Święte wzory
 
Św. Gabriel Perdolente – święty uśmiechu
Filip Obara
W lipcu 1972 roku świat obiegła wiadomość o cudownym płaczu pielgrzymującej figury Matki Bożej Fatimskiej. Wydarzenie to miało miejsce w Nowym Orleanie – mieście będącym symbolem i zarazem stolicą amerykańskiej dekadencji i moralnego zepsucia. Przejmujące i napawające niepokojem czarno-białe zdjęcie płaczącej Madonny, z widoczną na twarzy spływającą łzą, za pośrednictwem mediów dotarło do wielu miejsc na świecie. Dla ludzi wierzących, którzy z niepokojem obserwowali odejście całych narodów od Kościoła i Chrystusa, dla tych, którzy znali treść przesłania Matki Bożej z Fatimy, pytanie o znaczenie owego płaczu stało się pytaniem retorycznym.
 

Można powiedzieć, że to krótkie, lecz piękne życie było splecione z trzech nici. Pierwszą była nić życia światowego, w którym gustował św. Gabriel aż do momentu wzmocnienia się nici drugiej – nadprzyrodzonego wezwania do służby Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi. Trzecia nić splatała się cały czas z obydwiema pozostałymi – była to nić cierpienia i przeciwności, które odbierały ziemskie wesele wśród chwil światowych, a po nawróceniu służyły pogłębieniu życia duchowego.

 
Początek drogi w mieście św. Franciszka

 

Francesco Possenti, znany później jako św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej, przyszedł na świat w roku 1838 jako jedenaste z trzynaściorga dzieci gubernatora Asyżu Sante Possentiego i jego żony Agnese Frisciotti. Wedle tradycji, został ochrzczony w tej samej chrzcielnicy co Biedaczyna z Asyżu. Pierwsze imię otrzymał na jego cześć.


Wspomniane cierpienie, którym naznaczone było całe życie Świętego, bardzo wcześnie dało o sobie znać. Albowiem już w wieku czterech lat mały Franciszek został osierocony przez matkę, a niedługo po niej zmarły jego dwie siostrzyczki. Po śmierci matki przez jakiś czas podróżował z ojcem i rodzeństwem po środkowych Włoszech, po czym osiedlili się w Spoleto w regionie Perugia.

 
„Bawidamek” słyszy echo Bożego wezwania

 

Franciszek wyrósł na młodzieńca przystojnego, który wiódł przez jakiś czas względnie beztroski żywot, obracając się w arystokratycznym towarzystwie i czerpiąc pełnymi garściami z uciech życia. Lubował się w grze w karty, w tańcach, rozmaitych spotkaniach artystycznych i towarzyskich wieczorkach. Przylgnął nawet do niego przydomek il damerino (dandys, bawidamek). Jak przystało na dobrze urodzonego chłopca, wcześnie też wdrożył się w sztukę polowania.


Jego życie nie było w tym okresie wolne od kolejnego bólu, jaki przyniosły rodzinne nieszczęścia – śmierć jednego brata i uwikłanie się w działalność masonerii drugiego, którego sekta doprowadziła do samobójstwa. Z drugiej strony jednak młodzian odebrał solidną kontrrewolucyjną formację w szkole Zgromadzenia Braci Szkolnych w Spoleto. Bracia Szkolni stawiali sobie za cel integralnie katolickie kształtowanie młodych charakterów, dusz i umysłów, w czym widzieli przeciwwagę dla rewolucyjnych zaburzeń epoki, w której masoni doszli do niesłychanej buty i ogromnego wpływu w niszczeniu religijnego porządku społeczeństw i państw.


W roku 1851 Franciszek ciężko zachorował. Leżąc na łożu boleści obiecał Panu Bogu, że jeżeli odzyska zdrowie, odwróci się od światowych uciech i rozpocznie służbę Bożą. Niestety, to natchnienie Ducha Świętego odbiło się wtedy pustym echem w duszy młodzieńca. Zdrowie odzyskał, jednak danego słowa nie dotrzymał.

 
Opatrzność Boża walczy o swego sługę

Franciszek Possenti uczył się dobrze, szczególnie celował w nauce łaciny. Wróżyło to jak najlepiej jego karierze. Jednakże od momentu pierwszej choroby co jakiś czas powracała myśl o oddaniu się Bogu. Intuicja, która wiodła go do współpracy z Bożym planem, odzywała się szczególnie w chwilach trudnych. Oprócz dwóch braci odeszła również jego ukochana siostra Maria Luiza, która wychowywała go po śmierci matki.


W roku 1853 przyszłego świętego ponownie zmogła obłożna choroba, a uzdrowienie przypisywał polskiemu świętemu – Andrzejowi Boboli, wyniesionemu w tamtym czasie na ołtarze. Był to już drugi raz, kiedy – bez dotrzymania słowa – obiecywał Panu podążenie Jego śladem. Trzeci raz miało to miejsce, kiedy Franciszek cudem uniknął śmierci podczas polowania. Po niefortunnym polowaniu zapisał się wprawdzie do nowicjatu u ojców jezuitów, ale w nim nie wytrwał.


Prawdziwy przełom nastąpił dopiero po bezpośredniej interwencji Niebios. Otóż, w roku 1856 podczas procesji z katedry w Spoleto, miało miejsce cudowne zdarzenie w życiu Franciszka. Modląc się przed wizerunkiem Matki Bożej, usłyszał Jej głos, pytający, dlaczego nie rozpoczął jeszcze życia zakonnego…

 

Czy jest boleść, jako boleść moja…?

Wraz z wezwaniem do przywdziania habitu usłyszał również inne: O wy wszyscy, którzy przechodzicie, spojrzyjcie i obaczcie, czyli jest boleść, jako boleść moja – mówił Duch Święty przez proroka Jeremiasza, a Tradycja Kościoła odniosła te słowa do uczestnictwa Niepokalanej w bolesnej Męce Syna Bożego. Właśnie te słowa miały stać się drogowskazem młodego Franciszka, który na miejsce swojej służby wybrał zakon ojców pasjonistów.


Nie obyło się bez przeszkód. Ojciec nie chciał zezwolić na tak niespodziewany wybór. Francesco, nie mając oparcia w ojcu, znalazł na szczęście mentora w osobie pewnego świątobliwego pustelnika, zamieszkującego nieopodal miejscowości Monteluco. To tam, w oddalonej od świata pustelni, dojrzało powołanie młodzieńca i wzmocniła się wola spełnienia go – nawet na przekór ojcu.


W roku 1856 wstąpił do Zgromadzenia Męki Pańskiej, którego charyzmat stanowiła cześć dla Męki Pańskiej i boleści Współodkupicielki oraz umartwienie podejmowane w intencji zadośćuczynienia za grzechy świata. Warto pamiętać, że nagromadzenie grzechów obrażających Najświętsze Serca Pana Jezusa i Maryi Panny było w drugiej połowie XIX wieku wyjątkowo dotkliwe. Po Italii grasowały wówczas wojska rewolucyjne pod wodzą Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu włoskiej masonerii Józefa Garibaldiego. Działania owych rewolucjonistów – czczonych dziś jako bohaterowie narodowi, dzięki którym dokonało się zjednoczenie Włoch – doprowadziły w rzeczywistości do rozbicia Państwa Kościelnego i wprowadzenia mnóstwa bezbożnych „praw” destabilizujących odwieczny ład społeczny (rozdział Kościoła od państwa, „małżeństwa” cywilne, rozwody etc.).

 
Ku pocieszeniu Najświętszych Serc

Przyjmując imię zakonne Gabriel od Matki Bożej Bolesnej, Święty obrał drogę pokuty – drogę bycia małym w oczach tego świata. Wybrał skromny przybytek – chłodną i ciemną klasztorną celę. Zrozumiał jednak głęboko ludzką kondycję i istotę prawdziwego sukcesu na tym świecie. – Tajemnica powodzenia tkwi w przekonaniu, że jesteśmy tylko prochem; jeden tylko Bóg może podnieść nas z prochu i wesprzeć nasze wysiłki. Dopiero jeśli kto uzna, że jest głupcem, może stać się mądrym Bożą mądrością i zostać podniesiony do tronu duchowej potęgi – pisał Święty w swoim Dzienniku duchowym.

Ten, który dotychczas wśród wygód i uciech życia ignorował tyle razy głos Boży odzywający się w jego wnętrzu, zasłynął z niesłychanej wytrwałości w uczynkach pokutnych i umartwieniach. Jednocześnie przyswoił sobie głęboko pouczenia Pana Jezusa zapisane przez Ewangelistę Mateusza (Mt 6,16–18), w którym Boski Nauczyciel zaleca stosującym umartwienia, aby nie pokazywali bliźnim posępnego oblicza, lecz namaścili głowę olejem i zachowali duchową radość.

 

Święty Uśmiechu w pokutnej szacie

Właśnie ta najgłębsza duchowa radość, płynąca z pocieszania Serc Jezusa i Maryi, napełniała pogodą oblicze Świętego do tego stopnia, iż świadkowie jego życia zaczęli nazywać go Santo del Sorriso, czyli Świętym Uśmiechu, mimo iż bez reszty żył pokutą za grzechy własne i innych.Będę się umartwiał w zwykłych, codziennych sprawach takich jak jedzenie, czytanie, uczenie się, spacerowanie, rekreacje, słowem we wszystkim, co mam ochotę czynić, starając się najpierw pohamować swoje apetyty i chęci, a potem mówiąc z całego serca: „Panie, nie czynię tego, by dogodzić sobie, ale dlatego, że taką jest Twoja Wola” – pisał brat Gabriel w swych Postanowieniach, stanowiących piękny zapis jego duchowej walki o Niebo.


Właśnie owe codzienne, drobne umartwienia – wymagające prawdziwego heroizmu ducha – wypełniły ostatnie miesiące życia Świętego. Nie zdążył on dokonać sławnych cudów za życia, ponieważ jeszcze przed przyjęciem święceń kapłańskich pożegnał ziemię dla Nieba.


Odszedł do Pana w roku 1862 wycieńczony przez gruźlicę kości. Umierał z obrazem Matki Bolesnej na piersiach. Miał 24 lata. Jego relikwie pozostają w stanie nienaruszonym w sanktuarium ojców pasjonistów w Isola del Gran Sasso w regionie Abruzzo.


W 1908 roku papież św. Pius X ogłosił go błogosławionym, zaś w roku 1920 został zaliczony w poczet świętych przez papieża Benedykta XV. Święty Gabriel Perdolente jest patronem kleryków i młodych zakonników, a także Akcji Katolickiej.Kościół wspomina go 27 lutego.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa