Świadectwo
 
Wierzę, że Niepokalane Serce Maryi zatriumfuje!

Pan Leonard Przybysz jest Brazylijczykiem polskiego pochodzenia. Przed niemal 30 laty przybył do kraju przodków, by mieć ogromny udział w powstaniu Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i „Przymierza z Maryją”. Jest członkiem Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (TFP). W roku, w którym nasz współzałożyciel obchodzi 80. rocznicę urodzin, pragniemy przybliżyć jego sylwetkę.

Panie Leonardzie, przede wszystkim z okazji 80. urodzin proszę przyjąć nasze najlepsze życzenia – wielu łask Bożych i opieki Matki Najświętszej.
– Dziękuję bardzo.

Pańscy dziadkowie wyemigrowali z Polski do Brazylii. Na ile znał Pan kraj swoich przodków? Czy w Pańskim domu mówiono po polsku?
– Moja rodzina pochodziła z okolic Poznania. W domu mało mówiło się o Polsce. Dziadkowie przeprowadzili się do nowego kraju i chcieli tam zapuścić korzenie. Dziadek był rolnikiem. Ojciec trochę handlował i miał kawałek ziemi. Oni byli religijni. Polityką się nie zajmowali. W domu prawie nie mówiono po polsku. Języka przodków trochę uczyłem się w niższym seminarium, z własnej inicjatywy kupowałem różne biuletyny po polsku i słownik. Próbowałem czytać, ale język polski jest bardzo trudny. Pierwszym moim językiem jest portugalski, drugim francuski. W Brazylii były duże wpływy francuskie. W czasach mojej młodości w każdym gimnazjum uczono języka francuskiego.

Należał Pan do parafii polskiej czy brazylijskiej?
– Parafia, w której mieszkałem, była brazylijska. To było w Ponta Grossa, 120 kilometrów od Kurytyby.

Czyli nie było nabożeństw po polsku, np. godzinek?
– Nie, ale byli pobożni Polacy. Znałem pewnego starszego pana, który sam śpiewał w kościele godzinki po polsku i odprawiał Drogę Krzyżową. To była taka manifestacja przywiązania do religii katolickiej i do języka polskiego.

A w którym roku po raz pierwszy zetknął się Pan z TFP?
– W 1963, miałem wtedy 21 lat. Początkowo mieszkałem w siedzibie TFP w Ponta Grossa, później przeniosłem się do Sao Paulo. Poznałem prof. Plinia Corrêę de Oliveira, założyciela TFP. Byłem pod ogromnym wrażeniem jego osoby, autorytetu, jego kontrrewolucyjnej myśli, pobożności – głównie maryjnej. On miał bardzo przekonujący program, ukazywał cały proces rozkładowy, rewolucyjny od końca średniowiecza przez protestantyzm, rewolucję francuską, później komunizm aż do dzisiejszego rozkładu wartości. Dla mnie to było przekonujące nie tylko pod względem społecznym, politycznym, ale też religijnym.

Czy profesor Plinio przewidywał w jakiś sposób dzisiejsze genderowe szaleństwo, gdzie mężczyźni i kobiety kwestionują swoją tożsamość?
– On mówił o tym już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie zatrzymywał się na politycznym upadku komunizmu. Prof. Plinio wiedział, że komuniści stawiają sobie za cel niszczenie cywilizacji chrześcijańskiej na wszelkie możliwe sposoby. On ­wiedział, że Rewolucja będzie się rozwijała, mutowała. To są te „błędy Rosji”, czyli błędy komunizmu, zapowiedziane przez Matkę Bożą w Fatimie. Wszelkie różnice mają być zniesione. Świat ma się staczać w otchłań niewiary i grzechu. Ale na szczęście Maryja podczas objawień w Fatimie zapewniła nas: Moje Niepokalane Serce zatriumfuje!

Generalnie lata 60. i 70. były dla konserwatyzmu i kontrrewolucji ciężkie. Jak Brazylijczycy przyjmowali zmiany obyczajowe?
– W zasadzie wszystko przyjęli. Grunt rewolucyjny pod to był przygotowany. Choć część Brazylijczyków stawiała opór. Oni są jednak otwarci na naukę katolicką, przywiązani do tradycji i własności.

A jaki przebieg miały posoborowe zmiany w Kościele?
– Zmiany były tam wprowadzane w zastraszającym tempie. Niszczono wszystko, co stare. Niestety, niszczono sacrum.

Czy dużo ludzi odchodziło od Kościoła w Brazylii?
– Tak, do tego stopnia, że obecnie w Brazylli tylko 56 procent mieszkańców deklaruje się jako katolicy. Wielu stało się protestantami.

Przejdźmy teraz do misji w Polsce. Jakie zadania zlecił Panu prof. Plinio, jeśli chodzi o misję w naszym kraju?
– Prof. Plinio de Oliveira miał plan zorganizowania reakcji przeciw Rewolucji, przeciwko temu rakowi, który zżera dziś cywilizację i Kościół, próbując wszystko niszczyć. Ale on miał taki plan również w dziedzinie politycznej, bo zdawał sobie sprawę, że Polak jest urodzonym antykomunistą i miał nadzieję, że tutaj uda się obudzić sumienia ludzi. Najpierw jednak chciał wybadać sytuację, dlatego po raz pierwszy przybyłem do Polski w latach 80. Poznałem kilka osób, nawiązałem kontakty.

A jak wygląda duchowe życie członków TFP?
– Każdy członek TFP powinien codziennie przystępować do Komunii Świętej i codziennie odmawiać Różaniec. Oprócz tego rozwijać się duchowo poprzez lekturę, uczyć się i analizować tematy związane z sytuacją polityczną na świecie.

Pan zawsze interesował się ideami konserwatywnymi, katolickimi?
– Doktrynę katolicką znałem, bo uczyłem się 6 lat w niższym seminarium księży misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Ale czymś, co mnie szczególnie zafascynowało, była kontrrewolucyjna obrona cywilizacji chrześcijańskiej opisana przez prof. Plinia w dziele Rewolucja i Kontrrewolucja. Zainteresowałem się też objawieniami fatimskimi, w których Maryja obiecała zwycięstwo nad komunizmem i triumf Jej Niepokalanego Serca. To zapowiedź nadejścia Jej Królestwa!

A kiedy Pan na stałe przyjechał do Polski?
– W 1994 roku. Miałem tu już pewne kontakty. Poznałem Panów Sławomira Olejniczaka, Sławomira Skibę, Arkadiusza Stelmacha, Adama Kowalika, śp. Artura Górskiego i innych. System komunistyczny upadł kilka lat wcześniej. Było ciekawie. I nie mam na myśli spraw religijnych, lecz polityczne i gospodarcze. Pamiętam, że gdy wprowadzono trochę wolności gospodarczej, to przez Aleje Jerozolimskie w Warszawie nie można było swobodnie przejść, taka była ilość straganów. I potem te sklepiki wokół dworca. Widziałem tę inicjatywę, która później, niestety, została przyhamowana.

Mógł Pan zostać w stolicy i stamtąd prowadzić działalność, a jednak wybrał Pan Kraków. Dlaczego?
– Byłem w Krakowie. Wiedziałem, że to jest stara stolica i tu mieszkali królowie. Tutaj jest stary, piękny Wawel, najstarszy w Polsce uniwersytet. To chyba najlepsze miejsce dla idei kontrrewolucyjnych.

Często wspomina Pan postać Matki Bożej. Jaką rolę pełni Maryja w Pańskim życiu?
– Nabożeństwo do Matki Bożej jest w centrum mojego życia. To jest moja codzienność. Żyję, czekając na spełnienie obietnic fatimskich. Tego mnie nauczył prof. Corrêa de Oliveira. Pamiętam ten jego niewzruszony wewnętrzny pokój. I ja próbuję go w tym naśladować. Kiedyś poruszyliśmy temat Polski, powiedział mi: Gdy tam będziesz i zaczną się jakieś problemy, odwiedź sanktuarium w Częstochowie. Jasnogórska Pani ci pomoże, nigdy w to nie możesz wątpić. I nie wątpię!
W miarę upływu czasu doszedłem do wniosku, że marsz ludzkości zmierza do rozstaju dróg. Ludzkość zdecyduje, czy iść drogą Rewolucji, czy nie. Wierzę, że dzięki interwencji Opatrzności, dzięki wstawiennictwu Maryi, ludzie docierając do tego rozdroża, nawrócą się – w wielkiej liczbie – i zaczną podążać tą nową drogą wskazaną przez Matkę Bożą. Ci, którzy odrzucą to zaproszenie, pójdą drogą Rewolucji; będą chcieli zniszczyć chrześcijaństwo. Jest to jednak droga zatracenia.
Martwi mnie fakt, że wielu katolików zachowuje się tak, jakby nie pamiętali o Maryjnej obietnicy triumfu Jej Niepokalanego Serca złożonej w Fatimie. Ale Ona przyjdzie lub wyśle swoich aniołów, którzy zrobią to, co Ona każe. Będzie to Jej interwencja w celu ustanowienia Jej królestwa na ziemi! Wielki św. Ludwik Grignion de Montfort głosił to już w XVIII wieku. Będzie to grand retour – wielki powrót. Musimy wierzyć że tak się stanie!

A jak postrzega Pan obecnie sytuację Polski w porównaniu z tym, co Pan wcześniej obserwował w Brazylii czy we Francji?
– Istnieje szansa, że Polacy się nawrócą, może nie wszyscy oczywiście, ale duża liczba się nawróci. Rewolucja tego się boi i dlatego możemy ­obserwować tę wszechobecną nienawiść do Polski.

Ta nienawiść bierze się z tego, że ciągle stoimy na gruncie wiary katolickiej?
– Tak, to chyba oczywiste. Polska jest krajem maryjnym. Nic dziwnego, że zły jej nienawidzi.

To nawrócenie, o którym mówimy, musi wiązać się z mocnym odrodzeniem Kościoła…
– Niewątpliwie. Nie można myśleć o nawróceniu, o triumfie Niepokalanego Serca Maryi bez odrodzenia i triumfu Kościoła. Na to zwracał uwagę prof. Plinio. Ja nie wiem, jak ten triumf, jak to odrodzenie się dokona, ale musimy w to wierzyć. Czy będzie temu towarzyszył wielki ruch społeczny? Tak przynajmniej twierdził Plinio Corrêa de Oliveira. Oby w Polsce tak się stało. Choć, niestety, tutaj wiele osób nie chce dostrzegać obecnego kryzysu, jaki trawi Kościół. A prawdziwe nawrócenie jest możliwe tylko na gruncie Prawdy…
Jedno jest jednak pewne – na końcu Niepokalane Serce Maryi zatriumfuje. Jedyne wyjście to pójść do tej Najdroższej Matki i błagać o wybaczenie za grzechy i niewierności.

Jak Pan postrzega dzisiaj misję Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i „Przymierza z Maryją”?
– Stowarzyszenie słusznie stara się budzić sumienia Polaków do odbudowy wiary i wartości cywilizacji chrześcijańskiej, które dziś są atakowane ze wszystkich stron, a „Przymierze z Maryją” jest w tym celu wysyłane do tysięcy osób. Jest to dobre ziarno, które z pomocą Matki Bożej w odpowiednim czasie wyda owoce.

Czy uważa Pan, że przez te wszystkie lata działalności udało nam się obudzić wiele polskich sumień?
– Trudno powiedzieć, bo nie znamy stanu duszy poszczególnych osób, ale musimy się modlić, żeby ci, którzy są wrażliwi na nasz przekaz, wzrastali duchowo. Myślę jednak, że bez działalności Stowarzyszenia Polska byłaby w gorszej kondycji moralnej. My musimy dalej robić swoje i wypełniać naszą misję.

Na koniec proszę nam powiedzieć, jakich świętych darzy Pan szczególną czcią?
– Oczywiście Najświętszą Maryję Pannę, no ale to nie jest „zwykła” święta, tylko Matka Boża. A szczególną cześć mam dla św. Tereski od Dzieciątka Jezus, św. Tomasza z Akwinu, św. Bonawentury, św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, św. Józefa z Arymatei.

A św. Leonarda?
– Tak, też. Św. Leonard z Porto Maurizio. To mój patron. Ponadto w moim przekonaniu człowiekiem o znamionach świętości był Plinio Corrêa de Oliveira, a także jego matka, Lucilia.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali Bogusław Bajor i Adam Kowalik



Czytaj także w innych numerach Przymierza z Maryją:
NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina