Słowo kapłana
 
Gdy Hostia upadnie na ziemię...
ks. Adam Martyna
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Wprawdzie od tego wydarzenia minęło już trochę czasu, jednak chciałbym wspomnieć o pewnym symbolicznym zdarzeniu, które miało miejsce w Święto Dziękczynienia w czasie Mszy Świętej, kiedy to nowo wybrany prezydent Andrzej Duda podniósł z ziemi Hostię, która upadła w czasie rozdawania Komunii św.


Wydarzenie to wywołało wiele niepokoju i troski, czy aby prezydent nie dopuścił się świętokradztwa, dotykając Hostii. Rzecz znamienna, że o duszę prezydenta najbardziej zatroskani byli dziennikarze i inne tzw. autorytety, które na co dzień robią wszystko, by ośmieszyć Kościół i Jego kapłanów, a w tym jednym przypadku wykazali się nadzwyczajną troską o świętość Ciała Pańskiego. Trudno podejrzewać ich o szczerość i czystość intencji…


Ale wróćmy do tematu. Wiemy, że od spraw i czynności świętych ustanowieni są kapłani i – w normalnych warunkach – to oni są szafarzami i stróżami największej świętości, jaką mamy: Ciała i Krwi Pańskiej. Myślę, że nikt z katolików tego nie kwestionuje i nie ma co do tego wątpliwości. Bywają jednak sytuacje, kiedy trzeba podjąć decyzje, na które nie można się przygotować, bo zachodzą szybko i nieoczekiwanie. I w takich przypadkach, zamiast zadawać sobie pytania: wolno czy nie wolno, trzeba zastanowić się, co podpowiada nam miłość. Nie chciałbym popadać tutaj w egzaltację i używać zbyt daleko idących porównań, ale mnie osobiście cała ta sytuacja przypomniała scenę z Drogi Krzyżowej, kiedy to św. Weronika, nie pytając nikogo o zgodę, po prostu podbiegła i otarła twarz Panu Jezusowi. Tutaj podobnie: prezydent jest katolikiem, dla niego zatem Hostia powinna być największą świętością. Co należy zrobić, kiedy widzę świętość na ziemi? Natychmiast podnieść. Jeżeli wierzę, że to prawdziwe Ciało Pana, to automatycznie uznaję, że ziemia nie jest dla Niego właściwym miejscem, i bez zastanowienia podniosę Je z ziemi. Wyobraźmy sobie taką sytuację: wybuchł pożar w kościele, w takich wypadkach należy wynieść Najświętszy Sakrament, ale przypuśćmy, że jest to kościół filialny i księdza nie ma na miejscu. Czy popełni grzech albo czyn niestosowny wierny, który wie, gdzie są klucze do tabernakulum i, z największym szacunkiem, wyniesie Najświętszy Sakrament w bezpieczne miejsce? Nie. Uważam, że gorzej by było, gdyby tego nie zrobił. Są sytuacje, kiedy konieczność wymaga od nas podjęcia trudnej decyzji i wtedy zwykle należy kierować się starą, rzymską zasadą: Necessitas nescit legem, czyli: Konieczność nie zna prawa. Tutaj działa zasada: To, co dla mnie święte, podniosę z ziemi. Na przykład, żeby ktoś przez przypadek nie nadepnął.


Kiedy byłem dzieckiem, uczono mnie: upadł obrazek, różaniec, kawałek chleba – podnieś i pocałuj. Myślę, że według takiego wychowania postąpił prezydent. Podniósł z ziemi Chrystusa i oddał Go właściwemu szafarzowi, czyli księdzu kardynałowi.


Ze smutkiem przeczytałem na jednym z internetowych portali, że sytuacja ta wywołała uśmiech na ustach siedzących obok niektórych polityków i wojskowych. Z czego tu się śmiać? Chyba że ktoś jedynie udaje wierzącego. Naturalnie, ku naszemu nieszczęściu, przyzwyczailiśmy się do tych różnych oficjeli, od gminnych do stołecznych, którym się wydaje, że samą swoją obecnością robią wielką uprzejmość Panu Bogu, biskupom, kapłanom, wiernym i w czasie Mszy Świętej bardzo często „celebrują” oni własną obecność, zatroskani jedynie o to, czy są dostatecznie widziani. Natomiast po wyjściu ze świątyni witają się z księdzem słowami: Dzień dobry. Dla takich fakt, że ktoś automatycznie podniesie z ziemi Hostię, zwłaszcza jeżeli jest to polityk, a już – strach pomyśleć – prezydent, jest tak niedorzeczny i żenujący, że jedyne na co mogą się zdobyć, to głupkowaty uśmiech.


Drodzy Bracia i Siostry! Nie mam zaszczytu znać prezydenta Dudy, nie piszę tych słów ku jego chwale ani żeby się mu przypodobać. Prawdopodobnie nigdy się nawet nie spotkamy. Chodzi mi jedynie o ukazanie pewnej ważnej prawdy: katolik nie pozwoli upaść na ziemię Hostii. Dosłownie i w przenośni. Nadszedł czas, by widok Polaka piastującego wielkie godności, klęczącego przed Najświętszym Sakramentem, nie budził zdziwienia ani niepotrzebnego zażenowania.


Niech Królowa Wniebowzięta ma nas w Swojej opiece. Z Panem Bogiem!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania