Słowo kapłana
 
Dramat samobójcy. Skąd tak częste samobójstwa w Polsce?


Drodzy w Chrystusie Panu! Nie ma sensu powtarzać, że żyjemy w naprawdę trudnych i bezbożnych czasach, bo wszyscy o tym wiemy. Jednym ze znaków współczesnego odejścia człowieka od Boga jest niewątpliwie wzrastająca ciągle liczba samobójstw. Jest to jeszcze jeden, obok aborcji i eutanazji, przejaw pogardy dla życia.

Ktoś może powiedzieć, że to bardzo trudne słowa w czasach, kiedy przyznaje się powszechnie człowiekowi prawo do decydowania o życiu i jego zakończeniu.

Tymczasem według powszechnej i tradycyjnej nauki Kościoła jest to grzech śmiertelny, który sprowadza zamiast wiecznego spokoju karę wiecznego potępienia. Człowiek skazuje się na potępienie wieczne, jeżeli popełnia grzech samobójstwa z pełną świadomością i wolną wolą. Nikt nie dawał życia sam sobie i nikt nie ma prawa go sobie sam odbierać.

 

Czy samobójstwo skazuje od razu na piekło?

Tutaj chciałbym znowu uspokoić tych, którzy martwią się o los krewnych i przyjaciół, którzy zakończyli swoje życie, popełniając samobójstwo. Nikt nie może powiedzieć o konkretnej zmarłej osobie, że jest w piekle. Nikt nie ma takiej wiedzy.

 

Może być tak, że człowiekowi w ostatnich sekundach życia, kiedy już gaśnie świadomość, Bóg miłosierny daje łaskę żalu i te ostatnie sekundy zdecydują, że człowiek uniknie potępienia, wzbudzi żal za grzechy i po czyśćcowej pokucie osiągnie zbawienie. Tak więc to, co się dzieje w ostatnim momencie życia, jest tajemnicą między człowiekiem a Bogiem. Nie poznamy jej, aż do czasu naszego przejścia do wieczności.

Nieraz ludzie mają wątpliwości, czy można się…

…modlić za samobójców?



Ależ tak! Tym więcej, im bardziej jesteśmy niespokojni o ich los. A może właśnie w ostatniej chwili życia uzyskali Boże przebaczenie aktem żalu i teraz czekają w czyśćcu na naszą modlitwę, na nasze ofiary Mszy Świętej…

Inną grupą ludzi, którzy nie zasługują na potępienie, nawet kiedy odbiorą sobie życie, są osoby psychicznie chore. Nie mam na myśli ludzi zupełnie niepoczytalnych, ale nawet takich, którzy mogą wydawać się całkiem normalni, a wewnątrz siebie przeżywają np. straszne ataki depresji.

Dzisiaj wiadomo, że depresja i inne schorzenia psychiczne, które wcale nie są rzadkością w naszych czasach (wystarczy zobaczyć kolejki przed gabinetami psychiatrów), mogą zaatakować z taką siłą, że człowiek w danym momencie działa jak w letargu. W takiej sytuacji nie odpowiada w pełni za swój czyn.

Jednak bardzo bym się obawiał każde samobójstwo podciągać pod efekt choroby. Ostatecznie chorych na depresję czy inne schorzenia jest bardzo wielu, a przecież nie każdy kończy ze sobą. Poza tym, taki atak, który odbiera człowiekowi zdolność myślenia, nie zdarza się znów tak często. Zawsze pozostaje głos sumienia, który mówi, że to jest złe. Mówi i ostrzega, że samobójstwo jest zbrodnią przeciw sobie, ale również przeciw rodzinie, którą się zostawia w smutku i, bardzo często, materialnej nędzy.

Nie wolno też zapominać, że także człowiek chory psychicznie, o ile ma jeszcze świadomość, powinien korzystać z pomocy nadprzyrodzonej: spowiedzi, modlitwy i – nade wszystko – Komunii Świętej. Jeżeli człowiek nie chroni się u Boga, to zaburzenia psychiczne czy emocjonalne bardzo łatwo wykorzysta szatan, wmawiając człowiekowi, że dalsze życie nie ma sensu.

Wielu katolików pyta także, czy coś się zmieniło w nauce Kościoła, ponieważ dawniej samobójców nie wolno było grzebać razem z innymi zmarłymi. Było dla nich wydzielone osobne miejsce gdzieś w kącie cmentarza, ale przede wszystkim ciało samobójcy nie mogło być wprowadzone do kościoła na liturgię pogrzebu. Nie wolno było zresztą odprawiać liturgii pogrzebowej.

W mojej rodzinnej diecezji ksiądz wychodził na zewnątrz kościoła i tam kropił ciało wodą święconą, a potem rodzina i znajomi, bez księdza, zanosili zmarłego na miejsce pochówku. Na pewno nie był to akt zemsty Kościoła czy wymierzenia kary samobójcy…

Kościół może karać tylko na tym świecie. W wieczności Kościół nikogo już nie sądzi, ta funkcja przypada Bogu. Takie postępowanie wynikało z wielkiej troski Kościoła o innych.

Chciano podkreślić, że…



…samobójstwo jest sprzeczne z Bożym planem wobec człowieka.



Zwracano uwagę, że nie jest to śmierć jak każda inna, ale śmierć wbrew woli Bożej. A ponadto Kościół po prostu zakazywał urządzania jakiegokolwiek pochówku samobójcom. Normował to Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Oczywiście, nigdy nie zabraniano prywatnej modlitwy za tych, którzy odebrali sobie życie.

Obecny Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku zakazuje sprawowania obrzędów pogrzebowych wobec trzech grup ludzi:

– notorycznych apostatów, heretyków i schizmatyków;

– osób, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej;

– innych jawnych grzeszników, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych. (KPK kan. 1184)

Nie ma zatem zakazu sprawowania pogrzebu kościelnego wobec tych, którzy odebrali sobie życie. Przynajmniej fakt ten nie może być jedynym powodem odmowy. Dziś księża mają poważny problem, nie chcąc sprawiać wrażenia, że pogrzeb „należy się” – z jednej strony – każdemu, a z drugiej – starając się nie ranić uczuć często i tak bardzo zgnębionej rodziny.

Myślę, że o tym, czy samobójcy urządzić pogrzeb katolicki, czy nie, decyduje w dużej mierze to, jakie życie prowadził.

Jeżeli był dobrym człowiekiem, nie stronił od Kościoła, dobrze wychował dzieci – moim zdaniem powinien mieć katolicki pogrzeb. Zostawmy osąd Panu Bogu, bo widać, że człowiek taki z Bogiem się liczył. Śmierć samobójcza jest tutaj jakąś wielką tajemnicą jego życia.

Natomiast, jeżeli ktoś był w swoim życiu cynikiem, dla którego nie było świętości, nadużywał alkoholu, może sięgał po narkotyki, prowadził życie grzeszne – to był publicznym grzesznikiem, a jego samobójstwo potwierdziło jedynie słuszność przysłowia:


„Jakie życie – taka śmierć. Jaka śmierć – taka wieczność”.



Urządzanie w takim przypadku wystawnych pogrzebów z biciem we wszystkie dzwony, orkiestry, przemówienia – to narażanie wiernych na ciężkie zgorszenie i, w moim odczuciu, jakby kpina z tych, którzy całe życie zmagają się nieraz z wielkimi tragediami życiowymi, a pomocy i ratunku szukają w modlitwie i sakramentach.

Na zakończenie chciałbym prosić: podnośmy na duchu tych, którzy są w stanie rozpaczy. Pokazujmy im drogę do Pana Jezusa, który jest siłą i pocieszeniem. Módlmy się za biedaków, którzy sami odebrali sobie życie. Odpychajmy od siebie wszelkie myśli wiodące do rozpaczy, pokusy przeciw własnemu życiu. Pamiętajmy, że Bóg nie zsyła większych trudów, niż możemy znieść. Amen.

Ks. Adam Martyna

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa