Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Czciciele Matki Bożej Fatimskiej! Wszyscy pewnie spotkaliśmy się z ludźmi, którzy proszą o jałmużnę. Wydaje się nawet, że teraz potrzebujących jest coraz więcej. Z drugiej strony, w ten sposób spełnia się zapowiedź Pana Jezusa, którą wypowiedział na krótko przed Swą Męką: Ubogich zawsze mieć będziecie.
Oczywiście, mamy ubogich i… są oni dla nas błogosławieństwem, bo możemy im czynić dobro. W ten sposób mamy możliwość okazania miłości bliźniego, a także mamy szansę na odpuszczenie grzechów. We wczesnym chrześcijaństwie jałmużna, czyli wspieranie potrzebujących, była środkiem gładzącym grzechy, które nie wymagały, by je wyznawać przed kapłanem.
Czy jednak wszyscy proszący nas o wsparcie naprawdę na nie zasługują? Niektórzy robią to bardzo natarczywie. Nie powiem nic odkrywczego, ale bardzo wielu tzw. potrzebujących to ludzie, którzy z żebrania uczynili sposób na życie. Zresztą, tak było i jest od czasów wczesnego chrześcijaństwa. Już św. Paweł w Liście do Tymoteusza zachęca, by ten jako biskup wspierał wdowy, które nimi są naprawdę, a nie udają.
Spróbujmy więc zastanowić się, czy wszystkich proszących o jałmużnę mamy obowiązek wspierać pieniędzmi? Przede wszystkim, jałmużna powinna być udzielana roztropnie i z namysłem. Mamy obowiązek czynić dobro, ale to nie znaczy, że każdy może nas wykorzystywać. Jak już powiedzieliśmy, są ludzie, dla których żebranie stało się „zawodem”. Niewątpliwie, nie jest łatwe proszenie o jałmużnę i prawdziwie potrzebujący zwykle robią to bardzo nieśmiało. Ludzie naprawdę potrzebujący najczęściej kryją ten fakt i starają się prosić o pomoc tylko w ostateczności. Stąd naprawdę potrzebna jest „wyobraźnia miłosierdzia” i odnalezienie wśród naszych znajomych, sąsiadów albo ludzi, których spotykamy na ulicy, klatce schodowej i zaproponowanie im pożyczki, ewentualnego wsparcia (oczywiście, jeśli nas na to stać!). Miejmy na uwadze, że najczęściej oni nigdy nie zdecydują się poprosić nas o wsparcie.
Słyszałem o pewnej samotnej starszej pani, która straciła w wypadku jedyną córkę. Ta pani miała bardzo niską emeryturę, nie mogła kupić sobie nic dobrego na święta. Po pewnym czasie zainteresowała się nią sąsiadka. Oczywiście, nie dała jej pieniędzy, bo nie zostałyby przyjęte, ale starała się od czasu do czasu zrobić zakupy, kupić coś na świąteczny czas. Odpowiedzią były zawsze łzy wzruszenia i serdeczne „Bóg zapłać”. Ta starsza pani naprawdę była w potrzebie… Jesteśmy w jakimś miejscu publicznym, np. koło marketu. Podchodzi mężczyzna lub kobieta i prosi nas o pieniądze „na bułkę”. Bardzo często czuć od niej lub od niego alkohol. Jak wtedy postąpić? W żadnym razie chrześcijanin nie powinien nikogo od razu szufladkować jako pijaka i oszusta. Pierwszą rzeczą, jaką winniśmy potrzebującemu człowiekowi, jest właśnie dostrzeżenie w nim bliźniego.
Spróbujmy porozmawiać z tą osobą. Zapytajmy, czego potrzebuje. Jeżeli mówi, że jest głodna, wejdźmy do sklepu, kupmy jej coś do jedzenia. Jeżeli naprawdę jest głodna, przyjmie nasz dar z wdzięcznością. Jeżeli wyrzuci do śmieci, nie nasza wina. My próbowaliśmy pomóc. Oczywiście, najłatwiej jest takiemu człowiekowi rzucić parę groszy, żeby mieć czyste sumienie. Jednak to nie jest traktowanie człowieka jak brata, tylko jak natręta. Rzucając mu te parę groszy, być może tylko „umocnimy” go w nałogu albo w błędnym pojęciu, że można żyć na czyjś koszt. Nieraz taka przypadkowa rozmowa może doprowadzić żebrzącego do zastanowienia się nad swoim życiem. A nawet jeżeli po zaproponowaniu kupienia bułki, odpowiedzią będą wulgaryzmy, to trudno. Przynajmniej próbujemy…
Nie chcę przez to powiedzieć, że nigdy nikomu żebrzącemu na ulicy nie powinniśmy dawać pieniędzy. Czasem jest taka sytuacja, że nie mamy czasu na dłuższą rozmowę. Co wtedy? Myślę, że powinniśmy zwrócić uwagę na proszącego. Nigdy nie wiadomo, co go do tego pchnęło i jak naprawdę wygląda jego sytuacja. My od daru z paru złotych nie zubożejemy, a nigdy nie wiadomo, czy ten potrzebujący, choćby nawet „źle wyglądał”, naprawdę nie jest potrzebujący.
Dziś nawet bardzo uczciwi i spokojni ludzie mogą stać się bezdomnymi i żebrzącymi. Dlatego ostatecznie lepiej jest coś ofiarować, niż pozostać obojętnym. Ubogich mamy zawsze, ale już w Księdze Tobiasza ojciec mówił do swego syna, że jak będzie miał dużo, niech daje hojnie. Będzie miał mało, niech daje mało. (por. Tb 4,8).
Odwracanie się od potrzebujących prowadzi do zatwardziałości serca. I choć roztropnie należy udzielać jałmużny, to uważam, że lepiej dać się oszukać, niż stać się człowiekiem bez serca. Życzę wielu łask!
Ks. Adam
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni