Rodzina
 
Rozwód a romantyzm
Św. Aniela Merici zauważyła, że „nieporządek na świecie jest skutkiem nieporządku w rodzinie". Ów nieporządek wyraża się w spustoszeniach, jakie wywołuje rozwód. Jak zwykle w wyniku rozpadu więzi małżeńskich najbardziej cierpią dzieci. A jak mówi św. Tomasz „doskonałe życie małżeńskie oznacza duchowe poświęcenie rodziców dla dobra ich dzieci".

Często zadajemy sobie pytanie, dlaczego małżeństwa się rozpadają i co należy zrobić, aby mimo zawirowań życiowych trwały? Z tej to przyczyny prezentujemy niniejszy artykuł Plinia Corri de Oliveira na temat mitu romantycznego postrzegania miłości i jego negatywnych konsekwencji.Po przeanalizowaniu wielu prac poświęconych krytyce rozwodów, możemy dojść do wniosku, iż wszystkie one zasługują na pochwałę ze względu na powagę i jasność wywodów oraz zrównoważone rozumowanie.

Jednak prawie we wszystkich tych pracach wykorzystywane są argumenty akademickie, które mogą być przekonujące jedynie dla intelektualistów mających dobre intencje. Zasadniczo jednak, nie można ich stosować chcąc przekonać opinię publiczną, która reprezentując poglądy od obstawania przy nierozerwalności związków małżeńskich po popieranie rozwodów, bardziej skłania się ku drugiemu stanowisku.

Dlatego też zwolennik rozwodów może być sprowadzony do roli biernego, znudzonego i zakłopotanego odbiorcy, wysłuchującego rozstrzygających argumentów, potwierdzonych faktami i liczbami na temat, jak bardzo krzywdzący jest rozwód dla rodziny i dla całego państwa.

Może nawet przez chwilę pozostanie on cicho, jedynie szemrząc coś pod nosem, ale po chwili powróci do punktu wyjścia mówiąc: „No dobrze, wobec tego nieszczęśliwi małżonkowie nie mogą na nowo zacząć swojego życia? Czy jest to sprawiedliwe, aby pozbawiać ich prawa do zbudowania na nowo własnego szczęścia?"

Przeciwnicy rozwodów dobrze wiedzą, jak częste są tego rodzaju stanowiska. I nawet dobitne argumenty logiczne nie są w stanie przekonać tych ludzi. Dlatego też efektywna kampania przeciw rozwodom, jeśli chce do nich trafić, musi wziąć ten fakt pod uwagę.

Musimy sobie zdać sprawę z tego, że jeszcze nie udało się w pełni znaleźć sposobu dotarcia do ludzi o takiej właśnie mentalności. Koniecznie trzeba poznać przyczynę takiego stanu rzeczy i znaleźć argumenty, które na nich podziałają. Z tego powodu piszę o romantyzmie.

Książki historyczne uczą nas, iż romantyczny sposób myślenia już dawno umarł. Jest to prawda, jeśli mówimy o romantyzmie jako o pewnym ruchu w literaturze czy sztuce. Ale czy rzeczywiście jest to prawda, jeśli zasadniczo mówimy o życiu? Czy rzeczywiście romantyczny sposób myślenia i czucia nie ma obecnie żadnego wpływu na mentalność? W szczególności zaś nie ma wpływu na sprawę rozwodów? Czy dzisiaj postawy ludzkie są wolne od wpływu romantyzmu?

Najpierw przypomnijmy sobie kilka typów bohaterów romantycznych. Pierwszy typ bohatera „uczuciowego". To młodzian o wytwornych i wyraźnych rysach, którego wielkie melancholijne oczy są zapatrzone w odległy horyzont. Ma on zmierzwione włosy i niedbałe ubranie. Jest człowiekiem wielkich nieokreślonych aspiracji, męczonym szukaniem „prawdziwej miłości".

W najskrytszym zakamarku duszy kryje się trwoga. Są tam nieopisane pragnienia znalezienia „bratniej duszy", która go zrozumie. Przecież gdzieś musi istnieć taka istota na tym świecie. On jej rozpaczliwie poszukuje, bo tylko z nią będzie szczęśliwy...

Drugi typ bohatera romantycznego, to typ „straszny". Pod względem moralnym jest on identyczny z pierwszym typem. Pozbawiony on jest męskości, choć jest masywnej, atletycznej budowy i ma raczej ciemną urodę z oper Wagnera. Ma wysoki status społeczny i ogromne wpływy. Właściwie ma wszystko, co tylko życie może zaoferować. Jednak - i tu mamy romantyczny scenariusz - w jego sercu jest głęboka rana, paląca miłość, kolosalne rozczarowanie, które sprawia, że jest zimny, bo jest przekonany, że nigdy tu na ziemi nie znajdzie wielkiej miłości, która sprosta jego pragnieniom.
Symetrycznie mamy wzory bohaterek romantycznych. Nietrudno będzie znaleźć parę typowych przykładów.

Pierwszy, to typ „delikatnej" kobiety. Jest ona czarująca, ma filigranową budowę ciała i delikatną duszę. Zaczyna płakać, jak tylko pojawi się drobny ból. Jakiekolwiek zawirowania duszy sprawiają, że cierpi. Nosi w swoim sercu wielkie pragnienie poświęcenia się komuś i pragnie, aby ktoś ją chciał. Ta kobieta wymaga opieki z powodu swej kruchości, którą odzwierciedla jej spojrzenie, melancholijny głos, wytworność cech oraz delikatny wygląd.
Innym przykładem będzie typ „wspaniały", „majestatyczny". Olśniewająca piękność z postawą i zachowaniem godnym królowej. Jest naturalnym centrum uwagi, szacunku i poświęcenia. Ma wyniosłą (i zgubną) prezencję. Ale oczywiście w głębi jej duszy jest ukryty ogromny i rozdzierający ból. To gorycz przeszłego rozczarowania. Niepokój i brak nadziei na znalezienie kogoś, kto by ją zrozumiał. U jej stóp poeci, książęta, milionerzy bezskutecznie jęczą i błagają. A ona pozostaje niewzruszona. Z wyniosłym wzrokiem, z jeszcze większym i głębszym smutkiem szuka w najodleglejszych zakamarkach świata przez całe życie czegoś, czego nigdy nie znajdzie. A czego szuka? Szczęścia wielkiej miłości, tak jak ją rozumie. Miłości zgodnej z jej „najszlachetniejszymi" i wyimaginowanymi aspiracjami. Przechowuje to wszystko w sercu jak jakąś wielką tajemnicę.

Być może, drogi Czytelniku, będziesz się śmiał, bo czyż nie jest to staromodne? Ale czy ktokolwiek dzisiaj, jeśli zobaczy młodego mężczyznę lub młodą kobietę, mknących we wspaniałych samochodach, w tej epoce lekkości, rekreacji i sportu będzie wątpił w to, że w tych oświeconych czasach romantyzm mamy już dawno za sobą? Współczesny młody człowiek jest praktyczny, silny, radosny, wydaje się być mocno osadzony w rzeczywistości i jest żądny sukcesu. Młoda dama jest także praktyczna, niezależna, przedsiębiorcza i często spragniona działania. Jest zadowolona ze swojego życia i pragnie czerpać wszystko, co ono jej daje. Co zatem ma ona wspólnego z bohaterką romantyczną, która doprowadzała nasze babcie do łez?

Współczesny utylitaryzm stworzył klimat tolerancji dla małżeństw zawieranych z cynicznych pobudek finansowych. Nikt z nas nie zaprzeczy, że na zawierane obecnie małżeństwa mają znacznie większy wpływ niż dawniej kalkulacje dotyczące stanu posiadania i wpływów społecznych danych osób. Ale gdyby ogromna liczba małżeństw w ten sposób zawartych skłoniła nas do konkluzji, że jest to ogólna zasada, to bardzo się zdziwimy.
„Sentyment" wciąż pozostaje bardzo wpływowy, pomimo całego utylitaryzmu. I jeśli go przeanalizujemy, to dojdziemy do wniosku, że jest on powierzchowny i zmodernizowany w porównaniu z sentymentem ze starych romantycznych opowiadań.

W demokratycznych czasach wyróżniające się i wyjątkowe charaktery nie są już akceptowane. Współczesny „bohater" jest „zwyczajnym chłopakiem", a bohaterka jest „fajną dziewczyną". Mechanizacja współczesnego życia zmusza ich do tego, aby w mniejszym stopniu odstawali od bohaterów z dawnych czasów, zwłaszcza jeśli chodzi o te niekończące się wędrówki umysłu.

Wszystko to w jakiś sposób ogranicza sentymentalność oraz fantazjowanie. Jednak te ograniczenia nie występują jeśli chodzi o miłość. Wtedy zawsze mamy do czynienia z tym samym słodkim sentymentalizmem i tymi samymi nieokreślonymi pragnieniami. To jest to samo niezrozumienie, to samo poszukiwanie uczucia, ten sam kryzys, to samo pragnienie sentymentalnego, niekończącego się szczęścia i ta sama chroniczna niepewność.

Aby tego dowieść, nie musimy przeprowadzać badań psychologicznych literatury czy filmów, które mamy w obfitości dzisiaj, a które naprawdę kształtują „ducha mas". Wystarczy, że nasz czytelnik będzie miał odrobinę rozsądku, aby przekonać się do naszych spostrzeżeń. W rzeczy samej, wiele współcześnie zawieranych małżeństw w wyniku tzw. zakochania się jest opartych na ideach bezpośrednio przepojonych romantycznym sentymentalizmem.

I w tym jest problem. Obecnie istnieje część małżeństw zawieranych z wyrachowania, mając na względzie własne interesy oraz część opartych na tzw. uczuciu. I właśnie na te ostatnie ma wpływ romantyzm. Stąd ich trwanie w przeważającej mierze uzależnione jest od tego, jak długo ten wspólny interes bądź uczucie będzie w stanie utrzymać małżonków we wspólnocie.

Nie ma potrzeby drążenia kwestii małżeństw zawieranych z wyrachowania. Myślę, że jest to zagadnienie zrozumiałe. Skoncentrujmy się raczej na wpływie romantyzmu.

Przede wszystkim musimy podkreślić, że romantyzm jest z natury frywolny. Z góry zakłada istnienie wielkich cnót u „bohaterki" czy „bohatera". Ale w ostatecznej analizie cnoty te nie mają większego wpływu na przetrwanie wzajemnego uczucia. Sentymentalizm jest zasadniczo bardzo wyrozumiały. Wybacza prawdziwe moralne defekty, niewdzięczności, niesprawiedliwości, a nawet otwarte zdrady. Ale nie wybacza trywialności!

Taką trywialnością będzie np. chrapanie w nocy, nieświeży oddech bądź jakiekolwiek drobne niedomaganie natury ludzkiej, przywara, która może raz na zawsze zabić romantyczne sentymenty. Romantyczne sentymenty, o czym należy pamiętać, mogą spowodować, że od tych błahych powodów z łatwością można przejść do znacznie poważniejszych przyczyn uskarżania się.

A wtedy codzienne życie jest niekończącym się pasmem błahych wymówek, które trudno znieść komukolwiek. Z tego powodu powszechne staje się mówienie o rozczarowaniach, które przychodzą po miesiącu miodowym. „Po tym okresie - raz mi ktoś powiedział - moja żona nie zwodziła mnie, ale napełniła rozczarowaniem".

Romantyzm ze swej istoty i z definicji stworzony jest z iluzji, z zachcianek, niekontrolowanych namiętności i nieprawdopodobnych uczuć, które mogą istnieć tylko w świecie marzeń. W rezultacie, w krótkim czasie uczucia, które były jedyną psychologiczną podstawą małżeńskiej stabilności zaczynają gasnąć. Naturalnie ci, którzy znajdą się w takiej sytuacji życiowej, nie sięgają do sedna problemu. Nie rozumieją, dlaczego ich pragnienia były całkowicie nieosiągalne i szczerze dochodzą do prostego wniosku, że popełnili błąd. Nie znaleźli jeszcze tego szczęścia. Małżeństwo go im nie dało. Przyzwyczajeni do życia tylko wyłącznie dla siebie, szukając szczęścia swojego, a przyzwyczajeni do postrzegania szczęścia jako zaspokojenia sentymentalnych pragnień, będą sądzić, że ich życie zostało nieodwracalnie zrujnowane - o ile oczywiście nie będą się starali zaspokoić tych iluzji w inny sposób.

Co więcej, będą sądzić podobnie o życiu wielu innych osób, które popełniły ten sam „błąd". Dlatego też rozwód będzie się jawił jako coś zupełnie koniecznego, jak powietrze, bez którego nie można żyć.

Stąd, w tym stanie ducha i umysłu, jakie wrażenie może zrobić na nich poważna argumentacja sprzeciwiająca się rozwodom poparta suchym językiem statystyk?

Taka osoba, przyzwyczajona do mentalnych wędrówek, ale nie do myślenia, nie zniesie jakiejkolwiek formy argumentacji, a zwłaszcza tej bardzo poważnej. Prosty język liczb wydaje się jej śmieszny.

Stąd widać, że ci, którzy zgodnie z tradycyjnym nauczaniem Kościoła dotyczącym nierozerwalności związku małżeńskiego, nie trafiają do właściwych odbiorców używając argumentacji opartej na moralności czy zdrowym rozsądku, mówiąc o tym do osób, które są zainteresowane jedynie osiągnięciem własnego szczęścia w świecie marzeń i fantazji.

I tutaj zmierzamy do końca. W końcowej analizie romantyzm jawi się jako czysty egoizm.

Romantyk szuka jedynie własnego szczęścia. Myśli o miłości w takim znaczeniu, że ktoś inny jest instrumentem do osiągnięcia jego własnego szczęścia. Pragnie tego emocjonalnego szczęścia tak bardzo, że jeśli popuści wodze sentymentom, to jest on w stanie dopuścić się najgorszego zła, nie zważając na hamulce moralne i to, co podpowiada zdrowy rozsądek. Pragnie w brutalny sposób zaspokoić swoje instynkty. A przecież niczego nie można zbudować na egoizmie, w szczególności zaś rodziny.

Dlatego koniecznie należy rozpocząć ogromną antyromantyczną ofensywę. Należy wytłumaczyć fundamentalną różnicę między miłością chrześcijańską a romantycznym sentymentalizmem, wciąż będącym w modzie. Należy tłumaczyć, że miłość chrześcijańska jest przeniknięta nadprzyrodzonością, jest pełna zdrowego rozsądku i równowagi; głęboko święta, autentyczna i szlachetna. Ona triumfuje nad dzikimi wędrówkami wyobraźni i zbuntowanymi zmysłami, i nad zmysłową, egoistyczną miłością niepohamowanych namiętności.

Tak długo jak sentymentalno-romantyczna koncepcja wpływa na punkt widzenia zaręczonych par, każde małżeństwo będzie niepewne, ponieważ będzie ono zbudowane na niepewnej, trzęsącej się wulkanicznej podstawie ludzkiego egoizmu.

Powszechnie twierdzi się, że rodzina jest podstawą społeczeństwa. Ale św. Augustyn naucza, że istnieją dwie społeczności: Państwo Szatana, zbudowane na miłości własnej, pozbawione Boga, oraz Państwo Boga oparte na miłości Bożej i pozbawione miłości własnej.

Małżeństwa oparte na romantycznych sentymentach i egoizmie nie są fundamentami Państwa Bożego.


Plinio Correa de Oliveira
Tłum. Agnieszka Stelmach


NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski