Rodzina
 
Rodzina chrześcijańska uratuje świat!
Bp dr Tihamér Tóth
W dzisiejszych czasach krąży tysiące haseł o reformowaniu małżeństwa. Jeżeli się dobrze zastanowimy, przekonamy się, że ta reforma może się odbyć tylko na jednej drodze: powinniśmy małżeństwu przywrócić z powrotem pierwotne podstawy wiary, zachować jego nierozerwalność i czystość, gdyż zależnie od tego ludzkość będzie żyć albo zginie!

To fakt, że państwo nie może się obejść bez rodziny, ale tak samo prawda, że państwo samo z siebie nie może dostarczyć moralnych podstaw rodzinie, które by zapewniły jej rozwój.

Żadne na świecie państwo nie jest zadowolone z rozwodów. Każdy wie, jak fatalne następstwa wynikają dla narodu z rozwodów. Dlatego pragnieniem każdego państwa jest, żeby małżeństwa były jak najtrwalsze. Ale widzimy, że te starania państwa bez pomocy religijnej podupadły, jak dawny Rzym za czasów Augusta.

Za panowania Augusta rozwody były bardzo modne. Cesarz, w celu ratowania zagrożonego małżeństwa, wydał dwa ostre prawa: jedno w 4. roku po Chrystusie, tak zwane „Lex Julia”, drugie w 9. roku, tak zwane „Lex Poppaea”. Jednocześnie wyznaczył nagrody dla licznych rodzin, z drugiej strony nakładał kary na tych, którzy nie chcieli wstępować w związki małżeńskie i na bezdzietne małżeństwa.

Jaki był tego skutek? Żaden! Nic nie pomogło. Dlaczego? Posłuchajmy, co odpowie historyk. Ten sam August, który wydał te ostre przepisy, sam żył w nielegalnym małżeństwie i przez to dał wymowne świadectwo, że prawa państwowe chybiają celu, jeśli chodzi o wychowanie sumień obywateli.

Dla wygód jednostek nie można porzucać zasad

Teraz rozumiemy, jak doniosłą pracę wykonało chrześcijaństwo, kiedy podniosło małżeństwo do rzędu sakramentu. Pierwszym owocem krzyża było stworzenie ideału małżeństwa chrześcijańskiego; to jest fakt historyczny, dzięki któremu chrześcijaństwo na gruzach świata starożytnego założyło fundamenty pod kulturę chrześcijańską.

Kto to wszystko gruntownie przemyśli, musi uznać, że ludzkość zrobiła fatalny błąd, kiedy sprzeciwiła się woli Bożej i rozpoczęła rozwodzić małżeństwa. Skutkiem tego powstała rana w życiu ludzkim, osłabły cnoty społeczne, zachwiały się ich podstawy, prawo Boże zostało podeptane przez namiętności, swawolę i kaprys.

Prawda, że nierozerwalność pociąga za sobą tragedie i ofiary, jak każda inna zasada czy prawo. Ale dobro ogółu stoi ponad interesem i korzyścią osobistą; dla wygód jednostek nie można porzucać zasad, które służą dobru ogółu. Jeśli odstąpimy od tych zasad – jak to uczyniła ludzkość, zgadzając się na rozwody – otworzy się pod nami przepaść, z której się nigdy nie wydostaniemy.

Czy nie widzimy z przerażeniem, jak z dnia na dzień mnożą się preteksty do rozwodu? Dawniej tylko w wyjątkowych okolicznościach starano się o rozwód; powoli coraz bardziej rosły zmyślone powody, a w końcu samo małżeństwo chcą ludzie znieść. To rzecz zrozumiała, że człowiek doszedł do tego, bo oparł się na fałszywych podstawach. Jeżeli nie dbamy o swoje ubranie, to prędko się podrze.

Kościół konsekwentnie broni małżeństwa

Wiemy dobrze, że rodzina jest podstawą rozwoju narodu! Wiemy, że najpiękniejsze programy społeczne pozostaną tylko pustymi frazesami, jeśli nie mają na względzie przede wszystkim rodziny. Wiemy, czego w dzisiejszych czasach państwo najbardziej potrzebuje: wzmocnienia życia rodzinnego. Jest to potrzebniejsze niż sztuka, nauka, technika, rolnictwo, przemysł i handel – bo te rosną i żyją z rodzin. I odwrotnie: rozkład rodzin pociąga za sobą nieobliczalne straty moralne; naród, którego rodziny rozlatują się, schodzi z widowni świata.

Musimy z bólem stwierdzić, że większość państw w pewnej mierze poddała się prądom podkopującym ideał małżeństwa, ale za to z tym większą radością dziękujemy Kościołowi, który zawsze czuwał i dziś stoi na straży czystości nauki Chrystusowej o małżeństwie.

Ile razy z tego powodu przepowiadano mu śmierć! „Kościół zginie, jeśli nadal będzie bronił swoich skostniałych form, jeśli nie ustąpi i nie będzie wyrozumiały dla nowoczesnego życia”. Nie! Kościół nie może ustąpić, jeśli jego ustępliwość przyniosłaby zgubę i śmierć! Je­go świętym obowiązkiem jest utrzymać rodzinę na idealnych wyżynach, na których pierwotnie umieścił ją Bóg, a Chrystus podniósł do rzędu sakramentu.

Nie wiemy, jaki los czeka kulturę Zachodu, a wraz z nią i Kościół Chrystusowy, ale pewne, że losy Europy będą zależeć od tego, czy uda się zbudować w niej nową kulturę chrześcijańską, bo dawna już się rozsypała. Również faktem jest, że nową chrześcijańską kulturę tylko wtedy uda się zbudować, gdy fundamenty jej spoczną na gruncie idealnego, chrześcijańskiego małżeństwa.

Nad budową, nad wzmocnieniem mistycznego Ciała Chrystusowego powinni pracować nie tylko kapłani, ale i wierni. Żeby nie było rozdwojenia w ciele – pisze św. Paweł – ale żeby członki zarówno troszczyły się jedne o drugie (1 Kor 12, 25). Tylko wtenczas zakwitnie nowa wiosna w Kościele, jeśli nie tylko biskupi i kapłani, ale wszyscy wierni przyczynią się do jego odbudowy. Kościół tylko wtenczas odnowi się, wzmocni i stanie się piękniejszy, gdy chrześcijańską stanie się rodzina, małżeństwo, rodzice i dzieci.

Świat zatacza się jak pijany olbrzym. Zdaje się, że fale podłości i nikczemności zaleją ziemię, jak niegdyś wody potopu za czasów Noego. Gdyby to nastąpiło, gdyby zginęło wszystko, co ludzkość w ciągu tysięcy lat pięknego i wielkiego wyhodowała, i wtenczas wśród piętrzących się fal popłynie spokojnie druga arka Noego, Kościół katolicki, chroniąc w sobie nową rodzinę Noego – która uratuje ludzkość od zagłady czystym, silnym i idealnym życiem rodzinnym! Nie konferencje handlowe, nie maszyny, nie związki zawodowe, nie traktaty pokojowe – ale ojcowie i matki uratują świat: ojcowie pracą, matki miłością; ojcowie i matki chrześcijańskie!

Ratujcie ideał świętości małżeństwa

Ludzkość z przerażeniem spostrzega, że życie rodzinne stoi nad przepaścią, że zagrożona jest wszelka wartość kulturalna. Biologowie, politycy, wychowawcy szukają na gwałt wyjścia. Tysiące myśli i planów krzyżują się w umysłach ludzkich. Ale nie ma sposobu ratowania życia rodzinnego, jak tylko przez powrót do dawnych, porzuconych praw Bożych i naturalnych – przez powrót do ideału chrześcijańskiego małżeństwa. Najpewniejszą rękojmią nowego tysiąclecia dla naszego państwa (...) jest prawo ewangeliczne: Ratujcie ideał świętości małżeństwa, a uratowaliście naród i państwo.

Kochani Bracia! Klatkę schodową berlińskiego Neues Museum zdobią potężne historyczne malowidła Kaulbacha. Jeden wielki obraz przedstawia zburzenie Jerozolimy. We wstrząsających scenach widać zagładę wybranego narodu. Świątynia jerozolimska stoi w płomieniach; aniołowie, którzy wykonują wyrok Stwórcy nad miastem, są uzbrojeni w ogniste miecze. Po stronie prawej widać Tytusa, zwycięskiego wodza, na czele legionów rzymskich, po lewej stronie w głębi idą hardzi, rozgoryczeni i bezsilni dawni wodzowie narodu żydowskiego. Na środku obrazu na pierwszym planie stoi arcykapłan i chce się przebić sztyletem, ale żona i dzieci błagają, żeby ich wpierw zabił... Zgroza, rozpacz, beznadziejność i ruina przemawiają z tego obrazu.

Jednak nie! Druga połowa obrazu mówi o czym innym. Widzimy tam chrześcijańską rodzinę, uciekającą na mułach z ginącego miasta; na jednym siedzi matka z dwojgiem dzieci u piersi, za nimi siedzi jeszcze jedno dziecko, na drugim same dzieci. Przed nimi idzie chłopiec, śpiewając psalmy z podniesionymi ku niebu oczyma. Na końcu idzie ojciec; również śpiewa psalmy. Nad nimi unosi się grupa aniołów: wiara, nadzieja i miłość, którzy trzymają w rękach nie ogniste miecze, ale promienną monstrancję Przenajświętszego Sakramentu.

Na tym monumentalnym obrazie, doskonale nadającym się, by zakończyć dzisiejsze kazanie – widzimy jeszcze jeden epizod: z tłumu strwożonych Żydów wybiega trzech chłopaków, na pół ledwie ubranych i błagalnym gestem rzuca się przed uciekającą rodziną chrześcijańską: zabierzcie nas, nie dajcie nam zginąć! Jedno z chrześcijańskich dzieci serdecznym uśmiechem zaprasza ich, żeby szli razem...

Oto nasza nadzieja!

W serdecznym uśmiechu tego dziecka jest nasza nadzieja! Bo kto nie czuje, co znaczy dla nas ten obraz? Kto nie widzi, że już nad niebem zbuntowanego życia rodzinnego unosi się gniew Boży? Kto nie słyszy, jak trzeszczą i walą się silne ongiś mury świątyni ogniska domowego, grzebiąc pod gruzami wartości nasze: cnotę, szczęście, kulturę – wszystko, co człowiek pięknego i wielkiego stworzył na ziemi?!

Tylko jeden jest sposób wyjścia z tego nieszczęścia: rodziny katolickie muszą porzucić zatrute trzęsawiska fałszywych haseł i wypaczonych pojęć moralnych, muszą wrócić do ideału małżeństwa chrześcijańskiego i rozniecać go po całym świecie.

Niczego więcej dziś nie potrzebujemy, tylko chrześcijańskich rodzin. Jeśli świat ma uniknąć zagłady, to uratuje go chrześcijańska rodzina.

Rodzina, która daje czyste panny i szlachetnych młodzieńców!

Która rozsiewa zadowolenie, ład i szczęście!

Która jest komórką i fundamentem prawdziwego życia ludzkiego!

Która odbuduje i wzmocni steraną grzechem ludzkość!

Boże! Prosimy Cię – broń, wzmacniaj i błogosław nasze chrześcijańskie rodziny! Amen.


Fragment kazań ks. bp. Tihaméra Tótha, cyt. za: bp Tihamér Tóth, Małżeństwo chrześcijańskie, Warszawa 2001, s. 43-47, s. 173-177. 


NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel