Rodzina
 
Prawdziwe przyczyny rodzinnych problemów

Zewsząd dochodzą nas twierdzenia, że „małżeństwo w czasach obecnych przechodzi kryzys”. Złudzeniem i błędem byłoby nie zdawać sobie sprawy, że przesilenie, jakiemu podlega obecnie życie rodzinne, jest wynikiem bardzo licznych i zawiłych przyczyn. Niesłusznie byłoby nie brać pod uwagę jednej z przyczyn, a mianowicie kryzysu gospodarczego i wszystkiego, co z nim jest związane: bezrobocie, brak mieszkań, nędza i na tym tle powstające nieporozumienia i kłótnie między małżonkami, nerwowość, niecierpliwość, obojętność, brak miłości; tak jest, to wszystko prawda, ale jednocześnie obserwacja wskazuje, że przesilenia w dzisiejszym życiu rodzinnym nie można składać wyłącznie na karb przyczyn gospodarczych.


Doświadczenie mówi, że nie tylko wśród sfer biednych zachwiały się podstawy życia rodzinnego, przeciwnie – większe i straszniejsze jest przesilenie życia rodzinnego wśród ludzi zamożnych, którym materialnie dobrze się powodzi, u których nie ma mowy o niedostatku. A zatem nie skromne warunki bytu, nie ubóstwo jest istotnym wrogiem życia rodzinnego. Mamy ciekawe przykłady małżeństw, w których ubóstwo spotęgowało i wzmocniło miłość między małżonkami i w stosunku do dzieci, a trudne warunki życiowe wydobywają często na jaw takie wartości moralne, których się nawet nie spodziewamy.

Jeśli dziś nad życiem rodzinnym nieustannie unosi się wołanie o pomoc i jak z tonących okrętów brzmi: S.O.S., „save our souls”, „ratujcie nasze dusze” – to powinniśmy zrozumieć, że jedynie przez uratowanie duszy i wartości moralnychuratujemy rodzinę z odmętów. Rzeczywiście, życie rodzinne potrzebuje „reform”, ale te reformy może dać tylko głębokie zrozumienie chrześcijańskich zasad, na których opiera się rodzina! (…)

Czy potrzeba mówić o życiu rodzinnym?

(...) Niektórzy ludzie słusznie zadają sobie tego rodzaju pytanie,ale niestety jest ich coraz mniej.

Dom rodzinny – błogosławiona ostoja

(...) Pytanie takie ze zdziwieniem mogą postawić ci, którzy wychowali się w dawnych, dobrych, idealnych warunkach rodzinnych, w atmosferze religijnej, w rodzinach zacnych, pełnych harmonii, szczęśliwych, gdzie zagadnienia małżeńskie i związane z nimi sprawy nie przedstawiały niepokojącego problemu. Niewiele mówili o tym rodzice i dziadkowie swojemu potomstwu, bo życiem swoim dawali przykład uczciwości małżeńskiej, tak że kiedy młodzi zakładali ogniska domowe, wszystko było jasne, naturalne, zrozumiałe samo przez się.

Było to jedno z licznych błogosławieństw dawnego prawego życia rodzinnego.

(...) Minione to czasy, kochani Bracia i Siostry, bo tysiące, miliony młodych ludzi nie znają błogosławieństwa życia rodzinnego, nie znają ciepła domowego ogniska! „Dom rodzinny” – jakie to cudne słowo, jaka błogosławiona ostoja!

„Dom rodzinny” to nie meble, nie dywany, nie obrazy... to dusza! „Dom rodzinny” to serce, to źródło ciepła, ładu, miłości, jedności, uczciwości i cnoty. „Dom rodzinny” to twierdza prawa i porządku, to miejsce ucieczki i wypoczynku po trudach życia, światło wśród ciemnej nocy, przytułek dla wędrowca, szkoła dla dziatwy. „Dom rodzinny” to wszystko co piękne, miłe, szczęśliwe, dobre, ciche, za czym zawsze tęsknimy, gdziekolwiek jesteśmy...

Powiedzcie, czy i dziś są takie domy rodzinne? Czy wiele jest takich cichych, szczęśliwych domów?

Rodzina zagrożona


Kiedy zadaję to pytanie, nie mam na myśli najbardziej nieszczęśliwych jednostek: biednych dzieci rozwiedzionych rodziców – ale myślę o olbrzymiej masie dzieci, których rodzice wprawdzie żyją z sobą, ale w ciągłej kłótni i nieporozumieniach. Mam na myśli dzieci, które nie wiedzą, czym jest szczęśliwy dom rodzinny, bo rodzice nie lubią przebywać w domu, radzi są, jeśli mogą się z niego wyrwać, a dziecko zostawiają same... albo pod opieką służącej, albo sąsiadów, albo dziecko idzie swoją drogą, dokąd samo chce.

Myślę o tych rzeszach młodzieży, które ciężkie warunki wypędziły z domu.

Mam na myśli niezliczone napaści na życie rodzinne ludzi złych, które słyszy się na każdym kroku, czyta w pismach, widzi w teatrach, spotyka w towarzystwie, a przecież ci ludzie wzniosłych ideałów rodzinnych nigdy nie znali, ba, nawet nie słyszeli o nich. Dlatego też doszedłem do wniosku, że dzisiejszemu człowiekowi trzeba bardzo wiele mówić na ten temat! (...)

Trzeba, żebyśmy się nim zajęli przede wszystkim dlatego, że żywozajmują się nim inni, i to w sposób brutalny, nieoględny, bezczelny i cyniczny, wywołując coraz większy zamęt.

(...) Dawniej ludzie z domu rodzinnego czerpali wskazówki jak żyć, dziś wynoszą z domu tylko zamęt i chaos. Dawniej matka była najlepszą powiernicą, do której w każdej sprawie przychodziła dorastająca córka. A dziś? Udaje się po radę do poradni świadomego macierzyństwa albo do piśmideł ilustrowanych, względnie idzie do lekarza. (...)

Nikt nie jest w stanie zliczyć mnóstwa pisarzy i pisarek, poetów, polityków, filozofów, artystów, sztuk teatralnych, filmów, które zajmują się przesileniem życia rodzinnego! Żaden człowiek nie potrafi opanować olbrzymiej literatury, wyrosłej na gruncie spraw małżeńskich; produkty jej z każdym dniem coraz bardziej zalewają rynki księgarskie.

Czy przynosi pożytek ten obfity plon? Im więcej ludzi zabiera głos w tej sprawie, w tym większych mrokach gubi się jej rozwiązanie. Wobec tego, czy Kościół katolicki nie czyni słusznie, zabierając i w tej sprawie głos, skoro Chrystus Pan powierzył mu głoszenie prawdy! (...)

Małżeństwo pochodzi od Boga


Ale – mógłby ktoś zarzucić – co ma do powiedzenia Kościół w sprawach małżeńskich? Czy małżeństwo nie jest sprawą osobistą jednostek? Czy nie jest rzeczą czysto świecką, należącą do spraw państwowych?

O, nie, nigdy! Musimy podkreślić z naciskiem, że małżeństwo co do swego pochodzenia, przeznaczenia, jak i związanego z nim obowiązku, nie jest zwyczajnym kontraktem cywilnym, ale instytucją moralną i religijną. (...)

Małżeństwo pochodzi od Boga
. Nie tylko w tym znaczeniu, że Bóg jest źródłem wszystkich praw naturalnych – ale że stworzył człowieka i że dla zachowania rodzaju konieczne jest ciągłe współżycie dwojga ludzi w małżeństwie. Wiemy, że Bóg stwarzając pierwszą parę ludzką, tworząc kobietę z żebra Adama, specjalnie chciał podkreślić ścisły związek między małżonkami i powiedział: Rośnijcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię (Rodz 1, 28).

(...) Małżeństwu ze względu na jego przeznaczenie nie można odmówić charakteru religijnego.Małżonkowie są współpracownikami Boga-Stwórcy.Głównym zadaniem małżeństwa jest powołać do życia stworzenia na obraz i podobieństwo Boże, których zadaniem będzie chwalić Boga tu, na ziemi i w życiu wiecznym. (…) Małżonkowie powinni to uważać za wielki zaszczyt, że są narzędziem Boga-Stwórcy, który ich złączył. Chrystus Pan to również potwierdził: Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza (Mt 19, 6).

Na ścisły związek małżeństwa z wiarą wskazuje i ta okoliczność, że małżonkowie, chcąc sprostać swoim zadaniom, potrzebują specjalnej pomocy Bożej. Dzieje kultury ludzkiej mówią, że zawieranie małżeństwa u wszystkich narodów i we wszystkich czasach było czynnością religijną – związaną z rozmaitymi obrzędami.

Fundament losów ludzkości


(...) Zadania małżeństwa czynią z niego instytucję moralną i religijną. Według chrześcijańskiego poglądu, Opatrzność Boża chciała w małżeństwie mieć silną ostoję, twierdzę, ogród, spokojny zakątek, w którym człowiek przychodzi na świat, rośnie, wzmacnia się, dochodzi do używania władz fizycznych i duchowych. Dom rodzinny jest świętym miejscem, w którym ustępujące pokolenie oddaje nowo przybyłemu pochodnię życia, którą przy stworzeniu pierwszej pary ludzkiej sam Bóg zapalił, a którą zgasi dopiero w dzień Sądu Ostatecznego.

Ponieważ Bóg już pierwszą parę ludzką złączył więzami rodziny, dlatego rodzina jest najstarszą podstawą społeczności ludzkiej, ważniejszą od wszystkich innych późniejszych instytucji. Jeśli rodzina stanowi fundament losów ludzkości – to łatwo zrozumieć troskę, z ja­ką chrześcijaństwo zawsze czuwa nad jej zdrowiem i całością.

(...) Tę wielką troskliwość zrozumiemy jasno wtenczas, kiedy dowiemy się, że Kościół ceni rodzinę przede wszystkim nie ze względu na cele ziemskie, ale na cele nadprzyrodzone.

Sakramentalna pomoc Kościoła


Wszystko rozpoczyna się tu, na dole, ale kończy się tam, na górze. Życie ludzkie na ziemi kwitnie, rozwija się, ale dopiero w wieczności przynosi owoc. Rodzina jest nie tylko źródłem życia ziemskiego, ale i życia wiecznego; ziemia wydaje bohaterów Nieba.

Teraz rozumiecie, dlaczego Kościół strzeże tak zazdrośnie sakramentu małżeństwa, dlaczego nie może pozwolić, by rządziła namiętność i nieskrępowana niczym rozkosz, gdyż od małżeństwa zależą sprawy życia nadprzyrodzonego.

Rodzina ważna jest nie tylko dla społeczeństwa, narodu i państwa, ale również i dla Kościoła Chrystusowego. Papież jest tylko głową Kościoła – tak samo biskupi i kapłani są tylko sługami Kościoła, a Kościół stanowią wszyscy wierni, którzy pochodzą z rodzin! Mistyczne Ciało Chrystusa, które nazywamy Kościołem, straciłoby swój sens, gdyby składało się tylko z biskupów i kapłanów, miało pasterzy, ale bez owiec.

Siła, piękno i rozwój Kościoła, czyli Mistycznego Ciała Chrystusa, słabnie albo kwitnie, zależnie od sił czy słabości, od wartości czy nicości, od cnót czy grzechów chrześcijańskich rodzin. Jeśli w rodzinach chrześcijańskich osłabnie wiara i upadną dobre obyczaje, to Kościół również stanie się chory i słaby, i na odwrót: jeśli silna jest wiara w rodzinach i prawdziwa cnota, to Kościół pięknie się rozwija. Dlatego nie jest obojętna dla Kościoła sprawa życia rodzinnego wiernych. Losy Mistycznego Ciała Chrystusowego są w ścisłej zależności od losu życia rodzinnego wiernych, od tego, czy oni przestrzegają praw Bożych, czy słuchają Jego nauki, czy starają się stosować w swoim życiu nakazy Ewangelii.

Trzeba więc mówić z ambon, nawet bardzo wiele, o życiu rodzinnym, bo z nim łączą się bardzo ważne sprawy moralne i religijne.

Trzeba mówić o małżeństwie, bo wiemy, że prądy antyreligijne skierowały swój główny atak przeciwko życiu rodzinnemu. Wiemy jednak, że decydująca walka dwu światopoglądów, chrześcijańskiego i bezbożnego, skończy się nie na ulicy, nie w życiu publicznym czy państwowym, ale w rodzinie.

Królestwo Chrystusowe, Kościół, potrafi znieść – jak dotąd – klęski zewnętrzne, próby i prześladowania, wszystko przeboleje, jeśli będzie miał gorliwe rodziny, które przyjmą Chrystusa do swych cichych świątyń domowych.

Trzeba więc wiele mówić o małżeństwie i o życiu rodzinnym*.

Ks. bp Tihamér Tóth


* Fragmenty kazań ks. bp. Tihaméra Tótha, cyt. za: bp Tihamér Tóth, Małżeństwo chrześcijańskie, Warszawa 2001, s. 10-15.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego