Historia
 
Ks. Karol Antoniewicz - Apostoł Słowa Bożego
Adam Kowalik

Gdy w kościołach czy też przy kapliczkach śpiewamy Chwalcie łąki umajone, z reguły nie zastanawiamy się nad tym, kto był autorem tej pięknej pieśni. Podobnie dzieje się w Wielkim Poście, gdy modlimy się słowami pieśni: W Krzyżu cierpienie. Wzruszające słowa obu utworów napisał polski jezuita, ks. Karol Antoniewicz. Życie tego kapłana, pełne cierpienia, ale także wytrwałej służby Bogu i bliźnim, jest nie tylko pouczające, ale także niezwykle interesujące.

 

Karol Bołoz Antoniewicz przyszedł na świat 6 listopada 1807 roku we Lwowie. Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej z ormiańskimi korzeniami. Ojciec Józef był prawnikiem. Matka Józefa z Niktorowiczów prowadziła dom i dokładała starań, by wychować trójkę dzieci na dobrych katolików i polskich patriotów. Podstawy wykształcenia dał chłopcu zatrudniony przez rodziców prywatny nauczyciel. Karol poznał biegle język niemiecki i francuski, którymi w domu rodzinnym posługiwano się na równi z polskim (przez kilka lat rodzina mieszkała w Wiedniu). Wyśmienicie władał także łaciną, greką oraz językiem Szekspira.

 

W 1818 roku schorowany ojciec porzucił palestrę. Rodzina przeniosła się do majątku ziemskiego Skwarzawa koło Lwowa. Karol pokochał wieś i przyrodę. Potrafił całe godziny spędzać na wyprawach konnych po okolicy.

 

Idąc w ślady ojca, zapisał się na studia prawnicze, które odbył w latach 1824–1827 we Lwowie. Bardziej pociągała go jednak literatura i muzyka. Po ukończeniu uniwersytetu wyjechał więc do Wiednia, by poznać środowisko literackie stolicy Austrii. Sam tworzył zarówno w języku polskim, jak i niemieckim.

 

Gdy wybuchło powstanie listopadowe, Antoniewicz zaciągnął się w szeregi polskiego wojska. Wraz z korpusem Józefa Dwernickiego brał udział w nieudanej, podobnie jak cała insurekcja, kampanii na Wołyniu. Przyparty do granicy oddział został rozbrojony przez Austriaków. Młody poeta wyjechał do Wiednia…

 

Udręki ojca

Po powrocie do kraju poznał we Lwowie kuzynkę Zofię Nikorowiczównę. Połączyła ich miłość. W roku 1832, po uzyskaniu papieskiej dyspensy, wzięli ślub. Niestety, nad siedmioma latami wspólnego pożycia cieniem położyły się pogrzeby ich pięciorga dzieci, zmarłych w wieku niemowlęcym. Zrozpaczeni małżonkowie pociechy szukali w Bogu oraz pracy na rzecz społeczności Skwarzawy. Poważnie traktowali bowiem feudalne obowiązki właścicieli wsi, które wielu członków warstwy ziemiańskiej zupełnie lekceważyło. Poszli nawet dalej. W jednej z izb dworu urządzili klasę szkolną, w której Karol uczył synów włościan, a Zofia ich córki. W innej izbie otwarli szpitalik, w którym pielęgnowali chorych wiejskich biedaków. Gdy w 1838 roku ze względów zdrowotnych przenieśli się do Lwowa, wiele czasu spędzali w przytułku dla biednych i chorych, prowadzonym przez Siostry Miłosierdzia. Dojrzewała w nich decyzja, by resztę życia spędzić, służąc Bogu w zakonach. Oboje złożyli ślub czystości. Niestety, dotknięta gruźlicą Zofia zmarła w lipcu 1839 roku. Dopuszczona na łożu śmierci do ślubów zakonnych, spoczęła w trumnie ubrana w habit szarytek.

 

Jezuita wyrywający ze szponów nałogu

Owdowiały Karol postanowił zrealizować wspólny plan i we wrześniu 1839 roku wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Starej Wsi. Dwa lata później złożył wieczyste śluby zakonne i wyjechał do Tarnopola na studia filozoficzne. Rozdysponowując majątek rodzinny, część środków przeznaczył na pokrycie kosztów sprowadzenia z Francji do Lwowa sióstr sercanek (Sacré Coeur).

 

Po ukończeniu kursu filozofii przeniósł się do klasztoru w Nowym Sączu, by zgłębiać teologię. Jesienią 1844 roku przyjął święcenia kapłańskie i dał się poznać jako trafiający do serc wiernych złotousty kaznodzieja. Zapraszany przez wiejskich proboszczów, wywierał zbawienny wpływ na alkoholików. Wyrywał ich ze szponów nałogu i nakłaniał do składania ślubów abstynenckich i wstępowania do bractw.

 

W lutym 1846 roku południowa Małopolska spłynęła krwią. Podburzeni przez cesarskich urzędników chłopi dopuścili się ­tysięcy ­brutalnych mordów na szlachcie i służbie dworskiej. Przestraszone skalą przemocy władze austriackie wystąpiły do Towarzystwa Jezusowego z prośbą o wysłanie do parafii, na terenie których doszło do pogromów, misjonarzy. Cieszący się sławą zdolnego kaznodziei ks. Karol trafił do miejsc, w których doszło do najgorszych zbrodni.

