Temat numeru
 
Ziemia Święta - Impresje
Bogusław Bajor

Ziemia uświęcona obecnością Zbawiciela, Jego Matki, św. Józefa, Patriarchów, Proroków, Świętych. Ta Kraina jest świadkiem narodzenia, nauczania, męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Przesiąknięta Jego krwią, a także krwią proroków, męczenników, wyznawców, pielgrzymów i zwykłych mieszkańców – oczekuje wraz z całym światem ponownego przyjścia Tego, którego wydała. Jedyne takie miejsce na Ziemi…

 

Ziemia Święta. Daleka i bliska zarazem. Geograficznie i kulturowo. Cywilizacyjny tygiel oddalony od Polski o ponad 2500 kilometrów, ale lot z Krakowa trwa niecałe 3,5 godziny. Dla porównania – podróż z podwawelskiego grodu do Gdańska superszybkim pociągiem trwa 2 godziny dłużej… Pozwólcie, Drodzy Czytelnicy, że w ogromnym skrócie przybliżę Wam kilka miejsc, tak jak je zapamiętałem.

 

Nazaret

 

Tutaj wszystko się zaczęło… Według apokryficznej Protoewangelii Jakuba, Joachim i Anna długo nie mogli doczekać się dziecka, przysięgli więc Bogu, że jeżeli da im potomka, oddadzą Mu go na służbę. Pewnej nocy Annie przyśnił się Anioł, który oznajmił jej, że urodzi córkę. Maria – bo takie imię miała otrzymać dziewczynka, zasłynie z czystości, piękna, dobroci. Cały świat będzie ją wysławiał.

 

Dziewięć miesięcy później przyszła na świat Ta, która wraz ze Swym Synem zdeptała głowę węża pradawnego – szatana. Miała trzy lata, gdy została oddana na wychowanie kapłanom i kobietom usługującym w świątyni. Jako czternastolatka wróciła do Nazaretu i poślubiła Józefa z królewskiego rodu Dawida z pokolenia Judy.

 

Późniejsza historia jest już znana. Powtarzamy ją codziennie w południe podczas modlitwy: Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego… To bezprecedensowe wydarzenie miało miejsce w Grocie Zwiastowania. Dziś to część może niezbyt pięknej, acz imponującej bazyliki Zwiastowania NMP.

 

Będąc tam, czułem że dotykam wieczności. Niby to wszystko wiedziałem, słyszałem i czytałem o tym dziesiątki razy, a jednak wizyta w miejscu, w którym 2000 lat temu odbyła się rozmowa Maryi z Archaniołem Gabrielem, podczas której wypowiedziała słynne niech mi się stanie według słowa twego, pozostawiła we mnie głęboki ślad. Trudno się dziwić – wszak ostatecznym skutkiem rozmowy jest Zbawienie. Moje i Twoje, Drogi Czytelniku!

 

Po zwiastowaniu Maryja udała się do swej krewnej Elżbiety, która również oczekiwała potomka – Jana Chrzciciela. Udała się do swej krewnej… – to może brzmieć dość banalnie, do czasu aż się tego wszystkiego nie zobaczy, nie doświadczy. Dom Elżbiety i Zachariasza w Ain Karim (Ein Kerem) koło Jerozolimy był oddalony od Nazaretu o ponad 150 kilometrów. Na piechotę ta młoda brzemienna dziewczyna szła przez górzysty, niebezpieczny teren 5–6 dni… To pierwsza Misjonarka, która niosła pod sercem Chrystusa! Ale dla Tej, której dusza wielbi Pana, nic nie było trudne. Bo wielkie rzeczy uczynił Jej Wszechmocny

 

Dzisiejszy Nazaret nie jest ładnym miastem. Miałem wrażenie chaosu. Zmierzają tutaj liczne chrześcijańskie pielgrzymki, ale samo miasto chrześcijańskie nie jest. Mówi się o nim nawet „arabska stolica Izraela”.

 

Zresztą rodzinne miasto Chrystusa przyjęło jego misję z lekceważeniem. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu powszechnego niemal niedowiarstwa (por. Mt 13,58). A po nauce, jakiej udzielił zgromadzonym w tamtejszej synagodze, groźny tłum porwał Go z miejsca, wyrzucił z miasta i wyprowadził aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich, oddalił się. Udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei (por. Łk 4, 29–31).

 

Zaiste, żaden prorok nie jest mile widziany w swojej Ojczyźnie. A tutaj przecież był Ktoś więcej niż prorok! Nie wiem, może to jakieś uprzedzenie, ale czułem, że dziś w Nazarecie sytuacja mogłaby się powtórzyć…

 

Jerozolima – Via Dolorosa

 

Byłem nieco zaskoczony, gdy zorientowałem się, że oto jestem na jerozolimskiej Drodze Krzyżowej. W Polsce na różnych Kalwariach, inaczej to wygląda. A tutaj? Jakoś tak mało nabożnie… Kolejne stacje jakby poukrywane. Za to w oczy rzucają się sklepy, handel, minitarg, usługi. Palestyńczycy oferują soki pachnące i wyglądające niezwykle kusząco. Jest gorąco i gwarno – jak to na Bliskim Wschodzie. Odniosłem wrażenie, być może mylne, że tutejsi handlarze nie mają chyba jakiejś głębszej refleksji, związanej z miejscem, w którym oferują swój towar. No, chyba że można na Drodze Krzyżowej zarobić… A, to co innego! Możemy tutaj nabyć np. korony cierniowe, krzyże…

 

I tak się zastanawiałem, czy dwa tysiące lat temu było inaczej? No tak, wtedy nie sprzedawali krzyży i koron cierniowych… Ale gdy zdruzgotany za nasze winy Pan Jezus niósł Swój ciężki Krzyż, drogę tę wypełniał tłum. Wśród ludu byli Jego zatwardziali wrogowie. Niewykluczone jednak, że kilka dni wcześniej podczas triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy wołali na Jego cześć: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.

 

Teraz jednak nastroje społeczne się zmieniły.

Zbawiciel dźwigający Krzyż zauważył też Swych zwolenników, uczniów, płaczące niewiasty i ich smutek, rezygnację, poczucie klęski. Nie chciał, by nad Nim płakano…

 

Na Via Dolorosa złorzeczenia przeplatały się z błogosławieństwami, nienawiść z aktami miłości i heroizmu – vide: św. Weronika, mającą odwagę wytrzeć twarz Skazańcowi idącemu na haniebną śmierć krzyżową. I wreszcie krok w krok podążała za Nim Matka. Tradycja Drogi Krzyżowej poświęciła jedną stację na upamiętnienie spotkania Jezusa z Maryją. Ale przecież ich wzrok mógł się tam skrzyżować wielokrotnie.

 

Byli tam jego wrogowie, nieliczni zwolennicy. Ale można przypuszczać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że większość stanowili „letni” handlarze i ich klienci, oddający się dyskusjom, kłótniom, targowaniu. Dla nich „ten z krzyżem” był tylko jednym ze skazańców. Obojętny był im Jego los, byli głusi na Jego naukę, ślepi na znaki, które czynił. Może wrażenie robił na nich niezwykły widok pokrytego ogromną ilością ran od biczowania, zakrwawionego człowieka, który mimo tak fatalnej kondycji, miał siłę nieść Krzyż. Tak, to mogło zastanawiać… Ale odkąd zaczął mu pomagać jakiś Szymon, w dodatku nie stąd, tylko gdzieś z libijskiej Cyreny, stracili resztki zainteresowania.

 

Obojętni, neutralni światopoglądowo… Także dziś takich osób jest mnóstwo. Nie tylko w Ziemi Świętej. Do nich skierowana jest Boska przestroga: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3,15–16).

 

I jeszcze polskie pamiątki związane z jerozolimską Via Dolorosa. Kaplice poświęcone stacjom: Pierwszego Upadku i Spotkania z Matką zwane są kaplicami polskimi. Wiąże się to z aktywnością ks. Stefana Pietruszki‑Jabłonowskiego i hojnością polskich żołnierzy, którzy odnowili kaplicę Pierwszego Upadku. Wewnątrz znajdują się polskie akcenty: orzeł, krzyż niesiony przez żołnierzy podczas wielkopiątkowej procesji w 1941 roku oraz obraz przedstawiający „drogę krzyżową Polski”. Z kolei w następnej kaplicy, wykonany z białego marmuru ołtarz podtrzymują dwa białe orły, zdobi go rzeźba Tadeusza Zielińskiego ukazująca spotkanie Jezusa z Matką.

 

Jerozolima – Bazylika Grobu Pańskiego

 

Religijny tygiel. Taka była moja pierwsza myśl, gdy znalazłem się przed Bazyliką Grobu Pańskiego. Miejscem tym opiekują się grecy, ormianie, katolicy. Swoje malutkie miejsce mają w nim także koptowie. Przed bazyliką wielobarwny tłum pobożnych pielgrzymów, obojętnych religijnie turystów, saudyjskie kobiety w nikabach, brodaci salafici, uzbrojeni żołnierze, policjanci i strażnicy izraelscy, od czasu do czasu przemykający gdzieś w oddali ortodoksyjni żydzi. Mieszanina języków, słychać chrześcijańskie modlitwy i zagłuszający je głośny krzyk muezzina z pobliskiego minaretu. Taka jest dziś rzeczywistość miejsca, w którym umarł i zmartwychwstał nasz Pan.

 

Po wejściu do bazyliki, po prawej stronie – pięć metrów nad posadzką świątyni znajduje się Golgota. Tutaj dokonało się nasze Zbawienie. Triumf cnoty nad grzechem, dobra nad złem, życia nad śmiercią, Chrystusa nad szatanem. Najważniejsze miejsce na świecie zaznaczone jest srebrną okrągłą płytą. Nad nią znajduje się ołtarz, a za nim wiszący na Krzyżu Jezus i towarzysząca Mu Maryja ze św. Janem. Obok ołtarza – fragment skały z widoczną szczeliną. Tak! Powstała wtedy, gdy Chrystus oddał ostatnie tchnienie i zatrzęsła się ziemia.

 

Pod miejscem kaźni Jezusa znajduje się kaplica Adama. Według tradycji tam właśnie znajduje się grób pierwszego człowieka. Krew umęczonego i przybitego do Krzyża Chrystusa spłynęła szczeliną na jego czaszkę, obmywając go symbolicznie z grzechu, który popełnił w Raju.


Mistyka tego miejsca połączona ze wzruszeniem, odbiera mowę. Cisza, kontemplacja, modlitwa, prośby, postanowienia i wdzięczność. Tylko to mogę ofiarować…

 

Drugim miejscem jest kaplica Grobu Świętego. „Kościółek w kościele”, do którego dzień w dzień stoją długie kolejki. Nad sprawnym wejściem do grobu czuwa grecki ortodoks. Brodaty mnich, pełen powagi. Wprawdzie nie wyobrażam sobie uśmiechu na jego ustach, ale żałuję, że nie jest w pełnej jedności z Kościołem katolickim. Potrzebni są u nas tak twardzi duchowni.

 

Samo miejsce, w którym spoczął Pan Jezus, a po trzech dniach zmartwychwstał – maleńkie, ciasne, niskie. Żeby doń wejść trzeba się skłonić, uniżyć. Po ostatnich pracach archeologicznych widoczna jest skała, na której leżał Chrystus. To milczący świadek Zmartwychwstania. Jestem pewien, że króciuteńka wizyta w tym miejscu przyniesie owoce. Bo już nie tyle wierzę, ale wiem, że On zmartwychwstał!

Ciąg dalszy nastąpi…

 

Bogusław Bajor

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina