Listy od Przyjaciół
 
Listy od Przyjaciół
Szczęść Boże!


Szanowna Redakcjo! Zachęcona lekturą licznych świadectw, od których zaczynam czytanie „Przymierza z Maryją”, ośmielam się napisać o łasce, jaką otrzymałam przez modlitwę. Otóż w 2004 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka żołądka. Niewiele dało się już wtedy zrobić, trzeba było go usunąć w całości. Miesiąc po operacji przeszłam ciężkie zapalenie otrzewnej. Tydzień leżałam nieprzytomna na intensywnej terapii. Gdy córka zapytała lekarza o mój stan zdrowia, ten oświadczył, że jeśli z tego w ogóle wyjdę, to daje mi pół roku życia i to w ciężkich cierpieniach. Ja tak mocno modliłam się do Matuchny Najświętszej i Jezusa Wszechmogącego i Oni mi pomogli. Od operacji minęło już 13 lat, nie mam żadnych przerzutów i pomimo mojego wieku (79 lat) czuję się dość dobrze. Wiem, a nawet jestem tego pewna, że stało się to za przyczyną Maryi, do której codziennie się modlę na różańcu. Chciałam jeszcze dodać, że gdy obudziłam się ze śpiączki, zobaczyłam księdza, który modlił się przy moim łóżku. Zapamiętałam to szczególnie i jestem wdzięczna kapłanom, którzy są z nami w tych najtrudniejszych chwilach.

Z wyrazami szacunku
 
Krystyna z Siewierza
 
 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Z całego serca pragnę podzielić się z Wami moją radością spowodowaną cudownym zdarzeniem, jakiego doświadczyłem. Na początku roku dopadły mnie poważne problemy zdrowotne. Nagle zacząłem odczuwać silne bóle brzucha. USG wykazało duży kamień w prawej nerce oraz jeszcze jedną zmianę przy jej końcu. W lutym poszedłem do szpitala z ciężkimi bólami. Jeszcze raz zrobiono USG i tomografię, i także teraz badania potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia. Trafiłem na stół operacyjny. Po wybudzeniu z narkozy poczułem ulgę, a ból znikł. Lekarz, który przyszedł rano, powiedział mi, że żadnych kamieni nie było, że w cudowny sposób zniknęły. Na drugi dzień wyszedłem ze szpitala, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Dopiero potem uświadomiłem sobie, że to Matka Boża Fatimska miała w tym moim uzdrowieniu udział. Ja codziennie rano i wieczorem zwracam się do Niej w pacierzu i jestem przekonany, że Ona się mną opiekuje. Chciałem podzielić się tą informacją i dać świadectwo tego mojego niezwykłego przeżycia. Z Panem Bogiem!

 
Marek ze Stalowej Woli
 
 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie chciałam podziękować za pamięć o mnie, że nie zerwaliście ze mną kontaktu, mimo braku reakcji z mojej strony. Nie działo się to bez przyczyny. Przechodziłam trudny czas. Nie miałam na nic chęci, nawet momentami chciałam umrzeć. Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w ciężkiej depresji i jednocześnie bałam się pójść do psychiatry, jak mi zalecało wiele osób. Moim jednak zdaniem najlepszym sposobem, by jakoś wytrwać w takich sytuacjach, jest modlitwa. Więc modliłam się, może i chaotycznie, ale nie ustawałam. Na tyle, na ile pozwalał mi mój stan zdrowia. Bólu fizycznego nie czułam, ale ten duchowy jest jeszcze bardziej nie do zniesienia. Przyczyną mojej choroby była nagła śmierć mojego syna, który przebywał na emigracji. Nie sama śmierć była jednak najgorsza, ale to, że mój syn nie pojednał się z Bogiem przed odejściem z tego świata. Lekceważył wszelkie zasady. Rozwiódł się, zostawił na pastwę losu żonę i dwoje dzieci. Interesował go tylko alkohol i dobra zabawa. Co prawda duchowny pracujący w szpitalu udzielił mu ostatniego namaszczenia, ale nic więcej nie dało się już zrobić. Cierpiałam z tego powodu. Jednak 12 maja coś się we mnie przełamało. Otworzyłam przesyłkę od Instytutu, bo wyczułam w niej różaniec. I od tej chwili poczułam, że zaczął się dla mnie nowy świat, nowy etap życia. Czekałam na jakiś znak i Matka Boża mi go dała. Więc jeszcze raz dziękuję za okazaną cierpliwość. Korespondencja z Instytutem bardzo mi pomogła w tym ciężkim dla mnie czasie. To wszystko, o czym piszecie, jest mi bardzo bliskie. Kończąc, serdecznie Was pozdrawiam. Niech Bóg ma cały Instytut w Swojej opiece. Szczęść Wam Boże!

Anna
 
 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Mam na imię Zofia. W styczniu tego roku wykryto u mnie jaskrę. Nie zdziwiłam się zbytnio, bo moich dwóch braci cierpi na tę dolegliwość, dlatego też od kilku lat raz w roku chodziłam do okulisty na kompleksowe badania oczu. Gdy stwierdzono u mnie początki choroby, musiałam codzienne zakrapiać oczy specjalnymi kroplami. W czerwcu zgłosiłam się do lekarza po receptę na te krople, ponieważ planowałam wyjazd nad morze i do Fatimy. Przy okazji zostałam zbadana przez okulistę. Jaskra nie postępowała. Zarówno nad morzem, jak i w Fatimie przechodziłam słoneczne zapalenie spojówek. Nie mogłam stosować moich kropel, bo oczy mi łzawiły. W Fatimie odczułam to szczególnie mocno – oczy piekły i bolały nawet przy najmniejszym promyku słońca. Musiałam w aptece kupić antybiotyk. Po powrocie do domu miałam zaplanowaną wizytę u okulisty. Nie wykryto jaskry. Dla pewności, po miesiącu niestosowania kropel zrobiono mi ponowne badanie. Jaskry nie było! Ciśnienie w gałce ocznej było prawidłowe. Jaskra to jest choroba nieuleczalna, bo nie można odtworzyć zniszczonych przez chorobę włókien nerwowych. Można jedynie zahamować postęp uszkodzenia nerwu wzrokowego. W Fatimie zawierzyłam wszystko Matce Bożej, a Ona uprosiła u Syna cud uzdrowienia. Niech będzie chwała i cześć Jezusowi i Matce Najświętszej.

Zofia z Gorzowa Wielkopolskiego


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina