Temat numeru
 
Niewiasta obleczona w słońce
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

W uroczystość Wszystkich Świętych 1950 roku Ojciec Święty Pius XII na mocy władzy danej mu jako Namiestnikowi Chrystusowemu ogłosił i zobowiązał wszystkich wiernych do odważnego wyznawania przed światem tej prawdy, iż Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu biegu życia ziemskiego, została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały. - Dlatego też, gdyby ktoś, nie daj Boże, dobrowolnie odważył się temu, cośmy określili, przeczyć lub o tym powątpiewać, niech wie, że odstąpił zupełnie od wiary Boskiej i katolickiej - przestrzega w tym samym dokumencie papież.

Wniebowzięcie następstwem Niepokalanego Poczęcia

Niemal pięćdziesiąt cztery lata temu, kiedy komunizm zbierając swe krwawe żniwo umacniał się w wielu krajach, a cały świat stawał przed zagrożeniem kolejnej wojny prowokowanej przez komunistyczne sekty, Ojciec Święty Pius XII konstytucją Munificentissimus Deus przypomina światu prawdę o triumfie Tej, która miażdży głowę Węża. Albowiem i na całym naszym Pontyfikacie - pisze Pius XII - podobnie jak czasach obecnych spoczywa przytłaczającym ciężarem tyle trosk, niepokojów i obaw z powodu niezwykle ciężkich klęsk oraz masowych odstępstw od prawdy i cnoty. Jednakże wielką dla nas pociechą jest stwierdzenie, że podczas gdy wiara katolicka wyznawana jest publicznie i czynnie, nabożeństwo do Bogurodzicy Dziewicy wzmacnia się i rozpala z każdym dniem coraz bardziej, wieszcząc na całym niemal świecie poprawę i uświęcenie życia. Gdy bowiem Najświętsza Dziewica z niewymowną czułością spełnia swe macierzyńskie powinności względem ludzi odkupionych Krwią Chrystusową, umysły i serca (Jej) dzieci doznają tym silniejszej podniety do pilniejszego rozważania Jej przywilejów.

Wspominając przywileje Tej, którą Bóg Ojciec wybrał na Matkę dla swojego Syna, papież zwraca uwagę, że Wniebowzięcie Maryi jest konsekwencją Jej Niepokalanego Poczęcia, który to dogmat ogłosił jeden z wielkich poprzedników Piusa XII, błogosławiony papież Pius IX. Obydwa te przywileje Matki Bożej są bowiem ze sobą ściśle związane. Maryja Panna jako jedyna spośród wszystkich ludzi dostąpiła z woli Bożej szczególnego przywileju poczęcia bez obciążenia grzechem pierworodnym, jest więc Niepokalanie Poczęta. Dlatego też rozkład ciała w grobie nie może dotykać Jej ciała, które, w przeciwieństwie do innych, jest wolne również od fizycznych skutków grzechu pierworodnego. I chociaż, jak przypomina Pius XII, Pan Jezus zwyciężył grzech i śmierć swoją śmiercią, a ci którzy korzystają z owoców Jego Męki przez chrzest święty zostali wyrwani z mocy grzechu i śmierci, jednakże wszystkich skutków tego zwycięstwa dostąpią dopiero na końcu świata. Do tego czasu także ciała sprawiedliwych rozpadają się po śmierci i dopiero w dniu sądu połączą się każde ze swoją duszą uwielbioną.

Ale spod tego rodzaju ogólnego prawa zechciał Bóg wyjąć Najświętszą Maryję Pannę. Ona to, na mocy zupełnie szczególnego przywileju, swoim Niepokalanym Poczęciem zwyciężyła grzech, i dlatego nie podlega temu prawu trwania w rozkładzie grobowym ani nie musiała aż do końca świta czekać na wybawienie swego ciała - stwierdza Pius XII w dokumencie ogłaszającym dogmat o wniebowzięciu.

Wiara we Wniebowzięcie obecna w tradycji Kościoła

Chociaż dogmat o wniebowzięciu Matki Bożej ogłoszony został w 1950 roku, jednakże przeświadczenie o tym fakcie obecne było w Kościele od pierwszych wieków. Katolicy prowadzeni przez swych pasterzy nauczyli się z Pisma Świętego, jak pisze Pius XII, że Najświętsza Maryja Panna podczas życia na tej ziemi doświadczała cierpień i trosk, aż do cierpienia na Kalwarii wraz ze swoim Synem. Wreszcie przyjmowano też, że Ta, która porodziła Syna Bożego i współcierpiała z Nim na Kalwarii, tak jak On odeszła z tego świata. Stąd w wielu polskich Kalwariach obok stacji Drogi Krzyżowej i tzw. Dróżek Pana Jezusa są Dróżki Matki Bożej, na których stoją i kaplice Grobu Pańskiego, i tzw. Grobu Matki Bożej. Przed Świętem Wniebowzięcia, tak jak ma to miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej, wierni idą w procesji z figurą Matki Bożej na marach. Moment śmierci, czy też zaśnięcia, bo tak też określa się w tradycji chwilę odejścia Matki Bożej, przedstawiają takie dzieła sztuki jak ołtarz Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny Wita Stwosza w Kościele Mariackim w Krakowie czy też ołtarz Śmierci Panny Marii w Spiskiej Kapitule na Słowacji. Choć wspominano to zaśnięcie Matki Bożej i przedstawiano na licznych obrazach oraz podczas uroczystości, równocześnie powszechnie w Kościele uznawano, że święte ciało Niepokalanej Maryi nie uległo rozkładowi w grobie. Więcej, na mocy szczególnego przywileju Ta, która porodziła Zbawiciela świata, który zmartwychwstał i własną mocą wstąpił do nieba, dostąpiła z Jego woli chwalebnego wniebowzięcia z ciałem i duszą.

Świadectwem tej wiary, jak uczy Ojciec Święty Pius XII, były od wieków m.in. liczne świątynie pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej, obrazy ukazujące ten szczególny triumf Matki Bożej. Nie brakowało i nie brakuje miast, diecezji i krain, które właśnie Maryję Wniebowziętą obrały za swoją opiekunkę.

Jeden ze wspanialszych dowodów na odwieczną wiarę Kościoła we wniebowzięcie Matki Bożej znajdujemy w Jej ulubionej modlitwie sięgającej czasów średniowiecza - w Różańcu świętym. To właśnie temu wydarzeniu poświęca się przecież czwartą tajemnicę chwalebną - wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.

W liturgii, nauczaniu Ojców i Doktorów Kościoła...

W najstarszych liturgiach i obrzędach Kościoła znaleźć można świadectwa wiary we wniebowzięcie. Wymienia je w swoim dokumencie Pius XII, a między nimi Sakramentarz wysłany przez papieża Hadriana I dla Karola Wielkiego, gdzie znajdują się słowa: Panie, we czci jest u nas obchód tego dnia, w którym Święta Boża Rodzicielka zaznała śmierci doczesnej, ale nie mogła podlegać więzom śmierci Ta, która z siebie zrodziła Wcielonego Syna Twego, a Pana naszego.

Ojcowie i Doktorzy Kościoła wspominali nie tylko fakt, że martwe ciało Najświętszej Maryi Panny nie zaznało żadnego skażenia, lecz również triumf odniesiony nad śmiercią - Jej niebiańskie „uwielbienie" na wzór swego Jednorodzonego Jezusa Chrystusa.[1]

Pośród wielkich głosicieli tej prawdy wymienia Pius XII św. Jana Damasceńskiego, który głosi:
Potrzeba było, by Ta, która rodząc zachowała nienaruszone dziewictwo, zachowała również i po śmierci swe ciało bez żadnego skażenia. Potrzeba było, by Ta, która Stwórcę w swym łonie jako Dziecię nosiła, przebywała w Boskich przybytkach. Potrzeba było, by Oblubienica poślubiona przez Ojca zamieszkała w niebieskich komnatach. Potrzeba było, by Ta, która widziała Syna swego na krzyżu i doznała w serce ciosu miecza boleści, uniknąwszy go przy rodzeniu, oglądała tegoż Syna zasiadającego wraz z Ojcem. Potrzeba było, by Matka Boża posiadała to, co do Syna przynależy i otrzymywała cześć od całego stworzenia jako Matka Boga i służebnica zarazem.

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny głosili również: św. German, biskup konstantynopolitański, św. Antoni Padewski, św. Albert Wielki, św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura i św. Bernardyn ze Sieny.

Św. Robert Bellarmin wyznaje: I któż, proszę, mógłby w to wierzyć, że Arka świętości, Mieszkanie Słowa i Świątynia Ducha Świętego miałyby runąć? Wzdryga się wprost mój duch na samą już myśl, by to dziewicze ciało, które poczęło, zrodziło, karmiło i piastowało Boga, miało być zamienione w proch lub stało się pastwą robactwa.

Św. Franciszek Salezy powołując się na obowiązek czci rodziców przypomina, iż Jezus Chrystus z pewnością ów obowiązek wypełnił jak wszystko w sposób doskonały i pyta:
Któryż syn, gdyby mógł, nie wskrzesiłby swej matki i nie zaprowadził jej po śmierci do nieba. A św. Alfons pisze: Jezus nie chciał, by ciało Maryi uległo po śmierci rozkładowi, gdyż to byłoby ujmą dla Niego, gdyby zamieniać się miało w zgniliznę dziewicze ciało Tej, z której On sam wziął Ciało.

Przekonanym obrońcą prawdy o wniebowzięciu Matki Bożej był także św. Piotr Kanizjusz, który na długo przed ogłoszeniem tego dogmatu otwarcie wyznawał i bronił tego przywileju i triumfu Maryi.

Wierna towarzyszka Boskiej wielkości i zwycięstw

Tymi słowami określa wielki apostoł maryjny św. Ludwik Maria Grignion de Montfort Matkę Bożą, która, jak uczy Kościół święty, jest pogromczynią mocy piekielnych i Tą, która dostała władzę szafarki łask wszelkich.[2]

Dlatego też w uzasadnieniu dogmatu o Jej wniebowzięciu Pius XII pisze:
...Ojcowie Kościoła przedstawiają Maryję Dziewicę jako nową Ewę, która choć poddana nowemu Adamowi - łączy się z Nim najściślej w walce przeciwko piekielnemu wrogowi. Walka ta zapowiedziana już w protoewangelii ma zakończyć się zupełnym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią, które zawsze łączą się ze sobą w pismach Apostoła Narodów. Jak przeto chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było istotnym składnikiem, a zarazem ostatecznym trofeum zwycięstwa, tak też wspólna walka Najświętszej Dziewicy i Jej Syna winna być zakończona uwielbieniem Jej dziewiczego ciała (...)
Dla tej przyczyny dostojna Matka Boga „jednym i tym samym aktem Bożej woli", złączona odwiecznie w tajemniczy sposób z Jezusem Chrystusem, niepokalana w swym poczęciu, w Boskim swym macierzyństwie nienaruszona dziewica, wielkodusznie współdziałająca z Boskim Odkupicielem, który odniósł pełny triumf nad grzechem i jego następstwami, osiągnęła wreszcie to jak gdyby najwyższe uwieńczenie swoich przywilejów przez to, że zachowana została od skażenia grobowego i tak jak Syn Jej, zwyciężywszy śmierć, z ciałem i duszą wzięta została do niebieskiej chwały, gdzie ma jaśnieć jako Królowa po prawicy tegoż Syna swojego, nieśmiertelnego Króla wieków.[3]

Słodkie panowanie wywyższonej i ukoronowanej Maryi - Matki Kościoła

Maryja rozkazuje w niebie aniołom i błogosławionym - pisze o panowaniu Matki Bożej Jej wierny sługa św. Ludwik Maria Grignion de Montfort - W nagrodę Jej głębokiej pokory, Bóg zlecił Jej władzę i posłannictwo obsadzania świętymi tronów opróżnionych przez odszczepieńczych aniołów, których upadek spowodowała pycha. Taka jest wola Najwyższego, który podwyższa niskie, aby niebiosa, ziemia i piekło podlegały chętnie lub po niewoli rozkazom pokornej Maryi, którą Bóg uczynił panią nieba i ziemi, hetmanką swych zastępów, skarbniczką swych bogactw, szafarką łask, sprawczynią cudów wielkich, przeobrazicielką rodzaju ludzkiego, pośredniczką ludzi, pogromczynią nieprzyjaciół swoich i wierną towarzyszką Boskiej wielkości i zwycięstw.[4]

Papieska odpowiedź - cześć Maryi!

W odpowiedzi na ataki różnych środowisk wrogich kultowi Matki Bożej i oddawania Jej należnej czci, Ojciec Święty Pius XI pisze w Encyklice Lux Veritatis: Czemu więc wielu nowinkarzy i niekatolików zwraca się tak zjadliwie przeciwko czci, którą okazujemy Bogurodzicy Dziewicy, jakobyśmy przenosili na nią cześć należną samemu Bogu? Czyż nie wiedzą ani też zastanawiają się na tym uważnie, że dla Jezusa Chrystusa, który ku swej Matce pałał tak gorącą miłością, nie może być rzeczy milszej nad należne jej uczczenie, nad głęboką wdzięczność za jej miłość oraz nad pozyskiwanie sobie skutecznego jej orędownictwa przez naśladowanie najświętszego jej przykładu?[5]

Zaś św. Ludwik stwierdza: Najbardziej niezawodnym znakiem, pod którym odróżnić można odszczepieńców, wyznawców błędnych nauk, ludzi, którzy odpadli od Boga, od wybranych, jest to, iż heretycy i odrzuceni żywią do Matki Najświętszej tylko pogardę i obojętność, usiłując słowem i przykładem pomniejszyć kult i miłość do Niej, co czynią zarówno otwarcie, jak skrycie, częstokroć pod pięknymi pozorami. Niestety! Bóg Ojciec nie powiedział Maryi, aby w nich złożyła mieszkanie swoje, gdyż są oni orszakiem Ezawów.[6]

 

1. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xii/
konstytucje/munificentissimus_deus_01111950.html

2. Por. Pius XII, Ad Caeli Reginam. O królewskiej godności Najświętszej Maryi Panny, Warszawa 2002, s. 15.
3. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xii/
konstytucje/munificentissimus_deus_01111950.html

4. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, Warszawa 1996, s. 24 - 25.
5. Pius XI, Lux Veritatis. O macierzyństwie Bogurodzicy, Warszawa 2002, s. 27.
6. Św. Ludwik op. cit., s. 26.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Matka Kościoła zmiażdży jego głowę!
Dopiero co nastał nam nowy rok, a już za moment przeżywać będziemy Wielki Post. Szczególny to czas, w którym możemy przyjrzeć się wnikliwiej naszej chrześcijańskiej postawie i dokonać w niej niezbędnych korekt tak, by rzeczywiście być solą ziemi i świadectwem dla świata. Wszak Krew naszego Pana nie darmo została wylana za nas i za wielu…

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dziękuję za każdy przeżyty dzień

Pani Henryka Kłopotowska należy do Apostolatu Fatimy od jego początków, czyli od 2003 roku. Pochodzi z parafii Przemienienia Pańskiego w Perlejewie koło Siemiatycz. Tam przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania, tam również mając zaledwie 17 lat zawarła sakrament małżeństwa.

 

– Po ślubie z mężem Stanisławem mieszkaliśmy w Siemiatyczach, ale w 1999 roku przeprowadziliśmy się do Białegostoku – opowiada Pani Henryka. – Tu należeliśmy najpierw do parafii katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale później przenieśliśmy się na nowe osiedle i teraz chodzimy do kościoła pw. bł. Bolesławy Lament. Katedra była przepiękna, stara, a w nowym kościele jest na razie bardzo skromnie, chociaż ksiądz proboszcz stara się to zmienić, i w miarę możliwości finansowych robi, co się da.


– Mąż pracował 54 lata jako kierowca, 36 lat jeździł po Europie. Gdy mąż zarabiał, ja wychowywałam dzieci. Pilnowałam, żeby iść z nimi do kościoła na pierwszy piątek, do spowiedzi i Komunii, żeby je nauczyć, że tak trzeba. Teraz to
mój starszy syn, Sławek, musi o tym pamiętać i prowadzić do kościoła swoje dzieci. Czasami mogę mu co najwyżej o tym przypomnieć. Sławek jest szanowanym radcą prawnym, ale wciąż jako lektor służy do Mszy Świętej, co jest dla mnie wielkim zaszczytem. Synowa też jest bardzo religijna, z czego jestem bardzo zadowolona. Mam dwóch wnuków: jeden już pracuje, a drugi kończy studia.


– Młodszy syn, Ernest, skończył szkołę zawodową i interesuje się informatyką. Chodzi do kościoła, co miesiąc jest u spowiedzi i Komunii, co jest dla mnie bardzo ważne.


W Apostolacie od 20 lat


– Do Apostolatu Fatimy należę od 2003 roku. W 2017 roku byłam nawet zaproszona na Kongres Apostołów Fatimy w Krakowie. Przy okazji odwiedziłam wtedy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II.


– Przez 20 lat dostałam ze Stowarzyszenia tak dużo dewocjonaliów, że trudno wszystkie spamiętać. Były wśród nich różańce, książki, szkaplerz, kropielnica i różne obrazki. Niedawno otrzymałam piękne wizerunki Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, które oprawione w ramki wiszą na ścianie w moim pokoju. Z kolei figura Matki Bożej Fatimskiej stoi w witrynie.


– Kiedyś nazbierałam tak dużo numerów „Przymierza z Maryją”, że nie wiedziałam, co z nimi zrobić. W końcu mąż zaniósł je do katedry i w ciągu dwóch dni się rozeszły, a ja je gromadziłam może nawet ponad 10 lat. Dopiero teraz, z ostatniego numeru „Przymierza…”, dowiedziałam się, że na obrazie Matka Boża Ostrobramska jest pokazana bez Pana Jezusa, bo nosiła Go wtedy pod swoim sercem. I że oryginał tego obrazu znajduje się w Wilnie, w Ostrej Bramie.


Złote gody na Jasnej Górze


Warto w tym miejscu wspomnieć, że Pani Henryka osobiście pielgrzymowała do ostrobramskiego – i nie tylko sanktuarium. – W 1992 roku byłam z mężem i młodszym synem w Druskiennikach i Ostrej Bramie, w kościele św. św. Piotra i Pawła. Wspólnie nawiedziliśmy również kilka razy sanktuarium Matki Bożej w Licheniu. Pamiętam, że jak byłam tam po raz pierwszy w 1994 roku z pielgrzymką z mojej parafii, to był tam tylko pusty plac; ziemia była dopiero poświęcona. A jak pojechałam tam z mężem kilka lat później, to zwiedzaliśmy kościół św. Doroty, Las Grębliński, drogę krzyżową, byliśmy na Mszy Świętej i Apelu Jasnogórskim. Kilka razy byliśmy także w Częstochowie. Naszą 50. rocznicę ślubu obchodziliśmy właśnie w jasnogórskim sanktuarium. Uczestniczyliśmy wtedy w Różańcu i Mszy Świętej w naszej intencji w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej.

Jak być szczęśliwym


– Teraz opiekuję się mężem. On tyle lat pracował i zrobił dla nas bardzo dużo. Na co dzień wspólnie odmawiamy Różaniec z
 Radiem Maryja i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ostatnimi czasy najczęściej modlę się za zmarłych z naszych rodzin, a także o zdrowie i pokój w rodzinie. Dziękuję Panu Bogu za każdy przeżyty dzień, za rodzinę, za wnuki. Za to, że czuwa nade mną, że mam siłę do pracy. Czasami jest ciężko nawet obiad ugotować, ale jak wszystko się uda, to dziękuję za to Matce Bożej i Duchowi Świętemu.

Zakończmy to świadectwo Pani Henryki słowami, które usłyszała kiedyś od matki swojego męża i które utkwiły Jej w pamięci: – Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje, kto je cierpliwie znosi, szczęśliwym zostaje.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pięknego kalendarza „366 dni z Maryją” na rok 2024. Zajmie on bardzo ważne miejsce w moim domu. Obecność Maryi pomaga mi przezwyciężyć samotność i czasami smutek. Ona mnie nie opuści!

Barbara z Rudy Śląskiej

 

Szczęść Boże!

Jako mała dziewczynka zachorowałam na zapalenie opon mózgowych i wyszłam z tego zupełnie zdrowa. Do 18. roku życia byłam pod lekarską kontrolą, miałam nigdy nie mieć dzieci, a urodziłam ich czworo. Pierwsze dziecko zmarło mając 6 tygodni na zapalenie płuc. Mam jednego syna i dwie córki, doczekałam się pięciorga wnuków i jednego prawnuka. Wierzę, że z Bożą pomocą można osiągnąć wszystko czego człowiek pragnie. Chciałabym, żeby wszyscy ludzie uwierzyli w łaski, które płyną od Pana Jezusa za przyczyną Matki Najświętszej.

Lilianna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na wstępie serdecznie dziękuję za życzenia błogosławieństwa Bożego i opieki Najświętszej Maryi Panny. Podziękowania składam również za interesującą i wartościową książkę autorstwa Jerzego Wolaka o objawieniach Maki Bożej w Akicie. Maryja ciągle ostrzega nas przed Bożym gniewem i nie chce, abyśmy zginęli śmiercią wieczną. Matka Boża pragnie nas ratować i powinniśmy o tym zawsze pamiętać. Nadchodzą bardzo trudne czasy. Bardzo często zastanawiam się nad tym, że jeżeli ludzkość nie pokona grzechu, to Bóg może nas ukarać. Modlę się więc do Niepokalanego Serca Maryi, aby Ono zatryumfowało dla całej ludzkości. Kończąc moje przemyślenia na temat tych pełnych zamętu czasów – pamiętajmy, że Matka Boża nas przed nimi ostrzega, cały świat (w tym nasza Ojczyzna) jest zagrożony aborcją, eutanazją, ingerencją w płeć czy błędami popełnianymi przez niektórych kapłanów. Częstym zjawiskiem w obecnych czasach jest krytyka Kościoła, księży, a także wyśmiewanie się z naszej wiary. Te zjawiska prowadzą do kłótni i nienawiści….

Marianna z Włocławka

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz wszystkie upominki. Wciąż dowiaduję się czegoś nowego z tej prasy katolickiej. Niech Bóg Was błogosławi. Proszę o modlitwę wstawienniczą za mnie w intencji szybkiego powrotu do zdrowia. Bóg zapłać za wszystko!

Justyna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za piękny „Notes Apostoła Fatimy”, przygotowany z okazji 20-lecia istnienia Apostolatu Fatimy. Te 20 lat przyczyniły się do upowszechniania Prawdy, Dobra i Piękna, dzięki czemu wielu ludzi uznało te wartości za najistotniejsze w swoim życiu. Życzę Apostolatowi Fatimy i Panu Prezesowi wielu kolejnych lat w upowszechnianiu tego dzieła.

Marek z Lublina

 

Szczęść Boże!

Pragnę serdecznie podziękować za tak miłe i wzruszające życzenia urodzinowe. Jestem zachwycona tym, że przy nawale pracy w Stowarzyszeniu można jeszcze chwilę przeznaczyć dla innych. Jeszcze raz pięknie dziękuję, prosząc Matkę Bożą Częstochowską o opiekę i wiele łask tak potrzebnych do działania.

Z Panem Bogiem

Teresa z Częstochowy

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za życzenia urodzinowe oraz za modlitwę. Pragnę w dużym skrócie podzielić się swoim życiem. Moja, mama urodzona w Warszawie, wojnę spędziła na Podhalu w oddziale AK. Pod koniec wojny dowiedziała się, że jej rodzina zginęła na Woli. Została sama z dzieckiem, które miała pod sercem. Wsiadła w pociąg i pojechała na ziemie odzyskane, gdzie przyjęli ją dobrzy ludzie. Znaleźli jej pracę, a ja wychowywałem się na wsi. Po przeprowadzce do Jeleniej Góry, gdzie zaopiekowali się nami jej znajomi z partyzantki, mama pracowała, a ja… wagarowałem. Na swoje potrzeby „zarabiałem” żebrząc pod kinem. Po przeprowadzce do Ząbkowic Śląskich mama zachorowała, a ja musiałem powtarzać piątą klasę. Po jej śmierci w 1958 roku, zostałem sam. Miałem 12 lat. Nazywano mnie „dzieckiem ulicy”. Trafiłem do znajomej mamy z dzieciństwa mieszkającej w Zakopanem. Traktowano mnie tam jak służącego. W kościele bywałem, choć w tym domu nie obchodzono świąt. Dziś mogę powiedzieć, że tak jak śmierć Pana Jezusa uratowała ludzkość, tak śmierć mamy uratowała mnie. To co nazywałem wolnością, było tak naprawdę moją „drogą krzyżową”. Wpadłem w szpony szatana. Gdy wyjechałem do Krakowa, ożeniłem się. Po roku dostałem mieszkanie, urodziła mi się córka i zacząłem wszystko od nowa. Wyjeżdżałem z zakładu pracy na Słowację, Węgry i do Izraela, gdzie zwiedziłem większość miejsc związanych ze Zbawicielem. Częste rozłąki oddaliły mnie jednak od żony. Byłem złym mężem i ojcem. Żona zachorowała na raka piersi i po ślubie córki i urodzeniu się wnuczki to ja się nią opiekowałem. Będąc na emeryturze, sam zacząłem chorować i miałem głęboką depresję. Wtedy nagle nastąpił przełom w moim życiu. Po przeczytaniu książki „Moc uwielbienia” odmieniło się wszystko. Wróciłem do Boga, zniknęły lęki depresyjne, a z nimi wszystko co było we mnie złe. Po latach poszedłem do spowiedzi. Od śmierci żony uczestniczę co dzień we Mszy Świętej, regularnie korzystam z sakramentu pokuty. Pojednałem się też z córką, która często odwiedza mnie wraz z wnuczką. Razem spędzamy święta.

Z Panem Bogiem

Ryszard z Krakowa

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Waszemu Stowarzyszeniu za wszelkie kampanie – nie tylko kalendarze, ale i inne ciekawe książki czy gazetę „Przymierze z Maryją”. Już od kilku lat ten piękny kalendarz z Maryją ubogaca moje mieszkanie, ponieważ jestem wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny. Dlatego bardzo zasmuciło mnie to, że może go już nie otrzymam. Dziękuję za wszystko!

Elżbieta z Wieprza