 

Tytan słowa

Przez prawie siedem miesięcy z wielkim oddaniem i męstwem przemierzał ziemię tarnowską, sądecką, wadowicką i bocheńską, stając twarzą w twarz ze splamionymi bratnią krwią uczestnikami rozruchów. Przebieg tych rekolekcji z reguły był podobny. Po przyjeździe do parafii ks. Karola witały pełne niechęci, ponure spojrzenia, czasem wrogie docinki. W miarę kolejnych kazań topniały lody, a pod konfesjonałami rosły kolejki. Jezuita sam był zdziwiony, jak to się dzieje, że w pogrążonych do niedawna w śmiertelnych grzechach chłopach nagle topniało serce i zmieniali się w ufnych, pobożnych ludzi.

 

Po miesiącach ciężkiej pracy ksiądz Antoniewicz podupadł na zdrowiu. Wypocząwszy nieco w uzdrowisku, udał się do Tarnopola, gdzie odbył tzw. trzecią probację. Na polecenie przełożonych zamieszkał we lwowskim konwikcie przy kościele św. Mikołaja. W tym czasie wielkim powodzeniem wśród wiernych cieszyły się kazania głoszone przez ks. Karola w jezuickim kościele pw. Świętych Piotra i Pawła.

 

Pracowite i uregulowane życie klasztorne ks. Karola zakłóciły wydarzenia Wiosny Ludów. 7 maja 1848 roku rząd Austrii wydał rozporządzenie znoszące na terenie cesarstwa zakon jezuitów. Co bolesne, akt ten został wydany z inicjatywy polskich środowisk „patriotyczno-rewolucyjnych” we Lwowie, które taki postulat zawarły w petycji wystosowanej do władz państwowych w Wiedniu.

 

Ks. Karol Antoniewicz opuścił więc Lwów i ruszył do Piekar Śląskich, gdzie wygłosił rekolekcje. Stamtąd udał się do Nowego Sącza, a potem do Krakowa. Za patriotyczne kazania władze zaborcze wydaliły go ze stolicy Małopolski Zachodniej. Czasy były niespokojne i sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Dzięki temu nasz kaznodzieja mógł ponownie odbyć wędrówkę po miastach i miasteczkach Galicji. Gdy dobiegła go informacja o wielkim pożarze Krakowa, pospieszył natychmiast do królewskiego miasta, by podnosić na duchu jego mieszkańców. Wzywał ich do nawrócenia i pokuty, niezbędnych aby wybłagać u Boga błogosławieństwo na przyszłość. Często jeździł do podkrakowskich Staniątek. Tam modlił się gorąco przed słynącym łaskami obrazem Matki Bożej Bolesnej.

 

W lipcu 1851 roku ponownie wyruszył na Górny Śląsk, gdzie wraz z kilku towarzyszami głosił misje, na które znów ciągnęły tłumy. Wielkie owoce pracy misjonarskiej ks. Antoniewicza dostrzegł arcybiskup gnieźnieńsko-poznański Leon Przyłuski i zaprosił jezuickiego kaznodzieję do Wielkopolski. Ks. Karol pospieszył tam wiosną następnego roku. Witały go i z uwagą słuchały kolejne wspólnoty parafialne od Krobi po Poznań. Zachwycony arcypasterz zapragnął mieć jezuitów u siebie i przekazał Towarzystwu Jezusowemu pocysterski klasztor w Obrze. Pierwszym przełożonym nowej wspólnoty został ks. Karol Antoniewicz.

 

Posługa pośród zarazy

Tymczasem dla Wielkopolan nadszedł czas wielkiej próby. Tereny Wielkiego Księstwa Poznańskiego opanowała epidemia cholery. Nie dbając o własne bezpieczeństwo, ks. Karol niósł pociechę duchową chorym i umierającym. Jako świadectwo jego gorliwości dość przytoczyć wspomnienie jednego ze świadków: W rozmowie nadmieniłem, iż tu znajduje się jedna rodzina opuszczona, której zapewne ani lekarz, ani ksiądz nie odwiedzi, ponieważ znajduje się w chlewie.

 

Ks. Antoniewicz natychmiast wstał i wyszedł… W środku zastał męża i żonę, leżących na gnoju w ostatnim stadium cholery, obok siedziało dwoje skulonych dzieci. Ks. Antoniewicz zaraz zaczął spowiadać chorych, ale gdy żadne ze słabości nie mogło się podnieść, kładł się kolejno przy każdym z nich na gnoju, żeby ich wyspowiadać i nie opuścił ich, aż wydali ostatnie tchnienie. Wyprowadził z chlewa dwoje zanieczyszczonych i brudnych dzieci, sam je umył i poprosił mnie, bym miał na nich staranie, póki się kto z krewnych nie znajdzie.

Wśród tak ofiarnej posługi ks. Karol Bołoz Antoniewicz zaraził się i zmarł 14 listopada 1852 roku w wieku 45 lat. Jego ciało spoczęło w krypcie obrzańskiego kościoła.

 

Artysta

Na zakończenie naszej opowieści dodajmy parę słów o działalności literackiej ks. Karola. Był on bowiem nie tylko autorem wielu kazań, które ukazywały się w druku ku zadowoleniu wiernych i mniej biegłych kaznodziejów, ale także poetą. Wspominaliśmy już o jego artystycznych fascynacjach młodości. Po wstąpieniu do zakonu nie złamał pióra. Wręcz przeciwnie, zachęcany przez światłych przełożonych, dbałych o wykorzystanie na chwałę Bożą wszystkich talentów kapłana, tworzył poezje religijne. Do dziś oprócz pieśni wymienionych we wstępie znane są także inne, jak: Do Betlejemu, pełni radości czy O Maryjo, przyjm w ofierze.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa