Z annałów męczeństwa polskiego duchowieństwa w czasie II wojny światowej i okresie powojennym wyłania się postać pewnego skromnego kapłana, wciąż zdecydowanie zbyt mało znanego Polakom. To ks. Władysław Gurgacz, kapelan Żołnierzy Wyklętych, którego kolejną rocznicę śmierci obchodzimy we wrześniu.
Urodził się 2 kwietnia 1914 roku w Jabłonicy Polskiej (dzisiejsze województwo podkarpackie, powiat brzozowski) jako syn chłopskiego małżeństwa Marii i Jana Gurgaczów. W latach dziecięcych przez jego rodzinną miejscowość dwukrotnie przechodził front: najpierw Rosjanie wyparli Austriaków z Galicji, później Austriacy i Niemcy wygnali z niej Rosjan. Kilka lat później Polska była już wolna. Młody Władysław ukończył gimnazjum w Korczynie, a w 1931 roku, jako 17-latek rozpoczął nowicjat u jezuitów w Starej Wsi pod Brzozowem. Posługiwał w Pińsku (dzisiejsza Białoruś), a od 1937 roku studiował teologię w Krakowie. W Wielki Piątek 7 kwietnia 1939 roku złożył na Jasnej Górze „Akt całkowitej ofiary”: Za grzechy Ojczyzny mojej: tak za winy narodu całego, jako też i jego wodzów przepraszam Cię, Panie, i błagam zarazem gorąco, byś przyjąć raczył jako zadośćuczynienie całkowitą ofiarę z życia mego. Jak czas miał pokazać, ks. Gurgacz wypełnił swoje przyrzeczenia do końca.
Kapelan szpitalny i wojskowy
W 1942 roku na Jasnej Górze przyjął święcenia kapłańskie od biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny. W trudnych warunkach okupacji niemieckiej kontynuował naukę i posługę kapłańską. Wiosną 1945 roku, już po przejściu frontu sowiecko-niemieckiego, został wysłany do Gorlic, gdzie przez dwa lata pełnił funkcję kapelana w szpitalu powiatowym. Choć tak dobrze wykształcony kapłan, jak ks. Gurgacz, mógł uważać tego rodzaju zadanie w prowincjonalnym wówczas miasteczku za zesłanie, on wykonywał je z pokorą i wielką pasją, którą zauważali pacjenci oraz personel szpitala. W 1947 roku przeniesiono go do jeszcze bardziej odległej Krynicy, gdzie był kapelanem przy klasztorze Sióstr Służebniczek. W tych odludnych wówczas (w ramach Akcji Wisła wysiedlono stamtąd prawie całą ludność łemkowską) i gęsto zalesionych terenach działały liczne siły polskiego podziemia antykomunistycznego, które nie godziło się z narzucanym Polsce odgórnie systemem politycznym, wzorowanym na sowieckim. Ks. Gurgacz spotkał się potajemnie z dowódcą oddziału Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej, Stanisławem Pióro (ps. „Mohort”, „Emir”) i został jego osobistym kapelanem. Czas dzielił odtąd pomiędzy „oficjalne” życie w Krynicy, a spotkania z partyzantami w okolicznych lasach.
Jednak po tym, gdy w Wielkanoc 1948 roku ks. Gurgacz otwarcie skrytykował w homilii system komunistyczny jako sprzeczny z Ewangelią, miejscowi aparatczycy zrozumieli, że duchowny nie akceptuje tworzonej przez nich rzeczywistości. „Nieznani sprawcy” dwukrotnie próbowali zabić kapłana. Po tych wydarzeniach ks. Gurgacz zdecydował się całkowicie zejść do podziemia. Odtąd był już nieustannie z oddziałem „Mohorta”, prowadząc posługę duszpasterską wśród żołnierzy. Po podziale oddziału na trzy części, towarzyszył grupie dowodzonej przez ppor. Stefana Balickiego „Bylinę”. To ten oddział 2 lipca 1949 roku przeprowadził akcję zbrojną w państwowym banku w Krakowie w celu zdobycia środków na dalszą działalność. Akcja nie powiodła się i wszyscy żołnierze, w tym ks. Gurgacz pełniący rolę obserwatora, zostali aresztowani.
Ofiara propagandowych kłamstw
Choć ks. Gurgacz nigdy nie pełnił funkcji kierowniczych w podziemiu i nie nosił broni, propaganda komunistyczna starała się przedstawić go jako przywódcę rozbitej „bandy”. Rządowe gazety z satysfakcją rozpisywały się o ujęciu poszukiwanego „księdza z mszałem i pistoletem”. Uznali, że kapłan idealnie nadawał się na ofiarę pokazowego procesu sądowego, który zademonstruje siłę „ludowej władzy”. Księdza oskarżano o „fanatyzowanie” oddziału, choć było wręcz przeciwnie: jezuita dbał o moralność żołnierzy, a przy jego obecności grupa praktycznie nie prowadziła działań zaczepnych i walczyła tylko w samoobronie. Zaledwie kilka tygodni zajęło komunistycznemu sądowi „udowodnienie winy” kapłana i skazanie go na śmierć. Chociaż w oficjalnym stenogramie z procesu zapisano, że oskarżony nie wygłosił ostatniego słowa, według Danuty Suchorowskiej, obecnej na sali rozpraw, ks. Gurgacz powiedział: Ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?… Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę.
14 sierpnia 1949 roku zapadł wyrok śmierci, który wykonano metodą katyńską – strzałem w tył głowy – dokładnie miesiąc później, 14 września, w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Ciało księdza, owinięte w płótno, bez trumny, zakopano potajemnie nocą na obrzeżach Cmentarza Rakowickiego. Na dziesięciolecia postać bohatera została wymazana z pamięci Polaków.
Wierny złożonemu przyrzeczeniu
Po przemianach politycznych w Polsce, 20 lutego 1992 roku ks. Władysław Gurgacz został zrehabilitowany przez sąd. 9 listopada 2007 roku Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Dopiero w październiku 2018 roku szczątki kapelana zostały odnalezione przez specjalistów z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, a następnie, 14 września 2021 roku, pochowane z honorami wojskowymi na Cmentarzu Wojskowym przy ul. Biskupa Jana Prandoty w Krakowie.
Wiele dekad po przejściu do Domu Ojca postać ks. Gurgacza jest wciąż zbyt mało znana. Choć odsłonięto mu pomnik w krakowskim Parku Jordana i kilka tablic pamiątkowych oraz nazwano jego imieniem ulice w kilku miastach, wydaje się, że wciąż mało kto, zwłaszcza wśród młodych pokoleń, wie, kim był ten Kapłan Wyklęty, który spełnił do końca złożone przyrzeczenie. Warto więc przypominać jego postać, zwłaszcza w tych czasach, w których wszelkie zobowiązania i przysięgi zdają się w oczach wielu ludzi tracić na wartości…
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa