Zapomniane Prawdy i Wartości
 
Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?

Koronawirus z Wuhan zaatakował cały świat. Dotarł do Polski. W niektórych krajach, równocześnie z epidemią, wybuchła panika. Hierarchowie Kościoła reagują na to w różny sposób. Obok wezwań do modlitwy i pokuty, nie brak też horrendalnych pomysłów, by zamykać świątynie, odwoływać Msze, unikać wody święconej czy też przyjmować Komunię Świętą wyłącznie do ręki…

 

Ponoć ta ostatnia praktyka podyktowana ma być względami higienicznymi. Brzmi to dość absurdalnie, biorąc pod uwagę fakt, że ręce kapłana odprawiającego Mszę muszą być czyste, a w dodatku obmywane są podczas Najświętszej Ofiary. A dłonie wiernych? Zanim sięgną po Ciało Chrystusa, mogą zetknąć się z klamką drzwi świątyni, z ławkami, podłogą, pieniędzmi podczas „składki”, a także z dłońmi innych wiernych (choćby podczas przekazywania sobie znaku pokoju). A po przyjęciu Komunii, nieraz drobne fragmenty Ciała Pańskiego opadają z rąk wiernego na podłogę…

W związku z tym pragniemy przypomnieć fragment książki bp. Juana Rodolpha Laise Komunia św. na rękę?, wydanej w 2007 roku przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, w której hierarcha odpowiada na argumenty zwolenników tej praktyki.

  1. To tylko powrót do pierwotnej praktyki

Jest to popularna teza zwolenników przyjmowania Komunii Świętej na rękę. Jednak, jak zauważa biskup Laise, praktyka ta nie zbliża nas do źródeł Kościoła pierwotnego, tylko do protestantyzmu i do wielu odchyleń doktrynalnych.

W starożytności wierni otrzymywali wprawdzie Ciało Chrystusa do ręki, nic jednak nie wskazuje na to, aby praktyka taka została wprowadzona z jakichś szczególnych motywów. Był to jedynie odwieczny obyczaj. ­Między innymi to właśnie w ten sposób Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy dał Swoje Ciało uczniom (byli oni zarazem biskupami). Jednak w późniejszych czasach Ojcowie Kościoła zauważyli, że ten sposób przyjmowania Ciała Pańskiego był niewystarczający. Łatwo mogło dojść do sytuacji, w której kilka okruszyn tego, co jest cenniejsze od złota i drogocennych kamieni – jak mówi św. Cyryl Jerozolimski – pozostało na rękach i upadło na ziemię. W miarę rozwijania doktryny o realnej obecności tak wzrastał szacunek do Najświętszego Sakramentu czy też poczucie pokory, z jaką należy go przyjmować, że obyczaj podawania konsekrowanych komunikantów bezpośrednio do ust wiernych rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Już w starożytności praktykowano ten sposób komunikowania, a między IX i X wiekiem stał się on jedynym, ponieważ był doskonalszy i lepiej przystosowany do godności tak wielkiego Sakramentu.

  1. Komunia św. na rękę jest bardziej zgodna z godnością chrześcijanina i odpowiada etapowi dorosłości

To argument nieuzasadniony i nacechowany pychą. Wszak godność chrześcijanina jest już wystarczająco podkreślona przez fakt możności przyjmowania w Komunii Ciała i Krwi Pańskiej. Biskup Laise zauważa również, że pełne pychy naleganie, aby podkreślić kondycję dorosłości, zasadniczo wydaje się być w sprzeczności z doktryną Tego, który jako warunek wejścia do Królestwa Niebieskiego nakazuje, byśmy stali się jak dzieci.

  1. Większa świadomość powszechnego kapłaństwa

Ten argument sam ujawnia protestantyzację jego zwolenników, ponieważ to właśnie protestantyzm sprzyja dążeniom do zrównania kapłaństwa świeckich i duchownych. Jak pisze hierarcha, kapłaństwo powszechne jest już wystarczająco mocno wyrażone w możliwości uczestniczenia w liturgii i przyjmowania Komunii. Dopuszczony jest do tego tylko człowiek ochrzczony. Jednakże przesadnie akcentowana koncepcja kapłaństwa powszechnego ignoruje fundamentalne odróżnienie go od kapłaństwa służebnego.

  1. Znaczenie gestu

Problem polega na tym, że gest przyjmowania Komunii na rękę często ma znaczenie buntu przeciwko Kościołowi. Biskup Laise pisze, że gest otrzymywania Eucharystii na rękę w starożytności nie miał żadnego specjalnego znaczenia. Dla reformacji zaś oznaczał, że obecność Chrystusa nie jest realna i substancjalna oraz że kapłan nie różni się od świeckiego. W latach 60. XX stulecia gest ten oznaczał bunt przeciw władzy papieża.

  1. Ryt nie jest tak ważny,  ważna jest wiara

Argument ten sprzeciwia się odwiecznej mądrości chrześcijańskiej, wyrażonej w twierdzeniu lex orandi, lex credendi – norma modlitwy normą wiary. Sposób kultu kształtuje podejście wiernego do Boga oraz Kościoła i choćby z tego powodu jest bardzo istotny.

  1. Dłonie są równie godne, co usta

Jak zauważa biskup Laise, wszystkie części ciała posiadają oczywiście tę samą godność, a mimo to nikt nie wątpi, że we wszystkich kulturach są części ciała uznawane za szlachetne, inne zaś nie; są części wstydliwe i takie, które nimi nie są. Ale w gruncie rzeczy, nie chodzi tu o porównywanie dłoni wiernego z jego ustami, lecz dłoni wiernego z dłońmi kapłana specjalnie namaszczonymi, aby mogły dotykać Ciała Pańskiego.

  1. Przyjmowanie Komunii Świętej na rękę to aktywne uczestnictwo wiernych w liturgii

Część wiernych uznaje przyjmowanie Komunii Świętej na rękę za wymóg aktywnego uczestnictwa we Mszy. Tymczasem Sobór Watykański II wskazuje, że właściwie rozumiane aktywne uczestnictwo wymaga także niekiedy „świętego milczenia” i rezygnacji z własnej ekspresji.

  1. Komunia na rękę wynika z troski o jedność Kościoła

Można argumentować, jakoby troska o wspólnotę Kościoła wymagała dostosowania się do zwyczajów innych krajów, gdzie obowiązuje praktyka udzielania Komunii Świętej na rękę. Jednak to właśnie ludziom wprowadzającym Komunię na rękę zabrakło de facto troski o dobro wspólne Kościoła, ponieważ wbrew obowiązującym zakazom, wprowadzili oni praktykę sprzeczną z dotychczasowym prawem kościelnym.

 

Powody dla zachowania Komunii Świętej do ust

 

Ten sposób udzielania Komunii Świętej, zważywszy na obecny stan całego Kościoła, powinien zostać zachowany nie tylko dlatego, że opiera się na zwyczaju przekazanym przez wielowiekową tradycję, ale przede wszystkim dlatego, że jest wyrazem szacunku wiernych dla Eucharystii. Przy tym zwyczaj ten nie narusza godności osób, które podchodzą do tak wielkiego Sakramentu, i jest odpowiedni w przygotowaniu wymaganym do przyjęcia Ciała Pana w sposób możliwie najbardziej owocny.

 

Szacunek ten oznacza Komunię nie „zwykłego chleba i napoju”, lecz Ciała i Krwi Pana. (…) Poza tym, przy omawianym sposobie postępowania, który powinno się już uważać za tradycyjny, bardziej skutecznie zapewnia się rozdawanie Komunii św. z należnym jej szacunkiem, poważaniem i godnością. Czyni się to w sposób oddalający wszelkie niebezpieczeństwo profanacji postaci eucharystycznych, w których na sposób szczególny jest obecny, substancjalnie i trwale, cały i niepodzielny Chrystus, Bóg i człowiek. I wreszcie, zapewnia się też zachowanie pilnej dbałości, jaką Kościół zawsze zalecał wobec kawałków konsekrowanego Chleba: To, co ci upadnie, potraktuj jak amputowaną część twoich własnych członków.

 

* * *

 

Na koniec przypomnijmy jeszcze słowa ks. Adama Martyny, kapłana, który przez lata gościł na łamach „Przymierza z Maryją”. Pisał on o praktyce Komunii na rękę: Moi Drodzy, niech nas Pan Bóg broni od takiej zuchwałości! W czymże dotychczasowa praktyka jest zła? Kościół każe po Komunii św. kapłanom puryfikować, czyli czyścić święte naczynia i palce, które dotykały Ciała Chrystusa. Kapłan ten płyn puryfikacyjny spożywa. A my, jakże oczyścimy nasze ręce z odrobinek Hostii? Czy chcemy, by Jej drobne cząsteczki spadły na podłogę i były deptane przez nieświadomych niczego innych ludzi? Czy to jest miłość do Chrystusa? Kiedy odejdziemy z tego świata, Chrystus Pan zapyta: „Jak traktowaliście Moje bezbronne Ciało?”. Co wówczas odpowiemy?

 

Oprac. MJend i BB



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina