– Dziękuję Ci Maryjo, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała – pisała św. Bernadeta Soubirous, a miejsce, w którym ukazywała się jej Matka Boża, od ponad 160 lat odwiedzają rzesze pielgrzymów.
Na początku roku zaprzyjaźnione małżeństwo z Warszawy, które poznałem w trakcie zeszłorocznej pielgrzymki do Ziemi Świętej, zaproponowało mi wspólny wyjazd do sanktuarium Matki Bożej w Lourdes. Z wielką radością przyjąłem ich propozycję, bo nigdy nie byłem w tym wyjątkowym miejscu. W drugi dzień Świąt Wielkanocnych przyjaciele z dwójką dzieci oraz ja z Mamą udaliśmy się samolotem z Krakowa do Lourdes.
Lot do Lourdes
Po locie trwającym ok. 3 godziny, na lotnisku Tarbes-Lourdes, znajdującym się ok. 10 km od sanktuarium, przywitała nas zapierająca dech w piersiach panorama częściowo ośnieżonych Pirenejów. Z lotniska do Lourdes przejechaliśmy autobusem, regularnie kursującym na tej trasie. Po dotarciu do hotelu w centrum Lourdes, mimo gromadzących się chmur, udaliśmy się z Mamą do sanktuarium, aby nie tracąc chwili, pokłonić się Matce Bożej w miejscu Jej objawienia.
Pierwszy wieczór
Na terenie sanktuarium pojawiliśmy się już po godz. 21.00 i od razu ujrzeliśmy procesję z figurą Niepokalanej okrążającą plac przed sanktuarium. Dołączyliśmy do wiernych, którzy z zapalonymi świecami, śpiewając, podążali za statuą Maryi. Po powrocie przed wejście do bazyliki Matki Bożej Różańcowej, pomimo coraz gwałtowniej padającego deszczu, odmówiliśmy wspólnie Różaniec. Tak zakończył się nasz pierwszy dzień, a właściwie wieczór w Lourdes.
Ofiara Mszy i Krzyża
Przez kolejne trzy dni przed południem udawaliśmy się na tradycyjną Mszę Świętą do kościoła znajdującego się przy Domu św. Ignacego, a po Mszy podążaliśmy do sanktuarium, aby pomodlić się przed Grotą Objawień Matki Bożej. Tuż obok sanktuarium pnie się dość stromo w górę Droga Krzyżowa, na której już od wczesnych godzin rannych można spotkać wiernych, samotnie lub w grupach, rozważających tajemnice Męki i śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Dom Bernadety
W miasteczku warto odwiedzić rodzinny dom Bernadety Soubirous. Podziwiać w nim można m.in. zdjęcia rodziców, rodzeństwa i najbliższej rodziny wizjonerki, jej pokój i naturalnej wielkości scenę objawienia Matki Bożej. W centrum Lourdes znajduje się też skromne mieszkanko, w którym rodzina Soubirous gnieździła się, gdy młynarski biznes ojca Bernadety upadł. Przypominając sobie ciężkie losy wizjonerki i jej rodziny, przychodzą na myśl skierowane do Bernadety słowa Maryi: – Obiecuję uczynić cię szczęśliwą nie na tym świecie, ale na tamtym!
Przed Grotą Objawień
Bramy sanktuarium otwarte są dla tysięcy pątników przybywających do Lourdes od godziny 6.00 do 24.00. Msze przed Grotą Objawień są odprawiane prawie cały czas, przerywane jedynie modlitwą różańcową lub koronką do Bożego Miłosierdzia, wymianą grup pielgrzymów gromadzących się przed grotą i przechodzących wzdłuż niej, aby dotknąć jej skał i wypływającej z nich wody. Woda z Cudownego Źródełka w Lourdes pomogła już niejednemu pątnikowi i jest symbolem niezliczonych łask płynących z tego miejsca.
Tu wciąż dzieją się cuda
Sam mogę o takich zaświadczyć. Towarzysząca mi Mama tuż przed wyjazdem miała niewielki wypadek. Jej noga zaczęła puchnąć i coraz bardziej boleć. Mama obawiała się, że albo nie będzie mogła jechać, albo jej poruszanie się będzie utrudnione. Jednak w drodze do Lourdes ból i obrzęk zupełnie ustąpiły, by powrócić, choć w dużo łagodniejszej formie, w drodze powrotnej do domu.
Z kolei podróżujący z nami przyjaciel wyznał: – Organizując wyjazd myślałem, że robię to przede wszystkim dla mojej żony i naszych dzieci, bo ja już byłem w Lourdes. Dzień przed pielgrzymką przypomniałem sobie, że podczas pierwszej wizyty w Grocie Objawień prosiłem o to żeby założyć rodzinę i mieć dzieci. Obiecałem też, że wrócę wtedy do Lourdes żeby za to podziękować. I nagle zrozumiałem, że to dla mnie ta pielgrzymka jest najważniejsza, bo Opatrzność Boża, która spełniła moje prośby, spełnia także tę obietnicę, którą złożyłem 25 lat temu, a ja nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Dzięki temu moja druga pielgrzymka nabrała wyjątkowego sensu. Wiedziałem już, że jadę podziękować za wszystkie cuda, które zdarzyły się w moim życiu. Dlatego uważam, że do Lourdes trzeba pojechać dwa razy: najpierw żeby prosić, a potem żeby podziękować.
Kilka lat wcześniej pewna osoba z mojej rodziny wróciła z Lourdes zupełnie odmieniona. Tak przedstawiła historię swojego nawrócenia: – Kiedyś wiara była dla mnie bardziej tradycją niż żywą wiarą. Uczęszczałem do Kościoła, ponieważ chodził tam mój dziadek, moja babcia, moi rodzice. Ja dbałem tylko o zaspokojenie potrzeb życiowych, a w sercu czułem ogromną pustkę. W końcu pewna osoba namówiła mnie do odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Za pomocą Różańca Maryja wezwała mnie do Lourdes. Od tego momentu zaszła w moim sercu zasadnicza zmiana. Teraz najważniejszy jest Bóg, w następnej kolejności małżeństwo i dzieci, a potem rodzice i dalsi krewni. Po początkowym okresie euforii towarzyszącej nawróceniu, moje życie stało się jedną wielką nocą ciemną, jak u św. Jana od Krzyża. Nie odczuwam obecności Boga, z dnia na dzień spotyka mnie coraz więcej trudności oraz przykrości ze strony otoczenia, jednakże w tym wszystkim najpiękniejsze jest to, że nieprzerwanie trwam na modlitwie różańcowej, nie przestaję myśleć o zbawieniu jako o celu życia oraz o chwale Boga.
Cząstka nas zostaje w Lourdes
Mimo upływu ponad 160 lat od objawienia się Bernadecie Soubirous, Matka Boża nie przestaje wysłuchiwać i zmieniać życia swoich dzieci. Dlatego ciężko opuszcza się Lourdes – miejsce, w którym Maryja powiedziała o Sobie: Jestem Niepokalane Poczęcie, potwierdzając dogmat ogłoszony cztery lata wcześniej przez papieża, bł. Piusa IX. Jest to miejsce, gdzie czujemy się tak blisko Niej, że możemy niemal odczuwać okrywające i chroniące nas fałdy Jej płaszcza.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel