Temat numeru
 
Egzorcyzmy

Ojciec Gabriel Amorth z Towarzystwa Kapłańskiego św. Pawła (pauliści) w Rzymie jest dobrze znany we Włoszech jako egzorcysta, dziennikarz i autor książek o Matce Bożej. Jego program, nadawany w tamtejszej katolickiej rozgłośni radiowej, dociera do 1 700 000 słuchaczy. Z kolei opublikowana w 1990 roku jego książka pt. Rzymski egzorcysta opowiada swoją historię sprawiła, że stał się znany na całym świecie.

Ojciec Amorth jest przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i często jest proszony o pomoc w przypadkach diabolicznych ataków. Ponadto prowadzi intensywną posługę apostolską. Poniżej prezentujemy wywiad ojca Gabriela Amortha dla „Crusade Magazine". Każdy z nas jest przedmiotem diabolicznych ataków i pokus. Niektóre z nich ciągle powracają. Czy te powtarzające się pokusy mogą być postrzegane jako prześladowanie szatana?

Musimy dokonać rozróżnienia pomiędzy zwyczajnym a nadzwyczajnym działaniem szatana. Pokusy należą do działania zwyczajnego, których podmiotem jesteśmy wszyscy i ustąpią one dopiero wtedy, kiedy umrzemy. Jest to tak oczywiste, że nawet sam nasz Pan, Jezus Chrystus, stając się człowiekiem, zaakceptował bycie kuszonym przez szatana i to nie tylko trzy razy na pustyni, ale przez całe swoje życie. Tak samo było w przypadku Najświętszej Maryi Panny. Tak jest, ponieważ kuszenie jest częścią ludzkiej kondycji. I znowu, jest to zwyczajne działanie szatana, który, jak to powiedział św. Pius X: kusi człowieka do złego przez nienawiść do Boga. Innymi słowy, ponieważ szatan nienawidzi Boga, chciałby zabrać nas wszystkich do piekła.
Z drugiej strony, nadzwyczajne działanie jest rzadkie. W tym wypadku szatan wywołuje szczególne zaburzenia. Dlatego też nie mogą one być określane jako zwykłe pokusy, lecz jako szczególne zaburzenia, które mogą przejść w stan opętania.

Jakiego rodzaju zaburzenia mogą się pojawić? Czy mógłby Ojciec je sklasyfikować, jak również wyjaśnić przyczyny tych zaburzeń?

Żaden przypadek nie jest podobny do drugiego. Dokonałem więcej niż czterdzieści tysięcy egzorcyzmów. Tutaj jednak pozwoli pan, że coś wyjaśnię. Nie egzorcyzmowałem czterdziestu tysięcy osób, lecz na wielu z nich przeprowadzałem setki egzorcyzmów. Dzieje się tak dlatego, że uwolnienie opętanej osoby od szatana jest zasadniczo bardzo powolnym procesem.
Jak napisałem w mojej książce: Rzymski egzorcysta opowiada swoją historię, jestem bardzo szczęśliwy, kiedy udaje mi się wyzwolić daną osobę od szatana po czterech czy pięciu latach egzorcyzmów, dokonując około jednego egzorcyzmu tygodniowo. Znam takie osoby, które zostały uwolnione od szatana po dwunastu czy czternastu latach ciągłych egzorcyzmów - to znaczy, że wiele egzorcyzmów dokonywanych jest na tej samej osobie.
Człowiek taki może, zmagając się z codziennymi utrapieniami, prowadzić normalne życie, tak że osoby, z którymi żyje on na co dzień, nie są świadome jego opętania. Tylko w momentach kryzysu taka osoba naprawdę zachowuje się w nienormalny sposób. Nie jest zdolna bez znacznych trudności wypełniać codziennych obowiązków w domu czy w pracy. Czasami dana osoba może być atakowana przez szatana dwadzieścia cztery godziny na dobę i wtedy jest zupełnie niesprawna. Jednak są to niezwykle rzadkie przypadki.

A jaka jest przyczyna tego, że szatan pozostaje dłużej lub krócej w jakiejś osobie?

Wypędzenie szatana zależy od nadzwyczajnej interwencji Boga. Innymi słowy, każde wypędzenie szatana jest prawdziwym cudem, a Bóg może uczynić cud w każdym momencie. Wziąwszy pod uwagę różne okoliczności i znaki, my egzorcyści możemy przewidzieć, ile czasu zajmie nam wypędzenie szatana z danej osoby. Na przykład znacznie łatwiej jest wypędzić szatana z dziecka niż z dorosłego. To samo dzieje się w przypadku osoby, która szuka nas natychmiast po tym, jak pojawi się u niej pierwsza oznaka opętania, ponieważ szatan nie był w stanie jeszcze zapuścić w niej głębokich korzeni.
I przeciwnie, staje się to znacznie trudniejsze, kiedy szuka mnie pięćdziesięcio- czy sześćdziesięciolatek. Tak jest, ponieważ w trakcie mówienia do szatana - w przypadku opętania zwracam się bezpośrednio do szatana - dowiaduję się, że niekiedy dana osoba cierpiała na pierwsze ataki Złego, kiedy jeszcze była w łonie matki.

Powiedział Ojciec, że wyrzucenie szatana z danej osoby zawsze jest szczególną interwencją Boga...

To prawda. Wyzwolenie człowieka z działania szatana zawsze wymaga szczególnej interwencji Boga. Zresztą miałem tego przykład w ubiegłym tygodniu. Mając do czynienia z bardzo trudnym przypadkiem diabolicznego opętania, miałem wystarczające powody, aby sądzić, że uwolnienie tej duszy spod władzy szatana zajmie mi wiele lat.
Zdarzyło się jednak tak, że ta osoba pojechała do źródełka w Lourdes, zanurzyła się w nim, wzięła udział w procesji eucharystycznej i wiele się modliła. Skutek? Cud! Osoba ta wróciła do domu zupełnie uwolniona z mocy szatana.

Czy mógłby Ojciec w kilku słowach wyjaśnić naszym Czytelnikom konieczność przeprowadzania egzorcyzmów i istnienia egzorcystów?

Egzorcyzm obejmuje kilka oficjalnych modlitw odmawianych w imieniu Kościoła, które wysłuchuje Bóg. Prawdę powiedziawszy, jest wiele powodów, dla których tak się dzieje. Egzorcyzm jest w znacznym stopniu zależny od przyczyn, które determinują diaboliczne opętanie, gdyż mają one znaczny wpływ na opętanego. Dam prosty przykład. Jeśli jakaś osoba poświęciła się szatanowi i zawarła z nim pakt krwi, oczywistym jest, że dobrowolnie ofiarowała się Złemu. W tej sytuacji wyzwolenie takiej osoby jest znacznie trudniejsze i wymaga znacznie więcej czasu, aniżeli w przypadku wyzwolenia niewinnej osoby, która stała się np. ofiarą przekleństwa.

Zgodnie z tym, co Ojciec powiedział wcześniej, egzorcyzm nie jest jedynym środkiem, przy pomocy którego dana osoba może być uwolniona z opętania. Czy zatem istnieją inne środki? Zwłaszcza, że dzisiaj trudno jest znaleźć egzorcystów...

Człowiek opętany może być uwolniony z tego stanu poprzez egzorcyzm, który jest oficjalną modlitwą Kościoła, jednak zarezerwowaną dla egzorcystów, zresztą bardzo nielicznych. Innymi dostępnymi dla wszystkich środkami są modlitwy o wybawienie. W końcowych częściach moich książek dodałem kilka takich modlitw. Najefektywniejszymi są te, które chwalą i wysławiają Boga. Wszyscy egzorcyści podczas egzorcyzmów odmawiają apostolskie Credo, Chwała Ojcu, Magnificat, psalmy, cytaty z Pisma Świętego, przez które Jezus uwalnia opętanego. Te modlitwy mają wielką moc.

Czy demony mają imiona?

Kiedy egzorcyści domagają się ich imion, one je zazwyczaj podają. Te, które posiadają biblijne imiona czy też imiona wywodzące się z biblijnej tradycji, są potężnymi demonami i znacznie trudniej jest je egzorcyzmować. Często podają one takie nazwy jak: szatan, Asmodeusz, Lilith, które są równie ważnymi określeniami. Imię Lucyfer pochodzi z biblijnej tradycji, ale nie jest nazwą biblijną. To znaczy, że normalnie przypisujemy je Biblii, ale Biblia nigdzie go nie przytacza. Często odnajdujemy demona o imieniu Zabulon. Nazwę Zabulon można odnaleźć w Piśmie Świętym, ale nie jako imię demona. Zabulon jest jednym z dwunastu plemion Izraela. Niemniej jednak istnieje demon, który przyjął to imię, ma wielką moc i jest bardzo wpływowy.
W świętych księgach odnajdujemy imię demona Asmodeusza. Natknąłem się na niego wielokrotnie, ponieważ jest to diabeł, który niszczy małżeństwa. Rozbija małżeństwa albo nie dopuszcza do ich zawarcia. Jest straszny!
Osoba, która jest opętana, generalnie rzecz biorąc, może być we władaniu wielu demonów. W Ewangelii odnajdujemy przykład, kiedy Chrystus Pan zapytał opętanego Gergezeńczyka: Jak ci na imię?, a on odpowiedział: Legion, bo weszło w niego wiele demonów (por. Łk 8,30). Pamiętam przypadek bardzo wpływowego demona, który opętał zakonnicę. Było to straszne opętanie. Czasami są takie osoby, które oddają siebie w ofierze w zamian za nawrócenie grzeszników i dlatego cierpią takie opętanie. Kiedy zapytałem go, ilu ich jest, on odpowiedział: Tysiące, tysiące, tysiące!

Czy telewizja z programami, w których promuje się magię i spirytyzm, jak również programami, które niszczą tradycyjną chrześcijańską rodzinę, przyczynia się do rozprzestrzeniania satanizmu? Co Ojciec sądzi o satanistycznym rocku, czy on także pomaga w propagowaniu władzy szatana?

Kiedy wynaleziono telewizję, św. ojciec Pio był wściekły. Tym, którzy usiłowali przekonać go, że jest to cudowny wynalazek, on zwykł mawiać: Obserwuj tylko, a zobaczysz, jak to będzie wykorzystane!. W rzeczywistości, telewizja psuje zarówno młodych, jak i dorosłych.
Śmiem nawet twierdzić, że psuje księży i zakonnice wskutek niekończących się spektakli seksu, horroru i przemocy. A Internet jest nawet znacznie gorszy, powtarzam - znacznie gorszy.
Pewnego razu, gdy odprawiałem egzorcyzm i rozmawiałem z demonem, on powiedział: Ja jestem tym, który wynalazł telewizję! A ja odpowiedziałem: Nie, ty jesteś kłamcą. Telewizja jest wielkim wynalazkiem człowieka. Ty wynalazłeś jej złe używanie po to, aby psuć ludzi.
Wszyscy wiemy, że istnieje nudyzm. Wszyscy wiemy także, że zaledwie kilka dni temu w Rzymie odbyła się parada homoseksualistów, manifestacja występku, grzechu. Bez wątpienia działanie szatana było tam obecne.
W przypadku wyżej wspomnianym zobaczyliśmy zarówno zwykłe działanie szatana, które polega na kuszeniu ludzi, jak również działanie nadzwyczajne, bo szatan wykorzystuje tego typu okazje do opętania ludzi, promujących tego typu rzeczy.
Jeśli chodzi o satanistyczny rock, to jest on straszny. Może doprowadzić do diabolicznych opętań, ponieważ naucza kultu do szatana. Powoli, przy pomocy tego kultu, osoba zostaje opanowywana przez niego.
Szatan jest przebiegły. Opanowuje jakąś osobę, nie dając jej tego odczuć. Może się to zacząć w bardzo prozaiczny sposób, na przykład wtedy, kiedy ludzie używają zwykłych kart czy tarota, przy pomocy których próbują dowiedzieć się czy wygrają na loterii, czy też chcą przewidzieć (wywróżyć sobie) nadchodzące zdarzenia, chorobę, przyjaciół itd. Stopniowo dana osoba jest opanowywana przez szatana. Oto w jaki sposób działa diabeł - nie daje odczuć swojej obecności.

1 / 2 /


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina