Zapomniane Prawdy i Wartości
 
Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?

Koronawirus z Wuhan zaatakował cały świat. Dotarł do Polski. W niektórych krajach, równocześnie z epidemią, wybuchła panika. Hierarchowie Kościoła reagują na to w różny sposób. Obok wezwań do modlitwy i pokuty, nie brak też horrendalnych pomysłów, by zamykać świątynie, odwoływać Msze, unikać wody święconej czy też przyjmować Komunię Świętą wyłącznie do ręki…

 

Ponoć ta ostatnia praktyka podyktowana ma być względami higienicznymi. Brzmi to dość absurdalnie, biorąc pod uwagę fakt, że ręce kapłana odprawiającego Mszę muszą być czyste, a w dodatku obmywane są podczas Najświętszej Ofiary. A dłonie wiernych? Zanim sięgną po Ciało Chrystusa, mogą zetknąć się z klamką drzwi świątyni, z ławkami, podłogą, pieniędzmi podczas „składki”, a także z dłońmi innych wiernych (choćby podczas przekazywania sobie znaku pokoju). A po przyjęciu Komunii, nieraz drobne fragmenty Ciała Pańskiego opadają z rąk wiernego na podłogę…

W związku z tym pragniemy przypomnieć fragment książki bp. Juana Rodolpha Laise Komunia św. na rękę?, wydanej w 2007 roku przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, w której hierarcha odpowiada na argumenty zwolenników tej praktyki.

  1. To tylko powrót do pierwotnej praktyki

Jest to popularna teza zwolenników przyjmowania Komunii Świętej na rękę. Jednak, jak zauważa biskup Laise, praktyka ta nie zbliża nas do źródeł Kościoła pierwotnego, tylko do protestantyzmu i do wielu odchyleń doktrynalnych.

W starożytności wierni otrzymywali wprawdzie Ciało Chrystusa do ręki, nic jednak nie wskazuje na to, aby praktyka taka została wprowadzona z jakichś szczególnych motywów. Był to jedynie odwieczny obyczaj. ­Między innymi to właśnie w ten sposób Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy dał Swoje Ciało uczniom (byli oni zarazem biskupami). Jednak w późniejszych czasach Ojcowie Kościoła zauważyli, że ten sposób przyjmowania Ciała Pańskiego był niewystarczający. Łatwo mogło dojść do sytuacji, w której kilka okruszyn tego, co jest cenniejsze od złota i drogocennych kamieni – jak mówi św. Cyryl Jerozolimski – pozostało na rękach i upadło na ziemię. W miarę rozwijania doktryny o realnej obecności tak wzrastał szacunek do Najświętszego Sakramentu czy też poczucie pokory, z jaką należy go przyjmować, że obyczaj podawania konsekrowanych komunikantów bezpośrednio do ust wiernych rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Już w starożytności praktykowano ten sposób komunikowania, a między IX i X wiekiem stał się on jedynym, ponieważ był doskonalszy i lepiej przystosowany do godności tak wielkiego Sakramentu.

  1. Komunia św. na rękę jest bardziej zgodna z godnością chrześcijanina i odpowiada etapowi dorosłości

To argument nieuzasadniony i nacechowany pychą. Wszak godność chrześcijanina jest już wystarczająco podkreślona przez fakt możności przyjmowania w Komunii Ciała i Krwi Pańskiej. Biskup Laise zauważa również, że pełne pychy naleganie, aby podkreślić kondycję dorosłości, zasadniczo wydaje się być w sprzeczności z doktryną Tego, który jako warunek wejścia do Królestwa Niebieskiego nakazuje, byśmy stali się jak dzieci.

  1. Większa świadomość powszechnego kapłaństwa

Ten argument sam ujawnia protestantyzację jego zwolenników, ponieważ to właśnie protestantyzm sprzyja dążeniom do zrównania kapłaństwa świeckich i duchownych. Jak pisze hierarcha, kapłaństwo powszechne jest już wystarczająco mocno wyrażone w możliwości uczestniczenia w liturgii i przyjmowania Komunii. Dopuszczony jest do tego tylko człowiek ochrzczony. Jednakże przesadnie akcentowana koncepcja kapłaństwa powszechnego ignoruje fundamentalne odróżnienie go od kapłaństwa służebnego.

  1. Znaczenie gestu

Problem polega na tym, że gest przyjmowania Komunii na rękę często ma znaczenie buntu przeciwko Kościołowi. Biskup Laise pisze, że gest otrzymywania Eucharystii na rękę w starożytności nie miał żadnego specjalnego znaczenia. Dla reformacji zaś oznaczał, że obecność Chrystusa nie jest realna i substancjalna oraz że kapłan nie różni się od świeckiego. W latach 60. XX stulecia gest ten oznaczał bunt przeciw władzy papieża.

  1. Ryt nie jest tak ważny,  ważna jest wiara

Argument ten sprzeciwia się odwiecznej mądrości chrześcijańskiej, wyrażonej w twierdzeniu lex orandi, lex credendi – norma modlitwy normą wiary. Sposób kultu kształtuje podejście wiernego do Boga oraz Kościoła i choćby z tego powodu jest bardzo istotny.

  1. Dłonie są równie godne, co usta

Jak zauważa biskup Laise, wszystkie części ciała posiadają oczywiście tę samą godność, a mimo to nikt nie wątpi, że we wszystkich kulturach są części ciała uznawane za szlachetne, inne zaś nie; są części wstydliwe i takie, które nimi nie są. Ale w gruncie rzeczy, nie chodzi tu o porównywanie dłoni wiernego z jego ustami, lecz dłoni wiernego z dłońmi kapłana specjalnie namaszczonymi, aby mogły dotykać Ciała Pańskiego.

  1. Przyjmowanie Komunii Świętej na rękę to aktywne uczestnictwo wiernych w liturgii

Część wiernych uznaje przyjmowanie Komunii Świętej na rękę za wymóg aktywnego uczestnictwa we Mszy. Tymczasem Sobór Watykański II wskazuje, że właściwie rozumiane aktywne uczestnictwo wymaga także niekiedy „świętego milczenia” i rezygnacji z własnej ekspresji.

  1. Komunia na rękę wynika z troski o jedność Kościoła

Można argumentować, jakoby troska o wspólnotę Kościoła wymagała dostosowania się do zwyczajów innych krajów, gdzie obowiązuje praktyka udzielania Komunii Świętej na rękę. Jednak to właśnie ludziom wprowadzającym Komunię na rękę zabrakło de facto troski o dobro wspólne Kościoła, ponieważ wbrew obowiązującym zakazom, wprowadzili oni praktykę sprzeczną z dotychczasowym prawem kościelnym.

 

Powody dla zachowania Komunii Świętej do ust

 

Ten sposób udzielania Komunii Świętej, zważywszy na obecny stan całego Kościoła, powinien zostać zachowany nie tylko dlatego, że opiera się na zwyczaju przekazanym przez wielowiekową tradycję, ale przede wszystkim dlatego, że jest wyrazem szacunku wiernych dla Eucharystii. Przy tym zwyczaj ten nie narusza godności osób, które podchodzą do tak wielkiego Sakramentu, i jest odpowiedni w przygotowaniu wymaganym do przyjęcia Ciała Pana w sposób możliwie najbardziej owocny.

 

Szacunek ten oznacza Komunię nie „zwykłego chleba i napoju”, lecz Ciała i Krwi Pana. (…) Poza tym, przy omawianym sposobie postępowania, który powinno się już uważać za tradycyjny, bardziej skutecznie zapewnia się rozdawanie Komunii św. z należnym jej szacunkiem, poważaniem i godnością. Czyni się to w sposób oddalający wszelkie niebezpieczeństwo profanacji postaci eucharystycznych, w których na sposób szczególny jest obecny, substancjalnie i trwale, cały i niepodzielny Chrystus, Bóg i człowiek. I wreszcie, zapewnia się też zachowanie pilnej dbałości, jaką Kościół zawsze zalecał wobec kawałków konsekrowanego Chleba: To, co ci upadnie, potraktuj jak amputowaną część twoich własnych członków.

 

* * *

 

Na koniec przypomnijmy jeszcze słowa ks. Adama Martyny, kapłana, który przez lata gościł na łamach „Przymierza z Maryją”. Pisał on o praktyce Komunii na rękę: Moi Drodzy, niech nas Pan Bóg broni od takiej zuchwałości! W czymże dotychczasowa praktyka jest zła? Kościół każe po Komunii św. kapłanom puryfikować, czyli czyścić święte naczynia i palce, które dotykały Ciała Chrystusa. Kapłan ten płyn puryfikacyjny spożywa. A my, jakże oczyścimy nasze ręce z odrobinek Hostii? Czy chcemy, by Jej drobne cząsteczki spadły na podłogę i były deptane przez nieświadomych niczego innych ludzi? Czy to jest miłość do Chrystusa? Kiedy odejdziemy z tego świata, Chrystus Pan zapyta: „Jak traktowaliście Moje bezbronne Ciało?”. Co wówczas odpowiemy?

 

Oprac. MJend i BB



NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski