Rodzina
 
Rola kobiety



Wiara katolicka jako fundament

Autorka rozpoczyna swoje rady od sprawy zasadniczej: bycia wierną zasadom wiary katolickiej, które starała się wpoić córce od najmłodszych lat. "Bądź zawsze wierną Jego prawu, bądź pobożną. Zbawiciel powiedział: "Czuwajcie i módlcie się", łącz więc bez ustanku te dwa obowiązki przez Niego samego przepisane". I dalej, w myśl powiedzenia św. Augustyna zaleca ona: "Kochaj Boga i rób, co ci się podoba". Mówi: "Jeżeli bowiem kochamy Pana Boga, tego tylko pragniemy, w tym sobie podobamy, co się Jemu podoba, co On pozwala i co Go obrazić nie może... Miej Go zawsze przed oczyma, ofiaruj Mu wszystkie swoje myśli, słowa i uczynki, twoje życzenia i uczucia, aby je uświęcił i pobłogosławił". Autorka nie ma wątpliwości, na jakim fundamencie należy oprzeć całe życie, które może być tylko dzięki niemu piękne, dobre i prawdziwie ludzkie.
Dalej zaleca walkę ze swoimi ułomnościami, "opieranie się złym usposobieniom", miłowanie drugiego człowieka i wierne wykonywanie obowiązków stanu. Wszystko to jednak nie jest możliwe bez modlitwy, bo sami nic nie jesteśmy w stanie uczynić. Jak się wyraża: "Jesteśmy tak słabi, (że) nie umiemy nawet zrozumieć dobrze powinności naszych, że modlić się musimy do Boga, aby nas umocnił, oświecił, przebaczał nam i nas utrzymywał".
Przestrzega Jadwisię, by zawsze zaczynała dzień modlitwą. Zalecała jej także przeczytanie przynajmniej jednego ustępu z dzieła O naśladowaniu Jezusa Chrystusa i, jeżeli to możliwe, aby także w dni powszednie uczestniczyła we Mszy św. Zofia Zamoyska ostrzegała przed nadmierną egzaltacją w pobożności, aby "przesada nie szkodziła religii". Dzień należało zakończyć modlitwą połączoną z rachunkiem sumienia. Pisze ona: "Najwięcej przyczynia się do naszej poprawy i przeciwko sobie samej uzbraja dobry rachunek sumienia. Pięć minut na to wystarczy, a zwyczaj ten jest rękojmią najlepszą, jedyną może dobrej spowiedzi". Mówi ona także o potrzebie posiadania stałego spowiednika i częstym przyjmowaniu Komunii Świętej.
Dalej autorka Rad... zwraca uwagę na bardzo ważną rzecz. Żyjąc w czasach, kiedy ogromny poklask zyskiwały idee liberalne i związane z nimi ateizm, indyferentyzm religijny itp., radzi córce, aby unikała dyskusji na temat wiary, gdyż trudno jest przekonać drugich, a zawsze istnieje niebezpieczeństwo, aby inni "jakich wątpliwości w umysł nasz nie rzucili, które by wiarę naszą zachwiać mogły".
Nakazuje córce, aby miała staranie o najbliższych, by żyli moralnie i zachowywali przepisy kościelne. Krótko mówiąc przykazuje córce, aby prowadziła apostolat w najbliższym kręgu. Mówi także o potrzebie codziennej lektury duchowej, która jest posiłkiem duszy i ją uświęca, a ponadto stale przypomina, że życie na ziemi jest krótkie i trzeba zasłużyć sobie na prawdziwe szczęście w życiu wiecznym. Matka wielokrotnie podkreśla w swoich Radach..., że życie jest pełne trosk i smutków, że należy ich się przede wszystkim spodziewać i że mogą one być źródłem szczęścia, jeśli się do nich odpowiednio podejdzie. Jeśli z religii katolickiej czerpać się będzie siłę do ich znoszenia, bo tylko ona ją może dać. Każde cierpienie zniesie się, o ile kobieta sama nie będzie ich przyczyną przez swoją płochość, nierozsądek lub brak czujności. Jeśli będzie wypełniać te obowiązki, to dozna wielu pociech, uspokojenia i szczęścia ile tylko tu, na ziemi, można zaznać.


Obowiązki stanu

Przechodząc do obowiązków stanu, Zofia Zamoyska pragnie zwrócić uwagę córki na wszystko to, co jest "pięknym, zajmującym i słodkim w przeznaczeniu kobiety". Mówi, że tak naprawdę na to szczęście i piękno składają się trudy oraz troski, "będące jakby warunkiem życia, próbą nieodzowną do otrzymania szczęśliwej wieczności".
Te kobiety, które tak bardzo uskarżają się na swój los, na swoje położenie, zdaniem Zofii Zamoyskiej, tak naprawdę nie znają dobrze swoich powinności i same psują swoje przeznaczenie, nie umiejąc go właściwie ocenić.
Mówi ona, że kobieta jest ozdobą swojego męża, któremu powinna oddawać najczulsze przywiązanie. Jest towarzyszką wszystkich chwil jego życia, że zna tysiące sposobów, aby mu się podobać i stać się mu coraz milszą.
Mąż w kobiecie znajduje pociechę swoich boleści, przy niej wypoczywa po kłopotliwych i męczących sprawach, a jeśli żona zjedna sobie jego szacunek, to będzie on zasięgał jej rady, szanował jej zdanie i postępował zgodnie z jej wolą.
Wskazuje ona, że kobieta godna, czyli wzorowa żona i matka ma wielkie zadanie do spełnienia. Ma zaszczepić w młodocianych sercach synów cnoty, które z nich uczynią istoty pożyteczne Bogu, Ojczyźnie i ludzkości, a córki wychować na dobre matki i żony.
Kobieta winna też dopomóc mężowi w zarządzaniu domem. Ma czuwać nad porządkiem jako źródłem wszelkiego dobra. Nie chodzi tu tylko o zwyczajne utrzymanie czystości. Zofia Zamoyska, wychowana na kulturze antycznej doskonale pojmuje tak zwaną ekonomikę, czyli zasady mądrego zarządzania posiadanym majątkiem, właściwego kierowania rodziną i ludźmi, dzięki czemu można godnie żyć.
Ma pomagać innym na ile pozwolą środki, a jeśli nie możemy dopomóc materialnie, to przynajmniej należy porozmawiać z potrzebującym i "osłodzić dobrym słowem". Co bardzo ciekawe, zwraca uwagę na to, że jeśli chcemy być dobroczynni, to mamy pomóc, sami sobie jednocześnie czegoś odmawiając, np. nie kupując nowego stroju, kosmetyku itp.
I mówi ona dalej: "Trzeba najpierw wypełniać swoje obowiązki, a potem zajmować się wykonywaniem cnót pewnych".
W celu należytego wypełniania zobowiązań kobieta winna zrobić sobie tzw. plan postępowania, ponieważ czasami zdarzają się takie chwile, w których przychodzą pokusy i jesteśmy pociągani do tego, aby go nie zachować w rzeczach na pozór małej wagi. Kiedy to uczynimy, okazuje się, że jest to wstęp do dalszych uchybień już w rzeczach coraz ważniejszych. I kiedy początkowo możemy im się oprzeć, później jest to prawie niemożliwe. Gromadzą się nam trudności, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Przestrzega córkę, aby nie lekceważyła swoich najdrobniejszych obowiązków, gdyż została gruntownie wykształcona, przestrzeżona i utwierdzona w dobrym, otoczona staraniami, pomocą i dobrymi przykładami. Mówi ona: "Życie kobiety składa się z tysiąca drobnych powinności, ale wszystkie są ważne, wszystkie szanować powinna, szanować aż do najmniejszych drobnostek". A jeśli będzie do nich lekkomyślnie podchodzić, będzie ponosić z tego powodu wielką winę.
Ten dobrze zorganizowany czas potrzebny jest także po to, aby nie poddać się nudzie i tęsknocie. A do zajęć należy się przymuszać zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzą cierpienia i zniechęcenia.


Doskonalenie

Zofia Zamoyska zwraca uwagę na konieczność ciągłego doskonalenia się, na kształcenie swoich talentów. Dziś moglibyśmy powiedzieć - konieczność studiowania, poszerzania wiedzy i umiejętności, które będą służyły ubogaceniu nas samych, lepszemu rozeznaniu rzeczy dla większego podobania się mężowi, uczynienia mu domu pożądanym i miłym, dla łatwiejszego kierowania wychowaniem dzieci.
W stosunku do innych zaleca Jadwisi, aby była wyrozumiała, aby pochopnie kogoś nie obwiniała i nie potępiała surowo. Zawsze należy być grzecznym i miłym dla wszystkich, nie urażać nieszczęśliwych i osładzać boleści cierpiących, a jeśli ktoś nas skrzywdzi należy zostać spokojnym. Mówi jej także o zasadach dobrej konwersacji i bronienia się przed plotkami.
Wielokrotnie autorka Rad... podkreśla znaczenie godności kobiety, a co za tym idzie potrzebę właściwego ubierania się i zachowywania w towarzystwie mężczyzn. Przestrzega Jadwigę, aby za modą szła rozsądnie, a główny nacisk w ubiorze kładła na to, aby był on skromny i staranny oraz w dobrym guście.
Nakazuje rozwagę, aby przez jakieś roztargnienie czy chwilowy pociąg do świata, nie ściągnąć na siebie boleści i żalu, nawet jeśli początkowo jawi się to jako coś niewinnego, gdyż następstwa tego mogą być poważne.
Autorka pisze o pięknych cnotach kobiety. O łagodności, którą sam Bóg nakazuje, a przez którą kobieta zachowa przywiązanie męża. Przeciwieństwem jej jest opryskliwość, która szpeci i niszczy wdzięk kobiecy, a także odpycha otoczenie.
Pisze o pokorze, która wszystkich ludzi czyni miłymi Bogu, bo broni nas przed egoizmem. Chroni nas także przed chełpliwością, bo nie pozwala ufać sobie samemu. Co ważne, nie pozwala na obmowę, bo czyni nas surowymi dla samych siebie a bardziej wyrozumiałymi dla innych.
Zwraca uwagę, że żona winna podlegać mężowi, bo taki jest porządek rzeczy. Kobieta winna dbać o spokój i jedność domową. Nie powinna się dąsać i narzekać, bo w takich chwilach mówi się i czyni rzeczy, których się później bardzo żałuje. Zawsze trzeba szukać pojednania. A gdy mąż sprawi żonie jakąś przykrość, należy mu o tym spokojnie powiedzieć i nie dopuścić do tego, aby ktoś trzeci wysłuchał tych żalów. W sytuacji, gdyby mąż zbłądził, kobieta winna zostać łagodną, czułą, dobrą, cierpliwą i pomimo cierpienia zachować to samo zaufanie do niego, bo tylko w ten sposób będzie mogła go odzyskać i poprawić. Przekona się on, że jego szczęście najsłodsze jest tylko przy niej i z nią. Zły humor, wyrzuty i dąsania się przyspieszą jedynie zobojętnienie.
Zofia Zamoyska mówi także o tym, że "przeszkodą do szczęścia wielu małżonków jest świat, zabawy, bale i roztargnienie". Nie chodzi o to, aby z tych przyjemności zrezygnować, lecz by zachować roztropność i umiar.
Kobieta też powinna umieć zdrowo ocenić komplementy, aby nie dała się im zwieść, bo przecież są one dawane wszystkim kobietom z całą lekkomyślnością, czasem z ukrytym fałszem, a bardzo często żartami.
Zofia Zamoyska zdecydowanie potępiła zalotność. Podkreśliła, że szczęśliwe są te kobiety, którym to przekonanie w młodości zaszczepiono, nie gubiąc ich fałszywymi i nierozważnymi wyobrażeniami, natomiast godnymi politowania te, które zyskują to doświadczenie kosztem bolesnego przejścia, często okupionego utratą prawdziwego szczęścia i reputacji. I mówi dalej, że chociaż czasami, nie będąc nawet zalotną można w kimś obudzić chęć podobania się, to należy o tym powiedzieć mężowi zawczasu, zanim to sam spostrzeże i poradzić się go, jak właściwie postąpić.
Rady... Zofia Zamoyska kończy następującym zdaniem: "Bądź moja droga Jadwisiu wierną Bogu i przepisom Jego świętego Kościoła, szukaj szczęścia w cnocie i doskonałej wierności w pełnieniu swoich obowiązków".
Zofia z Czartoryskich Zamoyska, chociaż spisała swoje rady z myślą o córce, tak naprawdę dała kwintesencję nauki katolickiej, która odnosi się do każdego z nas. Nie tylko wybornie ją znała, ale co ważniejsze czuła i starała się zgodnie z tym, o czym naucza Kościół katolicki, postępować. Pozwoliło jej to rozwinąć wspaniałe cnoty i z radością przejść przez to życie pełne trosk większych i mniejszych, ale tylko dlatego, że zawierzyła Bogu, że doskonale rozeznała swoje powinności i nie ustała w ciągłej pracy nad sobą. Wymagać - tak, ale przede wszystkim od siebie, wobec innych być miłosiernym, aby Bóg też nas miłosiernie osądził.
Zaprezentowała ona ponadto ten sposób wychowania i kształtowania człowieka, który jest nastawiony przede wszystkim na właściwe uformowanie ducha, bo bez tego nie może on mądrze żyć. Zofia Zamoyska oparła się na stabilnym fundamencie wiary, tradycji i doświadczeniu wielu pokoleń. Nie uległa modzie, lecz silnie trwała w tym, co szlachetne, dobre i piękne, a co najważniejsze prowadzące nas do zbawienia.


Agnieszka Stelmach
Na podstawie: Zofia z Czartoryskich Zamoyska. Rady dla córki, Wyd. Oficyna Hieronima, Lublin 2002.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina