał z podjęciem starań o zatwierdzenie przez władze kościelne nowego medalika. Dopiero napomnienie ze strony Maryi przekazane mu za pośrednictwem Katarzyny, zmobilizowało go do czynu. Wreszcie pierwsze 1500 sztuk medalików, wykonanych ściśle według wzoru nakreślonego przez Niepokalaną, opuściło warsztat jubilerski i trafiło do wiernych. Sławę Cudownego Medalika, jak szybko zaczęto go nazywać, wzmogły liczne uzdrowienia, jakie nastąpiły wśród noszących go podczas epidemii cholery w lipcu 1832 roku.
Nagłe uzdrowienia z pewnością robią wielkie wrażenie na ludziach, dużo donioślejsze, choć może dla świata mniej spektakularne, były natomiast liczne nawrócenia grzeszników, które nastąpiły w związku z nabożeństwem do Cudownego Medalika.
Skromna i wierna
Tymczasem w 1831 roku Katarzyna Labouré złożyła śluby zakonne i została skierowana do pracy w przytułku dla starców na przedmieściu Paryża. Najpierw pracowała w kuchni, później w pralni. Przez pewien czas zajmowała się także hodowlą krów oraz pracą w ogrodzie. W końcu powierzono jej opiekę nad starcami. Pielęgnowała ich z wielkim oddaniem.
Odznaczała się wielką pokorą. Cnotę tę zresztą świadomie w sobie doskonaliła. Wystarczy wspomnieć, że nikt z jej otoczenia nie wiedział, że to właśnie jej Matka Najświętsza powierzyła misję przekazania ludziom Cudownego Medalika. Milczenie przerwała dopiero pół roku przed śmiercią, zwierzając się z sekretu przed siostrą przełożoną. A zrobiła to tylko dlatego, że pozostała jej do wypełnienia jeszcze jedna misja zlecona przez Maryję – wykonanie rzeźby Niepokalanej w takiej postaci, w jakiej ukazała się w kaplicy przy Rue du Bac.
Grubo myliłby się ten, kto uznałby siostrę Labouré za sentymentalnego pięknoducha, bez ikry. Że tak nie było, świadczy choćby postawa świętej podczas krwawej rewolucji, zwanej Komuną Paryską (1871). Gdy bandy pijanych komunardów bezcześciły i grabiły paryskie świątynie, prześladowały księży, ona w towarzystwie innych szarytek wieszała na szyjach rewolucjonistów Cudowne Medaliki, ufając, że z pomocą Niepokalanej przynajmniej niektórzy dostąpią łaski nawrócenia. Wielokrotnie była przesłuchiwana, obrzucana wyzwiskami i zmuszana do składania zeznań przed trybunałem rewolucyjnym. Za to potem, gdy państwo francuskie karało komunardów za liczne przestępstwa, s. Katarzyna rozdawała medaliki skazanym na śmierć.
Zmarła 31 grudnia 1876 roku. Mieszkające w jednym domu z nią zakonnice dopiero wtedy ze zdziwieniem poznały prawdziwą historię Świętej. Beatyfikacji siostry Katarzyny dokonał 28 maja 1933 r. Ojciec Święty Pius XI. W poczet świętych zaliczył ją kolejny papież – Pius XII w 1947 roku. Kościół wspomina ją 31 grudnia.
Opracował Adam Kowalik
Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…
Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. – Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu – powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.
Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.
Zasługa mamy i babci
– Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: – Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.
– Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.
– Uważam, że wszystkie łaski – błogosławieństwo i opiekę Maryi – dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.
Róża Różańcowa
W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.
Piękno katolicyzmu ludowego
Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. – Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.
Na trudne sprawy święta Rita
Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. – Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.
Maryja słynąca łaskami
Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.
Oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.
Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…
Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.
Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.
Anna
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.
Blandyna z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.
Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.
Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202 000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?
Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…
Ewa z Olkusza
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.
Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.
Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju
Szczęść Boże!
Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!
Iwona z Wielunia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.
Karolina