
Chyba jednym z najbardziej szkodliwych mitów o Średniowieczu jest ten o „ciemnych wiekach”. Był oczywistym następstwem renesansu – jego czołowi przedstawiciele postrzegali myślenie swoich przodków i ich idee jako gorsze od swych własnych. Twierdził tak wielki poeta Francesco Petrarka czy krytyk stylu gotyckiego, architekt Leon Battista Alberti. To, co przez niektórych uznawane jest za najważniejszy przejaw „ciemnoty”, czyli religijność, w rzeczywistości jednak stanowiło wielką motywację do… podróżowania.
Mam oczywiście na myśli tradycję pielgrzymkową. Aby oddać hołd relikwiom świętych, na pątniczy szlak udawali się wszyscy – od królów po niepiśmiennych chłopów. W czasach, gdy podróż odbywała się pieszo (rzadziej konno), pielgrzymi pokonywali szlaki liczące setki i tysiące kilometrów i trafiali na inne narody, języki, kultury. W tym wszystkim towarzyszyła im muzyka, która dodawała otuchy, ułatwiała rytmiczne stawianie kroków, zapewniała rozrywkę i wraz z wykonującymi ją pielgrzymami była dobrem kulturowym, które zabierało się z jednego miejsca w drugie.
W drogę z pieśnią na ustach
Kiedy chcesz iść przez obce kraje, gdy do Jakuba grobu się udajesz, wystarczy para butów, jakaś miska, z napojem flaszka i to wszystko! – tymi słowami rozpoczyna się prosta, staroniemiecka pieśń, która w dwudziestu pięciu zwrotkach opisuje trudy pielgrzymowania do jednego z trzech najważniejszych średniowiecznych centrów pielgrzymkowych obok Ziemi Świętej i Rzymu – Santiago de Compostela.
Dwa pierwsze wydają się dość oczywiste – Ziemia Święta to miejsce nauczania i śmierci Chrystusa, Rzym to stolica Kościoła i miejsce śmierci św. Piotra. Santiago de Compostela było miejscem grobu św. Jakuba (Sant Iago – św. Jakub, campus stellae – pole gwiazdy, co nawiązuje do legendy o tym, że gwiazda przywiodła Apostoła Jakuba z Palestyny na kontynent). Nie wiadomo do końca, dlaczego właśnie to miejsce upodobali sobie średniowieczni pątnicy.
Dość jednak powiedzieć, że wielotysięczne tłumy, podróżując przez niemal całą Europę, napotykały najważniejsze w tamtych czasach ośrodki kultury muzycznej. Mam na myśli nie tylko katedry, klasztory i opactwa, takie jak Notre Dame w Paryżu, gdzie działali dwaj wielcy mistrzowie wczesnej polifonii – Leoninus i Perotinus, opactwo St. Martial czy benedyktyńskie Montserrat niedaleko Barcelony, ale przede wszystkim wędrownych śpiewaków i żonglerów. To im zawdzięczamy pamięć o Rolandzie i propagowanie wśród pielgrzymów legendy bitwy z Saracenami o wąwóz Roncevaux w Pirenejach.
Pieśń o Rolandzie
To miejsce okryło się sławą podczas wyprawy Karola Wielkiego do Hiszpanii przeciw muzułmanom w roku 778. Podobno na potrzeby upamiętnienia bitwy i aby przybliżyć ją pielgrzymom zdążającym do grobu św. Jakuba, zakonnicy zapłacili wędrownym śpiewakom, aby napisali o niej pieśń.
Tak prawdopodobnie powstała największa epopeja od śmierci Chrystusa – Pieśń o Rolandzie. Pełen chrześcijańskiej symboliki bohaterski chanson o heroicznej śmierci dowódcy tylnej straży wojsk Karola Wielkiego, który nie chciał zadąć w róg, by nie zhańbić się wezwaniem posiłków przeciwko Saracenom atakującym wyprawę. Pieśń o Rolandzie ustanowiła wzorzec śpiewania o bohaterskich chrześcijańskich rycerzach, walczących z poganami – w tym przypadku z muzułmanami.
Mamy niewiele informacji o jej wykonywaniu, nie znamy melodii, akompaniamentu, a nawet jej autora. Jeśli faktycznie napisał ją jeden z tzw. jongleurs, czyli wędrownych śpiewaków, którzy bawili pielgrzymów podczas postojów, to wykonanie bardziej przypominało recytację, w której jongleur sam tworzył akompaniament „na poczekaniu”, przygrywając sobie na lekkim instrumencie strunowym. W tym sensie Pieśń o Rolandzie nie była marszową piosenką, śpiewaną przez wszystkich – jej wykonanie przypominało współczesne słuchowisko – śpiewak recytował, a zgromadzeni wokół niego słuchacze wyobrażali sobie kolejne sceny walki o wąwóz Roncevaux – brutalny atak muzułmanów, wzruszającą śmierć Rolanda, odsiecz Karola Wielkiego i ostateczne zwycięstwo.
To oczywiście jeden z wielu przykładów pieśni pielgrzymów. Większość z nich nie była zapisywana. Funkcjonowały w tradycji ustnej. Nie przeszkadza to jednak artystom‑rekonstruktorom zajmującym się muzyką dawną, próbować odtworzyć część z nich.
Kto śpiewa, ten dwa razy się modli
W 2003 roku zespół Sarband, specjalizujący się w muzyce styku kultury Wschodu i Zachodu ze śpiewaczką Fadią El‑Hage nagrał pieśni odnalezione w El Libre Vermell, czerwonej księdze klasztoru w Montserrat, który również był celem licznych pielgrzymek. Z kolei Arianna Savall, córka jednego z najważniejszych wykonawców i zarazem znawców muzyki dawnej Jordiego Savalla, wraz z zespołem La Fenice sięgnęła po muzykę śpiewaną przez pątników podczas pielgrzymek do Composteli w XVII wieku. W 2008 roku zespół nagrał płytę Un camino de Santiago. Jej klimat, budowany kontrastującymi połączeniami chorału gregoriańskiego i popularnych pieśni z towarzyszeniem gitar i lutni jest niesamowity. Z kolei w 1994 roku żeński zespół Discantus, posługując się rękopisami ze szkoły St‑Martial de Limoges i Codex Calixtinus, lub Liber Sancti Jacobi, dokonał wyboru śpiewów z Santiago, które mogli słyszeć ci, którym dane było przejść pod ogromnym kadzidłem i dotknąć grobu świętego Jakuba.
To zaledwie parę przykładów licznych owoców muzycznych tradycji pielgrzymowania do Santiago. Nic dziwnego, że na górzystych szlakach muzyka rozbrzmiewała równie często, co w klasztorach i świątyniach. Wszak kto śpiewa, ten dwa razy się modli.
Mateusz Ciupka
Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…
Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i – co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.
Pięć dni…
W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…
Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…
W Krakowie i Kalwarii…
I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…
No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.
Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.
Ze św. Charbelem…
Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.
Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makhloufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.
Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach
Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.
Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.
Piękny czas
Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!
Szanowni Państwo!
Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!
Barbara ze Środy Śląskiej
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.
Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.
Bóg zapłać!
Helena z Krakowa
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.
Roman ze Rzgowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.
Marzena
Szczęść Boże!
Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!
Daniela z Włocławka
Szanowni Państwo!
Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!
Mieczysława z Przemyśla
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!
Jan z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.
Apostołka Agnieszka z Łódzkiego