Pan Leonard Przybysz jest Brazylijczykiem polskiego pochodzenia. Przed niemal 30 laty przybył do kraju przodków, by mieć ogromny udział w powstaniu Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i „Przymierza z Maryją”. Jest członkiem Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (TFP). W roku, w którym nasz współzałożyciel obchodzi 80. rocznicę urodzin, pragniemy przybliżyć jego sylwetkę.
Panie Leonardzie, przede wszystkim z okazji 80. urodzin proszę przyjąć nasze najlepsze życzenia – wielu łask Bożych i opieki Matki Najświętszej.
– Dziękuję bardzo.
Pańscy dziadkowie wyemigrowali z Polski do Brazylii. Na ile znał Pan kraj swoich przodków? Czy w Pańskim domu mówiono po polsku?
– Moja rodzina pochodziła z okolic Poznania. W domu mało mówiło się o Polsce. Dziadkowie przeprowadzili się do nowego kraju i chcieli tam zapuścić korzenie. Dziadek był rolnikiem. Ojciec trochę handlował i miał kawałek ziemi. Oni byli religijni. Polityką się nie zajmowali. W domu prawie nie mówiono po polsku. Języka przodków trochę uczyłem się w niższym seminarium, z własnej inicjatywy kupowałem różne biuletyny po polsku i słownik. Próbowałem czytać, ale język polski jest bardzo trudny. Pierwszym moim językiem jest portugalski, drugim francuski. W Brazylii były duże wpływy francuskie. W czasach mojej młodości w każdym gimnazjum uczono języka francuskiego.
Należał Pan do parafii polskiej czy brazylijskiej?
– Parafia, w której mieszkałem, była brazylijska. To było w Ponta Grossa, 120 kilometrów od Kurytyby.
Czyli nie było nabożeństw po polsku, np. godzinek?
– Nie, ale byli pobożni Polacy. Znałem pewnego starszego pana, który sam śpiewał w kościele godzinki po polsku i odprawiał Drogę Krzyżową. To była taka manifestacja przywiązania do religii katolickiej i do języka polskiego.
A w którym roku po raz pierwszy zetknął się Pan z TFP?
– W 1963, miałem wtedy 21 lat. Początkowo mieszkałem w siedzibie TFP w Ponta Grossa, później przeniosłem się do Sao Paulo. Poznałem prof. Plinia Corrêę de Oliveira, założyciela TFP. Byłem pod ogromnym wrażeniem jego osoby, autorytetu, jego kontrrewolucyjnej myśli, pobożności – głównie maryjnej. On miał bardzo przekonujący program, ukazywał cały proces rozkładowy, rewolucyjny od końca średniowiecza przez protestantyzm, rewolucję francuską, później komunizm aż do dzisiejszego rozkładu wartości. Dla mnie to było przekonujące nie tylko pod względem społecznym, politycznym, ale też religijnym.
Czy profesor Plinio przewidywał w jakiś sposób dzisiejsze genderowe szaleństwo, gdzie mężczyźni i kobiety kwestionują swoją tożsamość?
– On mówił o tym już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie zatrzymywał się na politycznym upadku komunizmu. Prof. Plinio wiedział, że komuniści stawiają sobie za cel niszczenie cywilizacji chrześcijańskiej na wszelkie możliwe sposoby. On wiedział, że Rewolucja będzie się rozwijała, mutowała. To są te „błędy Rosji”, czyli błędy komunizmu, zapowiedziane przez Matkę Bożą w Fatimie. Wszelkie różnice mają być zniesione. Świat ma się staczać w otchłań niewiary i grzechu. Ale na szczęście Maryja podczas objawień w Fatimie zapewniła nas: Moje Niepokalane Serce zatriumfuje!
Generalnie lata 60. i 70. były dla konserwatyzmu i kontrrewolucji ciężkie. Jak Brazylijczycy przyjmowali zmiany obyczajowe?
– W zasadzie wszystko przyjęli. Grunt rewolucyjny pod to był przygotowany. Choć część Brazylijczyków stawiała opór. Oni są jednak otwarci na naukę katolicką, przywiązani do tradycji i własności.
A jaki przebieg miały posoborowe zmiany w Kościele?
– Zmiany były tam wprowadzane w zastraszającym tempie. Niszczono wszystko, co stare. Niestety, niszczono sacrum.
Czy dużo ludzi odchodziło od Kościoła w Brazylii?
– Tak, do tego stopnia, że obecnie w Brazylli tylko 56 procent mieszkańców deklaruje się jako katolicy. Wielu stało się protestantami.
Przejdźmy teraz do misji w Polsce. Jakie zadania zlecił Panu prof. Plinio, jeśli chodzi o misję w naszym kraju?
– Prof. Plinio de Oliveira miał plan zorganizowania reakcji przeciw Rewolucji, przeciwko temu rakowi, który zżera dziś cywilizację i Kościół, próbując wszystko niszczyć. Ale on miał taki plan również w dziedzinie politycznej, bo zdawał sobie sprawę, że Polak jest urodzonym antykomunistą i miał nadzieję, że tutaj uda się obudzić sumienia ludzi. Najpierw jednak chciał wybadać sytuację, dlatego po raz pierwszy przybyłem do Polski w latach 80. Poznałem kilka osób, nawiązałem kontakty.
A jak wygląda duchowe życie członków TFP?
– Każdy członek TFP powinien codziennie przystępować do Komunii Świętej i codziennie odmawiać Różaniec. Oprócz tego rozwijać się duchowo poprzez lekturę, uczyć się i analizować tematy związane z sytuacją polityczną na świecie.
Pan zawsze interesował się ideami konserwatywnymi, katolickimi?
– Doktrynę katolicką znałem, bo uczyłem się 6 lat w niższym seminarium księży misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Ale czymś, co mnie szczególnie zafascynowało, była kontrrewolucyjna obrona cywilizacji chrześcijańskiej opisana przez prof. Plinia w dziele Rewolucja i Kontrrewolucja. Zainteresowałem się też objawieniami fatimskimi, w których Maryja obiecała zwycięstwo nad komunizmem i triumf Jej Niepokalanego Serca. To zapowiedź nadejścia Jej Królestwa!
A kiedy Pan na stałe przyjechał do Polski?
– W 1994 roku. Miałem tu już pewne kontakty. Poznałem Panów Sławomira Olejniczaka, Sławomira Skibę, Arkadiusza Stelmacha, Adama Kowalika, śp. Artura Górskiego i innych. System komunistyczny upadł kilka lat wcześniej. Było ciekawie. I nie mam na myśli spraw religijnych, lecz polityczne i gospodarcze. Pamiętam, że gdy wprowadzono trochę wolności gospodarczej, to przez Aleje Jerozolimskie w Warszawie nie można było swobodnie przejść, taka była ilość straganów. I potem te sklepiki wokół dworca. Widziałem tę inicjatywę, która później, niestety, została przyhamowana.
Mógł Pan zostać w stolicy i stamtąd prowadzić działalność, a jednak wybrał Pan Kraków. Dlaczego?
– Byłem w Krakowie. Wiedziałem, że to jest stara stolica i tu mieszkali królowie. Tutaj jest stary, piękny Wawel, najstarszy w Polsce uniwersytet. To chyba najlepsze miejsce dla idei kontrrewolucyjnych.
Często wspomina Pan postać Matki Bożej. Jaką rolę pełni Maryja w Pańskim życiu?
– Nabożeństwo do Matki Bożej jest w centrum mojego życia. To jest moja codzienność. Żyję, czekając na spełnienie obietnic fatimskich. Tego mnie nauczył prof. Corrêa de Oliveira. Pamiętam ten jego niewzruszony wewnętrzny pokój. I ja próbuję go w tym naśladować. Kiedyś poruszyliśmy temat Polski, powiedział mi: Gdy tam będziesz i zaczną się jakieś problemy, odwiedź sanktuarium w Częstochowie. Jasnogórska Pani ci pomoże, nigdy w to nie możesz wątpić. I nie wątpię!
W miarę upływu czasu doszedłem do wniosku, że marsz ludzkości zmierza do rozstaju dróg. Ludzkość zdecyduje, czy iść drogą Rewolucji, czy nie. Wierzę, że dzięki interwencji Opatrzności, dzięki wstawiennictwu Maryi, ludzie docierając do tego rozdroża, nawrócą się – w wielkiej liczbie – i zaczną podążać tą nową drogą wskazaną przez Matkę Bożą. Ci, którzy odrzucą to zaproszenie, pójdą drogą Rewolucji; będą chcieli zniszczyć chrześcijaństwo. Jest to jednak droga zatracenia.
Martwi mnie fakt, że wielu katolików zachowuje się tak, jakby nie pamiętali o Maryjnej obietnicy triumfu Jej Niepokalanego Serca złożonej w Fatimie. Ale Ona przyjdzie lub wyśle swoich aniołów, którzy zrobią to, co Ona każe. Będzie to Jej interwencja w celu ustanowienia Jej królestwa na ziemi! Wielki św. Ludwik Grignion de Montfort głosił to już w XVIII wieku. Będzie to grand retour – wielki powrót. Musimy wierzyć że tak się stanie!
A jak postrzega Pan obecnie sytuację Polski w porównaniu z tym, co Pan wcześniej obserwował w Brazylii czy we Francji?
– Istnieje szansa, że Polacy się nawrócą, może nie wszyscy oczywiście, ale duża liczba się nawróci. Rewolucja tego się boi i dlatego możemy obserwować tę wszechobecną nienawiść do Polski.
Ta nienawiść bierze się z tego, że ciągle stoimy na gruncie wiary katolickiej?
– Tak, to chyba oczywiste. Polska jest krajem maryjnym. Nic dziwnego, że zły jej nienawidzi.
To nawrócenie, o którym mówimy, musi wiązać się z mocnym odrodzeniem Kościoła…
– Niewątpliwie. Nie można myśleć o nawróceniu, o triumfie Niepokalanego Serca Maryi bez odrodzenia i triumfu Kościoła. Na to zwracał uwagę prof. Plinio. Ja nie wiem, jak ten triumf, jak to odrodzenie się dokona, ale musimy w to wierzyć. Czy będzie temu towarzyszył wielki ruch społeczny? Tak przynajmniej twierdził Plinio Corrêa de Oliveira. Oby w Polsce tak się stało. Choć, niestety, tutaj wiele osób nie chce dostrzegać obecnego kryzysu, jaki trawi Kościół. A prawdziwe nawrócenie jest możliwe tylko na gruncie Prawdy…
Jedno jest jednak pewne – na końcu Niepokalane Serce Maryi zatriumfuje. Jedyne wyjście to pójść do tej Najdroższej Matki i błagać o wybaczenie za grzechy i niewierności.
Jak Pan postrzega dzisiaj misję Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i „Przymierza z Maryją”?
– Stowarzyszenie słusznie stara się budzić sumienia Polaków do odbudowy wiary i wartości cywilizacji chrześcijańskiej, które dziś są atakowane ze wszystkich stron, a „Przymierze z Maryją” jest w tym celu wysyłane do tysięcy osób. Jest to dobre ziarno, które z pomocą Matki Bożej w odpowiednim czasie wyda owoce.
Czy uważa Pan, że przez te wszystkie lata działalności udało nam się obudzić wiele polskich sumień?
– Trudno powiedzieć, bo nie znamy stanu duszy poszczególnych osób, ale musimy się modlić, żeby ci, którzy są wrażliwi na nasz przekaz, wzrastali duchowo. Myślę jednak, że bez działalności Stowarzyszenia Polska byłaby w gorszej kondycji moralnej. My musimy dalej robić swoje i wypełniać naszą misję.
Na koniec proszę nam powiedzieć, jakich świętych darzy Pan szczególną czcią?
– Oczywiście Najświętszą Maryję Pannę, no ale to nie jest „zwykła” święta, tylko Matka Boża. A szczególną cześć mam dla św. Tereski od Dzieciątka Jezus, św. Tomasza z Akwinu, św. Bonawentury, św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, św. Józefa z Arymatei.
A św. Leonarda?
– Tak, też. Św. Leonard z Porto Maurizio. To mój patron. Ponadto w moim przekonaniu człowiekiem o znamionach świętości był Plinio Corrêa de Oliveira, a także jego matka, Lucilia.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali Bogusław Bajor i Adam Kowalik
Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.
– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…
Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia
– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie – dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]
[Pełny tekst w wydaniu papierowym]
Szanowny Panie Prezesie!
Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!
Joanna z Bytomia
Szczęść Boże!
Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.
Agnieszka i Witold z Podkarpacia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Renata
Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie
Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.
Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.
Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!
Zofia
Od Redakcji:
Szanowna Pani Zofio!
Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.
Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!
Cecylia z Poznania