Temat numeru
 
Tron Jej w słupie obłoku

Chwalebne Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

15 sierpnia Kościół obchodzi pamiątkę jednego z najstarszych i najbardziej czczonych przywilejów, jakimi została obdarzona Matka Boża, uroczyście ogłoszonego dogmatem przez papieża Piusa XII.

Bóg Ojciec zebrał wszystkie wody i nazwał je „morzem". Stworzył On również zbiornik wszystkich swych łask, który nazwał Maryją. Bóg najwyższy posiada skarbiec, składnicę bardzo bogatą, w której złożył wszystko, co piękne, olśniewające, rzadkie i cenne, łącznie z własnym Synem.[1] - napisał św. Ludwik Maria Grignon de Montfort. Ów wielki i żarliwy apostoł Przenajświętszej Dziewicy w ten właśnie sposób nawiązał do słów Pozdrowienia Anielskiego: Ave Maria, Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna... A ponadto niejako odtwarzał w sposób alegoryczny słowa samego Boga przekazane przez archanioła Gabriela - niebiańskiego posłańca, od tamtej pory wiernego poddanego Tej, która w konsekwencji Posłania, stawała się jego Królową i Panią. W istocie, zrządzeniem Boskim pokorna Maryja króluje teraz Serafinom i Cherubinom, Tronom, Panowaniom, Mocom i pozostałym chórom anielskim.

Zastanówmy się teraz, co oznacza zwrot: „łaskiś pełna", określenie, za pomocą którego w sposób doskonały Bóg określił Maryję, podobnie jak Siebie samego nazwał w obecności Mojżesza: Jestem, który jestem (Wj 3, 14). Z całą pewnością owo wyrażenie wskazuje na to, że Bóg nadał Przenajświętszej Dziewicy wszystkie przywileje oraz przymioty nadprzyrodzone, w które to Bóg może wyposażyć swoje stworzenie. Dlatego papież Aleksander III powiedział: Maryja poczęła bez skazy dla czystości, wydała na świat dziecię bez bólu i opuściła ten świat bez zniszczenia ciała, wedle słów anioła, a raczej Boga ustami anioła, aby ukazać, że jest prawdziwie pełna łaski.[2] I to właśnie jeden z tych szczególnych przywilejów - Wniebowzięcie Matki Bożej z ciałem i duszą - Kościół Święty obchodzi 15 sierpnia, a „Przymierze z Maryją" - starające się być zawsze wierne czci Najświętszej Maryi Panny, ożywiającej jego strony od pierwszego numeru - oddaje mu swój synowski i pełen głębokiego uszanowania hołd.

Matka Boża Chwalebna

Obecne w pobożności wiernych od zamierzchłych czasów chrześcijaństwa, podtrzymywane przez niezliczoną rzeszę świętych, doktorów i teologów, nieustannie czczone i wychwalane przez dusze prawdziwie oddane Maryi w ciągu historii, chwalebne Wniebowzięcie Matki Zbawiciela zostało uroczyście zdefiniowane przez papieża Piusa XII w konstytucji dogmatycznej Munificentissimus Deus, z dnia 1 listopada 1950 roku.

Oto słowa, za pomocą których tamtego Świętego Roku papież ogłaszał decyzję wyczekiwaną z niecierpliwością od tak dawna:
...ogłaszamy, wyjaśniamy i określamy, jako dogmat przez Boga objawiony, ŻE NIEPOKALANA BOGARODZICA ZAWSZE DZIEWICA MARYJA, PO ZAKOŃCZENIU BIEGU ŻYCIA ZIEMSKIEGO, ZOSTAŁA Z CIAŁEM I DUSZĄ WZIĘTA DO NIEBIESKIEJ CHWAŁY.[3]

Po zakończeniu biegu życia ziemskiego. Czy Matka Boża miała iść do nieba nie przechodząc przez śmierć? Lub też, wręcz przeciwnie, miała na wzór swojego Boskiego Syna, umrzeć, zmartwychwstać i zostać poprowadzoną przez aniołów do nieba?

To właśnie ta druga opinia przeważa u teologów, którzy w większości podtrzymują nawet tezę o „Zaśnięciu" Matki Bożej - tak lekkie było Jej przejście przez śmierć! - które miało trwać trzy dni, a po ich zakończeniu, tak jak nasz Boski Zbawiciel, Jej Najświętszy Syn, chwalebnie zmartwychwstała.

Niech wolno nam będzie wyobrazić sobie tę niebiańską scenę: to prawdopodobnie w domu św. Jana Ewangelisty - który oddany Maryi jako syn, przyjął Ją jako Matkę - Przenajświętsza Dziewica zakończyła „bieg życia ziemskiego".

Spoczywające królewsko na łożu, w otoczeniu apostołów i niewidzialnych zastępów anielskich, to Przenajświętsze Ciało już pozbawione życia oczekiwało na chwilę zmartwychwstania. Gorycz nieodłączna śmierci nie miała tam dostępu na mocy szczególnej pomocy nadprzyrodzonej, intensywnej, promieniującej niezwykłym blaskiem spowijającym wszystko dookoła i przepełnionej nadzieją, która ożywiała wszystkie wierne serca. A gdy usłyszano anielskie chóry, a obecność łaski jeszcze się spotęgowała, Najświętsze ciało Bożej Matki gotowe już było do opuszczenia swego ulotnego, ziemskiego życia.

Gdy tylko dokonało się to, co było Jej wolą w ścisłej i niewypowiedzianej łączności z wiecznymi zamysłami i wolą Boga, oto nadszedł moment Jej zmartwychwstania i chwalebnego Wniebowzięcia. W blasku chwały Przenajświętsza Panna zostaje powoli uniesiona do nieba przez zastępy aniołów wśród radosnych śpiewów i aklamacji niebiańskich.

Wniebowzięcie Matki Bożej, nierozłącznie związane z chwalebnym ukoronowaniem Maryi przez Przenajświętszą Trójcę, bardzo dobrze wyraża Jej niezrównany triumf i wyjątkową chwałę nieporównywalną z innymi stworzeniami.

Wprowadzam nieprzyjaźń...

W konstytucji dogmatycznej Munificentissimus Deus, mówi papież Pius XII: Przede wszystkim zaś należy przypomnieć to, iż od drugiego wieku Ojcowie Kościoła przedstawiają Maryję Dziewicę jako nową Ewę, która choć poddana nowemu Adamowi - łączy się z Nim najściślej w walce przeciwko piekielnemu wrogowi. Walka ta zapowiedziana już w protoewangelii [Rdz 3, 15] ma zakończyć się zupełnym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią, które zawsze łączą się ze sobą w pismach Apostoła Narodów [św. Paweł, Rz rozdz. 5 i 6; I Kor 15, 21- 26; 54- 57]. Jak przeto chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było istotnym składnikiem, a zarazem ostatecznym trofeum zwycięstwa, tak też wspólna walka Najświętszej Dziewicy i Jej Syna winna być zakończona „uwielbieniem" Jej dziewiczego ciała. Tenże bowiem Apostoł mówi: „A gdy to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, tedy wypełni się słowo, które jest napisane: pochłonęło śmierć zwycięstwo" [I Kor 15, 54]

Księga Rodzaju, pierwsza księga Starego Testamentu zawiera fragment (Rdz 3, 15), w którym zostało zapowiedziane przyjście i Misja naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Przenajświętszej Matki. Teologowie nazywają ją właśnie protoewangelią, pierwszą ewangelią. Objawione w niej zostało, że po upadku naszych pierwszych rodziców, Bóg powiedział piekielnemu wężowi: Położę nieprzyjaźń między tobą a między niewiastą i między potomstwem twoim a potomstwem jej; ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej. (Rdz 3, 15).

A nieprzyjaźń ta jest nieprzejednana, jak komentuje św. Lud­­wik Maria M. Grig­non de Montfort.[4] Bo­wiem przez Boga samego położona.

Jest to niewątpliwie nieprzyjaźń między Matką Bożą a szatanem, lecz także między duchowym potomstwem Matki Bożej a potomstwem szatana. A więc między synami Dziewicy, czcicielami Matki Boga, a poplecznikami diabła, synami żądzy: dziećmi szatana, świata i ciała.

Ta niegasnąca nieprzyjaźń przeradza się w walkę toczącą się na przestrzeni całej historii ludzkości. A nawet można powiedzieć, że jest ona - dla tych, którzy rozumieją właściwie głębię dziejów ludzkich - osią historii człowieka.

Protoewangelia zapowiada bowiem, że Dziewica zmiażdży głowę szatana, aby zaznaczyć nierozerwalny związek Maryi z ostatecznym zwycięstwem Chrystusa nad szatanem, odwiecznym wężem (Ap 12, 9).

Tak więc Maryja zatriumfowała razem z Chrystusem nad grzechem, żądzą i dziełami szatana. Lecz także i nad śmiercią, będącą dzieł tych wynikiem. Zatriumfowała nad śmiercią poprzez swoje święte i chwalebne Wniebowzięcie.

1 / 2 /


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina