Święte wzory
 
Bł. ks. Michał Pro - meksykański kapłan i meczennik
Adam Kowalik

Czasem zarzuca się Kościołowi triumfalizm, zadufanie we własną potęgę… Tymczasem, gdy spojrzymy wstecz, dojrzymy pasmo prześladowań i cierpień dotykające duchownych i wiernych. W latach 20. ubiegłego stulecia krew męczeńska polała się w Meksyku. Wśród ofiar lewicowej dyktatury znalazł się młody jezuita – ks. Michał Augustyn Pro Juarez.

 

Przyszły męczennik za wiarę przyszedł na świat 13 stycznia 1891 roku w Guadalupe, mieście leżącym w meksykańskim stanie Zacatecas. Zarówno ojciec, Michał Pro, jak i matka, Józefina Juarez, byli ludźmi pobożnymi, którzy głęboką wiarę skutecznie przekazali swoim dzieciom. Ojciec, z zawodu inżynier górnictwa, zapewnił swej wielodzietnej rodzinie dobre warunki życia.

Ocalony


Niewiele jednak brakowało, aby Michał nie dożył dorosłości. W wieku czterech lat poważnie się zatruł. Bezradni lekarze poinformowali rodziców, że ich syn wkrótce umrze. Zrozpaczony ojciec chwycił gasnącego chłopca na ręce i wyciągając go w kierunku obrazu Matki Bożej z Guadalupe zakrzyknął: Matko, oddaj mi syna! Wtedy Michałek zwymiotował i ku radości rodziny zaczął szybko wracać do zdrowia.


W 1898 roku ojciec objął posadę w kopalni Concepcion del Oro. Tam nasz bohater spędził pierwsze lata życia i z siostrami przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej.

 

Powołanie

Michał był dzieckiem bardzo żywym. Lubił żartować, grać na gitarze i mandolinie. Choć odznaczał się głęboką wiarą, decyzję dwóch sióstr o wstąpieniu do zakonu przyjął początkowo z pewną rezerwą. Ostatecznie jednak po kilku miesiącach refleksji sam oznajmił rodzicom, że chce poświęcić się Bogu i ma zamiar wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Próg nowicjatu w El Elano (w stanie Michoacan) przekroczył 10 sierpnia 1911 roku.


W tym czasie nad Meksykiem zbierały się czarne chmury. Po upadku prezydentury Porfirio Diaza kraj pogrążył się w anarchii. Władzę przejęły siły antykościelne, na czele których stanął bezwzględny Venustiano Carranza. Rozpoczęły się prześladowania, których ofiarą padali przede wszystkim księża i niepokorni katolicy. Po kraju krążyły oddziały wojska wiernego rewolucyjnym władzom. Mnożyły się napady na kościoły, dochodziło do profanowania Eucharystii.


W sierpniu 1913 roku Michał Pro złożył pierwsze śluby zakonne. Niebezpieczna sytuacja w kraju skłoniła władze zakonne do wysłania nowicjuszy za granicę, by mogli w spokoju odbyć dalszą formację kapłańską. Jesienią 1914 roku znaleźli się w Kalifornii. Niestety, studia w Stanach Zjednoczonych utrudniał brak odpowiednich książek w języku hiszpańskim, toteż po roku młodzi duchowni wyjechali do Hiszpanii. Dalsze pięć lat akademickich spędzili w Granadzie. W 1920 roku brat Michał Pro przeniósł się na dwa lata do Ameryki Środkowej. Tam w kilku ośrodkach (głównie w Nikaragui) zajmował się wychowaniem młodzieży. Kolejne lata spędził w kolegium św. Ignacego pod Barceloną oraz w Belgii. Po rocznym pobycie w Enghien, 31 sierpnia 1925 roku przyjął święcenia kapłańskie.


Michał Pro nigdy nie cieszył się dobrym zdrowiem. Podczas pobytu w Europie nasiliły się u niego bóle żołądka i musiał przejść poważne operacje. Nie dawał jednak poznać po sobie, jak wielkie cierpienie temu towarzyszyło. Był niezwykle dzielny i pogodny. Naznaczone boleścią bezsenne noce spędzał na modlitwie.


W lipcu 1926 roku spełniły się marzenia młodego kapłana – po krótkiej rekonwalescencji na południu Francji wrócił wreszcie do ojczyzny. Niestety, matki nie zastał już wśród żywych. Poza tym w domu wszyscy martwili się losem brata Humberta, który przebywał w areszcie pod zarzutem propagowania katolicyzmu. Na szczęście wkrótce młodzieniec wyszedł na wolność.

 

Walka o dusze

Ks. Michał Pro natychmiast przystąpił do działalności duszpasterskiej, na którą było wielkie zapotrzebowanie. Mimo osłabionego operacją organizmu kapłan całe godziny spędzał w konfesjonale, w którym notabene kilkakrotnie zasłabł.


31 lipca 1926 roku odprawił ostatnią publiczną Mszę Świętą, bowiem w odpowiedzi na akty profanacji oraz wprowadzenie przez państwo antykościelnych praw, biskupi zdecydowali się zamknąć kościoły. Odtąd kapłani szafowali sakramentami potajemnie. Ks. Pro w kilku domach prywatnych urządził „stacje eucharystyczne”, w których codziennie udzielał wiernym Komunii Świętej.


Na represje rządu katolicy odpowiedzieli wycofaniem pieniędzy z banków i ograniczeniem zakupów, wywierając w ten sposób nacisk na władze i wspierających je przemysłowców. Ks. Michał zaangażował się w działalność Ligi Obrony Wolności Religijnych, która kierowała oporem społecznym wierzących. Warto dodać, że wielu aktywistów tej organizacji swą działalność przypłaciło życiem.


Młody jezuita ukrywał się w stolicy kraju. Dwoił się i troił, by zastąpić licznych kapłanów, których rząd uwięził lub wydalił za granicę. Głosił rekolekcje dzieciom i ludziom dojrzałym, robotnikom i profesorom uniwersytetu… Jego ówczesna działalność mogłaby posłużyć za kanwę powieści sensacyjnej. Aby zmylić poszukujących go policjantów nieustannie zmieniał miejsca pobytu i… ubrania. Wykazywał się przy tym niezwykłą pomysłowością i przytomnością umysłu. Zdarzyło mu się wyskoczyć w biegu ze ściganego przez agentów samochodu osobowego. Kiedyś, wchodząc do budynku obstawionego przez funkcjonariuszy, udał tajnego agenta – rozpiął kamizelkę, niby demonstrując odznakę służbową, której nie posiadał! Raz, zorientowawszy się, że jest śledzony, podszedł do przechodzącej właśnie ulicą znajomej kobiety i po wymianie porozumiewawczych spojrzeń oboje udawali parę zakochanych. Innym razem nakleił sobie na plecach znaczki propagujące sprawę katolicką i z miną niewiniątka spacerował po tramwaju, ufny, że w razie zatrzymania wytłumaczy się, iż ktoś inny podstępnie ozdobił go tymi materiałami.


Ojciec Michał Pro prowadził także akcję charytatywną, wypraszając u lepiej sytuowanych wsparcie dla biednych i doświadczonych prześladowaniami.


Siłę do tej intensywnej działalności czerpał z wiary. Gotowy do poświęceń prosił Boga o łaskę śmierci męczeńskiej. Pan Bóg przyjął ofiarę.


Męczennik

Do aresztowania doszło przez przypadek. 13 listopada 1927 roku czwórka młodych katolików urządziła zamach na generała Alvaro Obregona. Spiskowcy rzucili bombę na jego samochód. Ta tylko raniła generała. Prowadząc śledztwo, policja dowiedziała się, że samochód, którym jechali zamachowcy, należał kiedyś do Humberta Pro. Trzech braci: Michała, Humberta i Roberta aresztowano. Choć wszystkie dowody wskazywały, że nie mieli oni nic wspólnego z napadem bombowym, władze postanowiły pozbyć się dzielnego kapłana i obu działaczy katolickich raz na zawsze.


Nadszedł 23 listopada 1927 roku. Jako pierwszego na egzekucję wyprowadzono dzielnego jezuitę. Był w ubraniu cywilnym. Zapytany o ostatnią wolę, kapłan poprosił o chwilę czasu na modlitwę. Gdy skończył, wyprostował się, spojrzał śmiało w lufy karabinów i wyciągną dłonie na boki, by w ostatniej chwili życia upodobnić się do Zbawiciela konającego na krzyżu. Nim padła salwa, wzniósł okrzyk walczących z antykościelnym reżimem meksykańskich powstańców katolickich (cristeros): Viva Cristo Rey! (Niech żyje Chrystus Król!).

Wkrótce w towarzystwie Najświętszej Maryi Panny, do której żywił wielkie nabożeństwo, męczennik stanął przed majestatem Boga w Niebie.


Chwilę później przed pluton doprowadzono Humberta. Przechodząc obok ciała brata, dotknął go, jakby szukając duchowego wsparcia. W dłoni ściskał medalik Sodalicji Mariańskiej. Po chwili także jego ciało padło na ziemię obok brata. Tylko Robert uniknął śmierci ułaskawiony w ostatniej chwili.

 

Beatyfikacja

Rozstrzelanie o. Michała Augustyna Pro było dla Meksykanów szokiem. W pogrzebie wzięły udział tłumy katolików. Wkrótce po kraju zaczęły krążyć radosne informacje o wielu łaskach, które Bóg uczynił za wstawiennictwem o. Michała. 25 września 1988 roku Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył meksykańskiego jezuitę w poczet błogosławionych. Kościół wspomina męczennika 27 marca.

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania