Święte wzory
 
Św. Maria Magdalena de’Pazzi miłość i cierpienie mistyczki
Adam Kowalik

Urodziła się 2 kwietnia 1566 roku w możnej rodzinie Pazzich, pośród bogactw i dzieł sztuki. Pewnie niejeden miłośnik kultury barokowej chciałby się znaleźć na jej miejscu, by delektować się atmosferą XVI-wiecznej Florencji. Katarzyna de’Pazzi odrzuciła jednak splendory świata, by kontemplować swoją jedyną miłość, którą był Zbawiciel.

 

Ojciec świętej, Kamil, pełnił ważne funkcje publiczne, matka, Maria Magdalena Buondelmonti, kobieta religijna, prowadziła intensywne życie duchowe. Także Katarzyna od lat najmłodszych lubiła się modlić. Już jako dziecko, na ile mogła, wspierała ubogich. Podczas letnich wyjazdów na wieś gromadziła wokół siebie rówieśników, by nauczać ich katechizmu.

Pierwsze doświadczenia mistyczne

 

W 1574 roku rodzice oddali Katarzynę na wychowanie do klasztoru sióstr jerozolimskich we Florencji, w którym mieszkała jej ciotka ze strony matki. Dostrzegając dojrzałość religijną dziewczynki, kierownik duchowy, jezuita o. Andrzej Rossi, dopuścił ją do Pierwszej Komunii Świętej przed rówieśnikami. Miała wówczas dziesięć lat. Doświadczony duszpasterz nie pomylił się w ocenie podopiecznej, skoro w kolejnych latach regularnie udzielał jej Eucharystii w niedziele i święta. Tak częste przystępowanie do Stołu Pańskiego należało wówczas do rzadkich praktyk. Zazwyczaj świeccy przyjmowali Eucharystię kilka razy w roku. Pod wpływem o. Rossiego, Katarzyna sięgnęła także po literaturę religijną. Zainspirowana nią chętnie narzucała sobie umartwienia.


Miłość do Zbawiciela sprawiła, że w Wielki Czwartek 1576 roku Katarzyna złożyła ślub dziewictwa. Dwa lata później, ukończywszy edukację, powróciła do rodzinnego domu. Wkrótce Pan Jezus, doceniając miłość młodej pokutnicy, obdarzył ją przeżyciami mistycznymi. Po raz pierwszy zjednoczenia z Bogiem doznała 30 listopada 1578 roku w ogrodzie letniej rezydencji rodziny w Perugiano. Nadzwyczajne doświadczenie Bożej miłości oraz poznanie łaski i wielkości Boga przeżyła w święto Wniebowstąpienia Pańskiego 1581 roku, gdy na pewien czas, pod nieobecność ojca, który został komisarzem w Cortonie, wróciła do klasztoru.


W karmelu…


Katarzyna zapragnęła służyć Bogu jako zakonnica. Rodzice niechętnie, ale zgodzili się na wybór córki. Za radą swego ówczesnego spowiednika dziewczyna zainteresowała się klasztorami zakonów reformowanych, których wspólnoty żyły w duchu zaleceń Soboru Trydenckiego. Ostatecznie wybrała karmelitanki we Florencji. Nie bez znaczenia był fakt, że siostry te codziennie przystępowały do Komunii Świętej.


W połowie sierpnia 1582 roku Katarzyna udała się na dwa tygodnie do klasztoru Matki Bożej Anielskiej, by zapoznać się z życiem tamtejszej wspólnoty… Tak, to było to! W grudniu ponownie pojawiła się w tymże karmelu jako postulantka. 30 stycznia 1583 roku przyjęła imiona Maria Magdalena od Słowa Wcielonego i rozpoczęła nowicjat. 27 maja następnego roku złożyła śluby wieczyste. Odbyło się to w niecodziennych okolicznościach. Młoda zakonnica przechodziła bowiem poważną, zagrażającą życiu chorobę płuc, toteż podczas obrzędu spoczywała na przyniesionym do kaplicy łóżku.


W tym jakże ważnym dla niej dniu przeżyła niezwykle intensywną (nawet z perspektywy jej późniejszych przeżyć mistycznych) ekstazę. Krótszych, bo trwających około dwóch godzin stanów zachwycenia, doznawała również po przyjęciu Komunii św. w kolejnych 40 dniach. W tym czasie obcowała duchowo ze Zbawicielem. Ekstazy zdarzały się jej bardzo często także w ­następnych latach. Bywało, że trwały kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt godzin. Gdy z woli Zbawiciela przeżywała Jego mękę, do uszu mieszkających w klasztorze sióstr dochodziły okrzyki zachwytu bądź cierpienia, które wyrywały się z ust mistyczki.


Zaślubiny


8 kwietnia doszło do niezwykłych zaślubin – Pan Jezus wręczył Marii Magdalenie pierścień. Z kolei podczas mistycznego spotkania w lipcu 1584 roku, Zbawiciel dał jej do wyboru dwa wieńce: jeden upleciony był z kwiatów, a drugi z cierni. Mistyczka pełna pokory wybrała ten drugi.


Wkrótce Pan Jezus powierzył młodej zakonnicy misję odnowienia Kościoła. W tej intencji ofiarowała więc liczne modlitwy i wyrzeczenia. Napisała wiele listów do ludzi pełniących ważne funkcje w Kościele, w tym także do papieża Sykstusa V. Zachęcała odbiorców do wspierania dzieła reformy. Niestety, nie wszystkie listy trafiły do adresatów. Tak było z pismami skierowanymi do florenckiego kardynała Aleksandra de’Medici. Dopiero wizyta hierarchy w klasztorze pozwoliła Marii Magdalenie przekazać mu przesłanie od Boga. Purpurat był poruszony rozmową z młodą siostrą.


Niestety, zabiegi te nie przez wszystkich przyjmowane były przychylnie. Negatywne reakcje zdarzały się nawet w najbliższym otoczeniu mistyczki, co przysporzyło jej wielu cierpień.

Należy dodać, że działo się to w bardzo trudnym dla Marii Magdaleny okresie. W latach 1585–1590 przeżywała bowiem udręki „nocy ducha”. W tym czasie ekstazy były rzadkie i krótkie, a po nich następowały okresy oschłości, zobojętnienia i pokus. Mistyczka widywała szatanów, słyszała ich bluźnierstwa i wrzaski. Demony prześladowały ją także fizycznie. Trudniejsze do zniesienia były wątpliwości, jakie ją ogarnęły co do trafności wyboru życiowej drogi oraz niewiara, że uda jej się osiągnąć zbawienie. Te traumatyczne przeżycia duchowe przywiodły Marię Magdalenę na skraj rozpaczy. Raz nawet siostry znalazły ją z pętlą w ręku. Kiedy indziej nóż zabrany z kuchni pod wpływem pokusy samobójczej, po refleksji włożyła w ręce Maryi. Bronią, po którą sięgała, była ufność Bogu, modlitwa, Komunia Święta, pokuta, posłuszeństwo przełożonym i przestrzeganie reguły zakonnej.


Koniec tej ciężkiej próby nastąpił 10 czerwca 1590 roku, w wigilię Zesłania Ducha Świętego. Miała wówczas wizję anioła ubranego w strój karmelity, który ją namaścił. Wtedy została uwolniona od prześladowań ze strony szatanów. W kolejnych dniach otrzymała dar nieustannej świadomości obecności Boga. Przeniknął ją także grot miłości – Duch Święty napełnił ją wtedy swymi łaskami.


Ostatnie lata


W latach następnych siostra Maria Magdalena, której w 1589 roku powierzono funkcję mistrzyni nowicjatu, bez reszty oddała się obowiązkom wychowawczym. Ukształtowała wiele młodych, świętych zakonnic. Były wśród nich także jej krewne.


Okresy doświadczeń i cierpień, choć rzadsze, powtarzały się także w kolejnych latach, by znowu nasilić się na początku XVII stulecia. Jesienią 1602 roku siostra Maria Magdalena poważnie podupadła na zdrowiu. Bolesnym ranom spowodowanym przez chorobę towarzyszyły cierpienia związane z otrzymaniem stygmatów ran Pańskich: na rękach, stopach i prawym boku. Pan Bóg, przychylając się do próśb świątobliwej zakonnicy, sprawił, że pozostały one niewidoczne dla innych osób.


Siostra Maria Magdalena de’Pazzi ofiarnie orędowała za duszami zagrożonymi potępieniem oraz cierpiącymi w czyśćcu. Wiele modlitw ofiarowała także w intencji misji wśród pogan. Temat krzewienia wiary zawsze ją żywo interesował.


Ostatnie lata życia siostry Marii Magdaleny naznaczone były chorobami. Spędziła je przykuta do łóżka, cierpiąc ból spowodowany odleżynami i ranami po usunięciu zębów. Niszczyła ją gruźlica. Zmarła w swojej celi 25 maja 1607 roku, do końca posłuszna woli Słodkiego Zbawiciela.


Cztery lata później rozpoczął się proces informacyjny. Przy rozeznawaniu stanu duszy mistyczki przydatne były notatki prowadzone przez towarzyszące jej siostry. W 1628 roku papież Urban VIII dokonał beatyfikacji Marii Magdaleny de’Pazzi. Kanonizował ją Klemens IX w roku 1669. Wspomnienie liturgiczne mistyczki Kościół obchodzi 25 maja.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel