Rodzina
 
Męstwo odrzucone
Sławomir Skiba


Kiedy patrzymy na problemy wielu współczesnych rodzin, na słabość i nijakość polityków ulegających różnym naciskom... Gdy widzimy bezradność i brak reakcji na zło niektórych duszpasterzy oraz tak powszechny niedobór autorytetów i wzorów godnych naśladowania dla chłopców, którzy z braku męskiej formacji coraz częściej popadają w gnuśność, zniewieściałość i lenistwo, to przy głębszej refleksji z łatwością dostrzeżemy, że wszystkie te negatywne zjawiska mają swoje źródła w powszechnym dziś upadku ideałów prawdziwego mężczyzny.

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy: orły, sokoły, herosy? Dookoła jeden z drugim jak nie nerwus, to histeryk, drobny cwaniak, skrzętna mrówa (...) Jak bezwolne manekiny przestawiane i kopane (…)Bez godności, bez honoru – śpiewała Danuta Rinn i choć była to tylko piosenka, trudno odmówić prawdziwości tej gorzkiej ocenie dzisiejszych mężczyzn, którym daleko niestety do pokolenia swoich pradziadków i dziadków. Czy rodziny mogą być zdrowe bez autorytetu głowy domu: męża i ojca? Czy bez waleczności i cnoty męstwa, do praktykowania której zobowiązani jesteśmy wszyscy, ale w sposób szczególny nasi politycy i ci, którym powierzono pieczę nad duszami bliźnich, możemy oczekiwać prawdziwej troski o dobro wspólne i obecność prawa Bożego w życiu społecznym i politycznym? Kto ma toczyć tę prawdziwą walkę o ideały, jeśli nie ma już mowy o dżentelmenach, rycerskości i walce do końca? Czy wreszcie nasi synowie mogą być dobrze wychowani do pełnienia swoich zadań jako mężowie, ojcowie i obrońcy, kiedy od najmłodszych lat nie stawia się im żadnych wymagań?

Popkultura przeciw damom i rycerzom

Od tzw. rewolucji seksualnej, która w 1968 roku została sprowokowana przez lewackie ruchy na paryskiej Sorbonie, mamy do czynienia z nieustanną walką przeciwko tradycyjnemu modelowi rodziny. Wszystkie dotychczasowe role: męża-ojca, żony-matki i dzieci zostały przez ten ruch zanegowane, a kolejne fazy tej antyrodzinnej rewolty o niczym nieograniczoną swobodę seksualną i równość w rodzinie zmierzają do coraz większych absurdów i ukazują szatański plan niszczenia Bożego zamysłu, wpisanego w stworzenie człowieka. Bo czym innym, jak nie diabelskim zamachem można nazwać coraz mocniej promowaną przez media modę na typy ni to męskie, ni żeńskie – swego rodzaju hybrydy? Kiedy na ulicach miast i wsi coraz trudniej rozróżnić nastoletniego chłopca od dziewczyny.

I nie chodzi tu tylko o sam ubiór. Coraz częściej mamy do czynienia ze swoistym sposobem bycia: i tak u chłopców mamy objawy typowej zniewieściałości, która przejawia się w pewnego rodzaju ruchach, sposobie poruszania się, całkowitym braku odpowiedzialności i miękkości obyczajów, zaś u dziewcząt popularny stał się model tzw. chłopczycy, która konkuruje z najgorszymi zachowaniami chłopców, miotając przekleństwa i wulgaryzmy, jakich mógłby się powstydzić niejeden kryminalista przed pięćdziesięciu laty… Młodzieżowe pisemka wpajają naszym córkom i wnuczkom, że to do nich należy inicjatywa i czas skończyć z dawną skromnością oraz wrodzoną czystością. Dlatego też coraz częściej, wbrew dobrym obyczajom, zasadom dobrego smaku, normom moralnym i zwyczajnej przyzwoitości, dziewczęta tracąc wszelkie niemalże hamulce, stają się „łowczyniami” chłopców. A ponieważ nie ma w nich już poczucia wstydu, stają się liderkami w psuciu dobrych obyczajów. I tak spełnia się rewolucyjny plan, który jak mówił bandyta Che Guevara, może zostać zrealizowany, jeśli dla rewolucji zdobędzie się kobiety.

Dlatego właśnie w czasopismach i programach dla kobiet lansuje się model aktywnej i dynamicznej kobiety, która nie zajmuje się domem, a jeśli już, to tylko w wolnych chwilach. Nowa kobieta ma teraz nowe zadania i „powołanie” do bycia aktywną we wszystkich tych aspektach, które były dotychczas domeną mężczyzn. Dom i wychowanie snującej się po dyskotekach córki schodzi na plan ostatni. Powie ktoś: Słusznie bo to przecież równouprawnienie i czas skończyć z dawną rolą „kury domowej”. Ileż w takim myśleniu mieści się pogardy dla tradycyjnej roli pani domu, która wypełnia swoje powołanie do bycia wspaniałą żoną i matką? Ile szkód dla przyszłych pokoleń wynika z takiej krótkowzroczności?

Może i tak jest faktycznie – powie ktoś poirytowany – ale gdzie w takim razie jest mąż i ojciec, który powinien w stopniu heroicznym walczyć o swoją rodzinę? Oto pytanie fundamentalne dla naszych rozważań.

Brak ojca i męża w ich tradycyjnej roli głowy domu, głównego decydenta, obrońcy i opiekuna, jest dzisiaj chyba kluczem do wielu problemów.

Nowe modele

Już od najmłodszych lat naszym synom i wnukom wpaja się, że nie muszą ponosić konsekwencji swoich czynów, a wszystko „jakoś tam będzie”. Współcześni „eksperci” od psychologii wmawiają rodzicom, że chłopiec ma prawo do rozczulania się nad sobą i wcale nie musi być mężny. Coraz częściej na Zachodzie, a ostatnio i w naszym kraju, wmawia się dzieciom na poziomie przedszkola, że tradycyjne role mężczyzny i kobiety przeszkadzają w rozwoju i krępują wolność. Na wyższych uczelniach na tzw. gender studies szkoli się już całe zastępy psychologów i socjologów, którzy mają za zadanie wpajać kolejnym pokoleniom, że płeć nie wynika z natury, ale jest czystym przypadkiem i efektem naszego staroświeckiego wychowania. Dlatego płeć można dowolnie zmieniać. Więcej nawet, nie ma już dwóch płci, ale zgodnie z nowymi klasyfikacjami jest ich nawet... kilkanaście! Jeśli jesteś tym zdumiony i przestraszony, Drogi Czytelniku, to wiedz, że nie jest to wymysł autora tego tekstu. Ruchy homo-, bi- i transeksualne tę batalię o uniwersytety już stoczyły i teraz toczą walkę przeciwko tym, którzy bronią normalnych rodzin.

Wróćmy jednak do modeli, jakie proponuje się naszym synom i wnukom. Wspominaliśmy już o modzie, która nie ma nic wspólnego z męskością. Przyjrzyjmy się paradującym po ulicach młodszym i starszym mężczyznom z kolczykami w uszach i… nosach. Coraz wymyślniejsze i dziwaczne fryzury, na które potrzeba tony lakieru, żelu i farby do tzw. pasemek, to już nie domena kobiet. Nawet w salonach kosmetycznych dużych miast widok mężczyzny na fotelu nie stanowi już rzadkości. A co powiedzieć o nowych liniach kosmetyków dla panów: przeciwko zmarszczkom i starzeniu się skóry? Wszystko to – normalne dla kobiet – dla mężczyzn było niegdyś nie do pomyślenia i trąciło dewiacją. Dzisiaj uchodzi za szyk i styl. Nawet typowe zapachy wody toaletowej czy płynu po goleniu coraz częściej stają się podobne do typowych zapachów damskich. Istnieje już zresztą cała linia zapachów tzw. unisex, która przeznaczona jest tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Wszystko to ma służyć zatarciu naturalnych granic pomiędzy mężczyznami i kobietami. Temu też służy promowanie homoseksualnego stylu wśród niczego nieświadomych chłopców, którzy bezkrytycznie zakładając specyficzny rodzaj obuwia damsko-męskiego i obcisłej dzieży, paradują z przewieszoną przez ramię ni to torbą, ni torebką damską.

Męstwo ratunkiem

Jeśli w porę nie powrócimy do tradycyjnych ról w rodzinie, naszej cywilizacji grozi totalna zagłada. Wcześniej czy później kobiety, które teraz tak ochoczo przejmują obowiązki mężczyzn, odczują, jeśli już tego nie czują, ogromny dyskomfort i frustrację. Pogoń za sprawami, które należały zawsze do obowiązków mężczyzn, nie przyniesie im prawdziwej radości, bo tylko wypełnienie swego powołania może dać prawdziwą satysfakcję. Nie możemy też obojętnie patrzeć, jak nasi synowie wychowywani są przez media na płaczliwe i rozhisteryzowane panny. Najwyższy czas zacząć od nich wymagać i przez odpowiednie obowiązki kształtować hart ducha, praktykowanie męstwa i waleczności. Jeśli nie chcemy utonąć w chaosie, który nas zalewa, już dzisiaj musimy pomyśleć o tym, że od wychowania chłopców po rycersku zależy m.in. przyszły stan policji, która ma pilnować porządku i walczyć z bandytami; wojska, które ma strzec bezpieczeństwa naszego kraju i nie wahać się użyć siły w sprawiedliwej walce przeciwko złu oraz tak dzisiaj często atakowanego duchowieństwa, które narażone jest na największe ataki szatana i powinno być przygotowane na bezkompromisową walkę o dusze.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina