Rodzina
 
Kryzys w rodzinie - jak sobie z nim poradzić?
Piotr Podlecki

Kryzys w rodzinie jest charakterystycznym znakiem naszych czasów. Większość małżeństw doświadcza go także jako jednego z ważnych elementów dojrzewania psychicznego i wzrastania w wierze. Pamiętać należy bowiem, iż samo słowo „kryzys” nie jest określeniem negatywnym: oznacza moment przełomowy, w którym tworzy się zupełnie nowa jakość, pozwalająca osiągnąć znacznie wyższy stopień rozwoju duchowego, aczkolwiek może też być początkiem załamania i upadku.

Kazimierz Dąbrowski, jeden z najsłynniejszych psychiatrów świata, stworzył nawet pojęcie: dezintegracja pozytywna. Oznacza ona stan człowieka, w którym dotychczasowe mechanizmy obronne ulegają zachwianiu lub destrukcji, w wyniku czego osoba wspina się na nowy, znacznie wyższy etap w rozwoju osobowości. W relacjach małżeńskich często objawia się to konfrontacją z zupełnie nową, nieznaną dotychczas sytuacją życiową lub całkowicie nieznanym obrazem kochanej osoby.


Dwa różne światy


Stare przysłowie mówi: jeżeli chcesz stracić przyjaciela, to z nim zamieszkaj. Z definicji małżonkowie prezentują tak całkowicie odmienne widzenie świata, że aż dziw ogarnia, iż czasami potrafią osiągnąć jakiekolwiek porozumienie. Dwa całkowicie inne spojrzenia na życie, charakteryzujące mężczyzn i kobiety, zupełnie różne doświadczenia życiowe, pochodzenie z dwóch niepodobnych do siebie rodzin i zakorzeniona w człowieku wolność wyboru, sprawiają, że małżonkowie, którym wydawało się dotychczas, iż dobrze siebie znają, w codzienności konfrontowani są z sytuacjami, których nigdy się nie spodziewali. Jeżeli nałoży się na to całkowicie nowa jakość życia związana z zamieszkaniem razem, obowiązkami zawodowymi, pojawieniem się potomka, niepokojem o źródła utrzymania lub zwykłym zmęczeniem, problemami osobistymi czy też odmiennymi oczekiwaniami w stosunku do współmałżonka, może to doprowadzić do bardzo szybkiego załamania emocjonalnego.

 

Dotychczasowi narzeczeni, niemający zazwyczaj obowiązków związanych z utrzymaniem rodziny, wspierani przez rodziców i będący w euforii związanej ze stanem zakochania, zaczynają dostrzegać w sobie niezauważane wcześniej wady. Do tego dochodzą narastające konflikty wartości i różnice w religijnym i światopoglądowym postrzeganiu świata. I tak oto narzeczeni zmuszeni są zmierzyć się z narastającym konfliktem.

 

Z licznych badań wynika, że euforia związana ze stanem zakochania, gasnąc powoli, kończy się od dwóch do pięciu lat od zamieszkania razem. Czasami następuje to gwałtownie, w wyniku nieoczekiwanego i bolesnego rozczarowania. To jest właśnie moment, w którym widząc wyraziście wady bliskiej nam osoby, czując coraz mniejsze zauroczenie, zbliżamy się do momentu, w którym zadamy sobie pytania: co zrobić, by nadal kochać osobę, która diametralnie różni się od tej znanej dotychczas? oraz: jak ratować zagrożony związek? Czynnikiem mającym niebagatelny wpływ na jakość związku są własne, czasami nieuświadamiane, głębokie rany. Miejsce głębokiego zranienia staje się obszarem działania silnie destrukcyjnych, wręcz demonicznych emocji, ale jest jednocześnie miejscem szczególnego wsparcia łaską Bożą, sprzyjającą duchowemu wzrostowi.

 

Więzi w rodzinie należy troskliwie pielęgnować. Spróbujmy więc przyjrzeć się kilku propozycjom, które mogą w tym pomóc.

 
Prawda

 

Stanięcie w prawdzie jest głównym punktem wyjścia. Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli. W pierwszej kolejności należy przyjrzeć się, co jest źródłem konfliktu. Co mnie boli? Czy przyczyna problemów znajduje się w raniącej mnie osobie, czy też w moim wnętrzu. Być może drugi człowiek, którego oskarżam o ­krzywdzenie mnie, jest jedynie tym, któremu zarzucam sprawienie mi bólu. A źródłem tegoż są: moje własne wnętrze, moja nadwrażliwość i moje własne niezagojone rany.

 
Pokora

 

Uświadomienie sobie, iż może ja sam, zarzucając innym ranienie mnie, postępuję w sposób krzywdzący innych, może doprowadzić mnie do zrozumienia prawdy, iż to nie ja jestem ofiarą, ale krzywdzicielem. Święty Ignacy Loyola zalecał, aby w sytuacji różnicy zdań spróbować obronić zdanie rozmówcy, czyli założyć, że osoba, która jest przede mną, ma dobre intencje, których być może nie dostrzegam. Założyciel zakonu jezuitów doradzał, by w sytuacji, w której obrona zdania rozmówcy wydaje się niemożliwa, zapytać go jak on je rozumie. Dopiero jeżeli to okazuje się nieskuteczne, można rozważać ewentualne pouczenie błądzącej osoby.

 
Wdzięczność

 

Pytanie o to, czy mój współmałżonek jest moim przyjacielem, wielu małżeństwom może sprawić poważny problem. Czy związałem się sakramentem małżeństwa z kimś, kto już wcześniej związany był ze mną więzami przyjaźni, czy dopiero po ślubie próbuję te więzy stworzyć. Warto przypomnieć aforyzm Przyjaciel to człowiek, który wie wszystko o tobie i wciąż Cię lubi (Elbert Hubbard) i zadać również sobie pytanie, czy ja sam potrafię być przyjacielem mojego współmałżonka.

 
Czystość

 

Warto rozważyć, co tak naprawdę jest moim głównym oczekiwaniem w stosunku do osoby, z którą pozostaję w konflikcie. Czy moje roszczeniowe pragnienia nie sprawiają, że drugi człowiek staje się jedynie przedmiotem ich realizacji. Jest wiele obszarów naszego życia, w których posługujemy się innymi, na ile jest to korzystne dla nas samych. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: czy potrafię być z kimś, nie otrzymując niczego w zamian?

Trwanie

 

Niezwykle ważne jest założenie o niezmienności wspólnego bycia razem. Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci nie robimy tego warunkowo, z zastrzeżeniami, lecz godzimy się na wspólne trwanie w sakramencie małżeństwa w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Wiele osób zbyt łatwo dopuszcza do siebie możliwość ewentualnego rozstania, co sprawia, że otwiera się cały obszar w sercu, który daje przyzwolenie słabości i grzechowi. Sprawia to, że bardzo szybko mogą się pojawić trujące owoce przyzwolenia na ewentualny rozpad małżeństwa. Pamiętajmy, że jedna kropla kwaśnego mleka może zakwasić całe wiadro świeżego, a rysa cieńsza od włosa jest początkiem zniszczenia tamy, w wyniku którego zalana i zrujnowana zostaje cała ­okolica.

 
Wierność

 

Mądrość duchowa poucza, iż z diabłem się nie dyskutuje. Ktokolwiek godzi się na rozmowę z pokusą, już przegrał. Nie należy bać się konfliktów, mogą być one oczyszczające i powodujące głębsze poznanie siebie nawzajem. Ważna jest jednak gotowość: możesz na mnie liczyć nawet wtedy, gdy zadajesz mi ból – nie zawiodę cię również wtedy, gdy wierność kosztuje. To bardzo trudny wymiar małżeńskiego bycia razem…

 
Szacunek

 

Dostrzeganie w drugiej osobie dobra oraz godności jej przynależnej jest szalenie ważnym punktem w ratowaniu zagrożonych relacji. Szczególnie mężczyźni są uwrażliwieni w tym obszarze. Kobiety bardzo często nieświadomie pogłębiają konflikt, deprecjonując ważność mężczyzny i uderzając w jego poczucie własnej wartości. Tego typu zranienia mogą boleć latami. Mężczyzna w sytuacji kryzysu w rodzinie powinien w sposób szczególny zadbać o pielęgnowanie w sobie jeszcze większego poczucia godności oraz – adekwatnie do sytuacji – jeszcze bardziej dbać o własne nienaganne zachowanie. Krótko mówiąc: mężczyzna im bardziej jest mu trudno, tym bardziej powinien zachowywać się z klasą, im bardziej go boli, tym bardziej powinien zwracać uwagę na własne nienaganne postępowanie.

 
Piękno

 

Obszar szczególnie zauważany przez kobiety, których gusta estetyczne są najczęściej o wiele bardziej wyrobione niż u mężczyzny. Kobieta nie tylko zachwyca się pięknem, ale tęskni za tym, by sama mogła stać się źródłem zachwytu. Żona szuka potwierdzenia swojego piękna w pełnym zachwytu spojrzeniu męża. Dodać należy, że chodzi nie tylko o piękno zewnętrzne, ale też o zauroczenie pięknem wewnętrznym. Jedna z kobiet mawiała: Gdy rozmawiałam z pewnym mężczyzną, miałam wrażenie, że jest on ­najmądrzejszym człowiekiem na świecie, później w trakcie rozmowy z innym, dla odmiany miałam wrażenie, że to ja jestem tym najmądrzejszym człowiekiem…

Świętość

 

Ksiądz Edward Staniek, wielki mistrz duchowy, a zarazem wybitny znawca pism Ojców Kościoła, wielokrotnie zaznaczał, że każdy święty jest dobry, ale nie każdy dobry jest święty, zaś zbawieni będą nie tyle ludzie dobrzy, co święci. Na poparcie tej tezy warto zwrócić uwagę, że również masoneria prowadzi bardzo bogatą działalność dobroczynną, aczkolwiek trudno byłoby stawiać ją jako wzór do naśladowania. Dla odmiany przypomnijmy sobie słowa bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego, znanej jako Mała Arabka: W piekle znajdują się wszystkie cnoty oprócz pokory, zaś w Niebie znaleźć można wszystkie wady, za wyjątkiem pychy. W duchowości małżeńskiej należy mocno wyakcentować, że największa nawet miłość nie może dawać przyzwolenia na grzech. Ktoś, kto kocha, nie godzi się na współudział w złu, nawet z najbardziej ukochaną osobą. Dotyczy to również wychowania dzieci: wspomniany już ks. Edward Staniek wyraźnie wskazuje, iż kochający rodzic ma obowiązek upomnieć grzeszące dziecko, nawet gdyby miało to doprowadzić do zerwania przez nie kontaktu z nim.

 
Modlitwa

 

Ja wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie – tak właśnie tłumaczył świętemu Proboszczowi z Ars jeden z wieśniaków tajemnicę swojej modlitwy. Należy pamiętać, że kto szuka Boga, już Go znalazł oraz lepiej z Bogiem stracić, niż bez Boga zyskać. Wspólna droga z drugim człowiekiem może się powieść jedynie w sytuacji, w której Bóg jest na pierwszym miejscu. To z Nim należy szukać rozwiązania i to On właśnie jest źródłem siły, która umacnia nas w trwaniu w sakramencie małżeństwa. Sakramenty i modlitwa są głównymi, najważniejszymi i najbardziej niezawodnymi lekarstwami leczącymi zranienia, które mogą się przytrafić w każdej rodzinie.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina