Drodzy Przyjaciele,

Może zastanawiamy się nieraz, gdzie się podziała atmosfera Świąt Bożego Narodzenia taka, jaką pamiętamy z naszego dzieciństwa? Dlaczego, mimo iż mamy dzisiaj większy dostęp do dóbr materialnych, mamy pod dostatkiem wigilijnego karpia, po którego nie trzeba stać w kolejce, do wędlin bez kartek, mięsa, po które nie musimy stać po nocach, słodyczy, owoców cytrusowych, o których w czasach PRL-u można było jedynie pomarzyć, wreszcie do niezliczonych zabawek potrzebnych na prezenty dla dzieci, brakuje nam coraz bardziej tej, gasnącej z roku na rok, cudownej atmosfery?

Patrząc na tłumy ludzi biegnących do super- i hipermarketów na przedświąteczne zakupy, można by odnieść wrażenie, że ludzie czują jednak czas nadchodzących świąt. Przecież skoro wielu z nas może uczynić zadość nawet najbardziej wyszukanym pragnieniom kulinarnym, nasze domy mają elektryczne światło i ogrzewanie, pełno na ulicach naszych miast świątecznych ozdób, wystawy zachęcają świątecznym wystrojem, a dzieci mogą cieszyć się zabawkami, o których ich dziadkowie w dzieciństwie nie mogli nawet pomarzyć, powinniśmy czuć satysfakcję, że możemy przeżywać ten czas we względnym dostatku i z poczuciem komfortu. Tymczasem wcale tak się nie dzieje. I nie chodzi tu wcale o to, że ciągle jeszcze wielu z nas żyje w ubóstwie, choć z pewnością jest to dużą przeszkodą w godnym życiu i świętowaniu. Gdy się bowiem bardziej zastanowimy nad tym, co stanowiło zawsze istotę tej tajemniczej i tak upragnionej atmosfery Świąt Bożego Narodzenia, to dojdziemy do wniosku, że o ich cudowności i nadprzyrodzoności decydowało coś o wiele głębszego, czego nie da się kupić ani odtworzyć najwymyślniejszymi nawet ozdobami oferowanymi dzisiaj w sklepach…

Myślę, że to coś, czego nam coraz bardziej brakuje, to szczególna łaska dotykająca ludzkich dusz, które odpowiadając na nią, odczuwały tę niewysłowioną słodycz Bożego Narodzenia, niezależnie od tego, czy spędzane ono było w ciepłym pachnącym domu rodzinnym, czy w zimnych i nieprzyjaznych stronach na syberyjskim zesłaniu, w dostatku, czy w biedzie. Łaska zbliżającego się Bożego Narodzenia, której w swej nieskończonej dobroci udziela Boża Opatrzność, sprawiała, że otwarte na jej działanie dusze przybliżały się choć na chwilę do ideału Królestwa Niebieskiego. Łaska ta sprawiała, że ludzie byli dla siebie po prostu lepsi. Na tym polega chyba ta tajemnica cudowności, za którą nasze dusze tak bardzo dzisiaj tęsknią. Czy ta radość może i dzisiaj być naszym udziałem? Trzeba się o to modlić i otworzyć na działanie łaski Bożej. W sakramencie pokuty otrzymujemy na nowo łaskę uświęcającą, która czyni nas dziećmi Bożymi i wiele też zależy od naszej współpracy z tą łaską. Ona zmienia nasze dusze i otwiera na działanie Pana Boga oraz Jego panowanie w naszych duszach. A jeśli w pojedynczych duszach narodzi się i zapanuje Pan nasz Jezus Chrystus, to te dusze złączone w jedną społeczność otworzą się na Jego panowanie, tworząc już tu na ziemi zaczątek Jego Królestwa, za którym tak tęsknimy myśląc o atmosferze Bożego Narodzenia.

Nadejścia tego panowania za sprawą naszej Najświętszej Matki, która sprawiła, że Jej Syn przyszedł po raz pierwszy na ten świat, a przez Nią panowania Jej Syna w naszych duszach i w całej Polsce wszystkim Wam i Waszym bliskim Drodzy Przyjaciele życzy redakcja „Przymierza z Maryją”. Niech ta cudowna atmosfera Świąt Bożego Narodzenia stanie się Waszym udziałem!

W Jezusie i Maryi
Sławomir Skiba,
redaktor naczelny