Słowo kapłana
 
Bez wiary nie jest możliwe podobać się Bogu

Pytanie: Z każdym dniem zwiększa się liczba osób niewierzących. Jedni wahają się, inni wątpią, inni nawet drwią z tych, którzy wierzą. Dlatego jesteśmy narażeni na to, że my sami możemy poczuć się niepewni naszej wiary. Dlaczego niektórzy łatwo dochodzą do wiary, a inni nie? Jak możemy mieć pewność, że nasza wiara jest prawdziwa?

Odpowiedź: Niewiara to wielki problem naszych czasów, z którym my, katolicy, często jesteśmy konfrontowani. Choć staramy się przytaczać szereg racjonalnych argumentów „za wiarą", czy choćby tzw. dowodów na istnienie Boga, jednak człowiek żyjący w hałasie, chaosie i mentalności ciągłego doznawania i używania, ze szczególną chęcią przeżyć niskich, tj. zmysłowych, z coraz większym trudem podejmuje jakąkolwiek racjonalną refleksję. W rozmowach trzeba więc wykazać wiele cierpliwości, chętnie odpowiadać na pytania niewierzących, modlić się o łaskę oświecenia dla nich i dawać świadectwo życia chrześcijańskiego. Nie należy jednak wdawać się w dyskusje z ludźmi pysznymi, którzy pod pozorem chęci wyjaśnienia swoich wątpliwości, pragną znaleźć kolejną okazję do ośmieszenia Boga, Jego Kościoła i poirytowania nas samych. Kierujmy się więc zaleceniem Pana Jezusa, aby "nie rzucać pereł przed wieprze" (Mt 7,6). Wiara jest bowiem najbardziej drogocennym skarbem, który trzeba strzec, aby go nie narazić na uszczerbek, nie umniejszyć czy nie utracić (2 Kor 4,7).

Wiara nie opiera się na czymś, co można doświadczyć namacalnie, zmysłowo, wzrokiem czy dotykiem. Wiara to nie uniesienie uczuciowe, ale też nie tylko to, co możemy intelektualnie pojąć - choć z natury jest intelektualna, ponieważ ma się pewien udział w poznaniu, wiedzy, rozumie Boga.

Wiara jest darem Bożym, cnotą nadprzyrodzoną, wlaną przez Boga do naszej duszy. Zaczątki wiary dzieją się w sakramencie Chrztu. Z kolei akt wiary, to osobowa odpowiedź na Boże wezwanie. Dar wiary Pan Bóg przeznacza dla wszystkich ludzi, ale zdarza się, że niektórzy zamykają się przed Nim z własnej winy.

Wiara jest darem Bożym, który człowiek przyjmuje albo odrzuca. Wiara zatem wymaga od przyjmującego posłuszeństwa. Przykładem takiego posłuszeństwa wiary jest Abraham, który tak zawierzył Bogu, że był gotów na Jego polecenie złożyć w ofierze swego jedynego syna Izaaka. Maryja jest Matką wszystkich wierzących, wzorem wiary, bo uwierzyła, że może urodzić Syna Bożego. Jej fiat sprowadza Boga na ziemię, stanowi "tak" dla planów Bożych względem całej ludzkości.

Bez wiary nie jest możliwe podobać się Bogu" (Hbr 11,6). Wiara jest podstawą naszego religijnego odniesienia do Boga, to fundament, na którym wszystko budujemy. Przez wiarę Pan Jezus zamieszkuje w ludzkich sercach - On i tylko On, który jest Drogą, Prawdą i Życiem (J 14,6). Tylko dzięki wierze w Chrystusa i przez Niego dostępujemy zbawienia! Słowa Pańskie brzmią niezwykle wyraźnie: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony: a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16,16).

Sobór Watykański I naucza: „Ponieważ bez wiary... niemożliwą jest rzeczą podobać się Bogu i dostąpić uczestnictwa jego synów, dlatego nikt nie otrzymuje bez niej usprawiedliwienia ani nie osiągnie żywota wiecznego, jeżeli w niej 'aż do końca nie wytrwa' (Mt 10,22;24,13). Abyśmy zdołali zadośćuczynić obowiązkowi przyjęcia prawdziwej wiary i wytrwania w niej na stałe, Bóg przez Syna swego Jednorodzonego ustanowił Kościół i wyposażył go w wyraźne znamiona przez siebie nadane, by wszyscy mogli go uznać za stróża i nauczyciela słowa objawionego" (ses. III).

Należy dziękować Bogu, że urodziliśmy się w kraju katolickim, w katolickiej rodzinie, która poprowadziła nas do chrzcielnicy, albo też po prostu za to, że spotkaliśmy w naszym życiu kogoś, kto otworzył nasze oczy na wiarę. Są to czynniki, które bez wątpienia wpłynęły decydująco na otrzymanie przez nas daru wiary.

Jak wiara zapuszcza korzenie w naszej duszy i jak można ją stracić?

Wiara zostaje wlana w naszą duszę w sakramencie Chrztu, który otrzymujemy zazwyczaj, kiedy jesteśmy jeszcze niemowlętami. W miarę dorastania, zakładając, że urodziliśmy się w rodzinie katolickiej, włączonej z kolei w społeczność katolicką - obracamy się w środowisku nasyconym wiarą, które wpaja nam podstawy i pierwsze prawdy wiary: istnienie Boga, naszego Pana Jezusa Chrystusa, Matki Boskiej, Świętych i Aniołów (w tym również szatanów). Jesteśmy wprowadzani do świątyni i w ten sposób nawiązujemy i umacniamy kontakt z Kościołem katolickim, sakramentami św., itd.

Świat jednak jest polem walki. Istnieje wiele pokus, człowiek jest podatny na zło, a szatan krąży wokół nas, aby nas doprowadzić do zguby. Chrzest wyeliminował z naszej duszy winę grzechu pierworodnego - którym wszyscy jesteśmy obarczeni przez sam fakt bycia potomkami Adama i Ewy - jednak nie wyeliminował silnej (ale nie ujarzmiającej) skłonności do grzechu, która niestety pozostała w naszej duszy jako skutek tego grzechu. Dlatego tak często popełniamy jakieś grzechy powszednie, popadamy w wady, a i czasem zdarzy się grzech śmiertelny. Wtedy zostaje rozdarta szata naszej niewinności chrzcielnej. Splamiona przez grzech dusza jakby zaciemnia się, a światło wiary, które w niej świeciło, staje się przyćmione. Jeśli nie zareagujemy z siłą, jeśli nie wyrazimy skruchy za nasz grzech, jeśli nie otrzymamy jego odpuszczenia w Sakramencie Pokuty, będziemy toczyli się od grzechu do grzechu. Zaczynają się wtedy problemy z najbardziej rygorystycznymi wymaganiami naszej wiary, szczególnie na polu moralnym. Pojawiają się „wątpliwości". Jesteśmy wtedy bardziej podatni na tzw. kolegów ze szkoły i na podwórku, na krzykliwą muzykę młodzieżową, złe programy w telewizji - czyli wszystko to, co mówi językiem odmiennym od Chrystusa i Jego Kościoła.

Tak zwana „wiara według przykazań", czy utrzymywanie tzw. „minimum praktykowania" jest na dziś raczej nie do utrzymania i narażone nawet na odejście od Boga. Świat jest współcześnie zbyt antychrześcijański i antykatolicki w swej mentalności. Łatwo w nim stracić wiarę. Nas, ludzi dojrzałych, powinna cechować „wiara według Bożych darów", gdzie należy nieustannie szukać źródeł, z których ona będzie czerpać siłę: Słowo Boże, katechizm, modlitwa, Msza św., Sakramenty, dobre uczynki, umartwienia, etc. Wiara musi być światłem całego naszego życia, a nie tylko wiarą chwil modlitewnych.

Wiara wymaga współpracyumysłu i woli człowieka

Święty Tomasz z Akwinu tak definiuje akt wiary: „Wiara jest aktem rozumu, przekonanego o prawdzie Bożej z nakazu woli, poruszonej łaską przez Boga" (II-II, 2, 9). Jednakże, jak naucza Sobór Watykański I (DS 3008-10), przyzwolenie czy posłuszeństwo wiary „nie jest żadną miarą dążeniem ducha", ale opiera się na „racjach wiarygodności", jakimi są cuda Jezusa Chrystusa, opisywane w Ewangelii, cuda Świętych poświadczone przez historię, a także spełnianie proroctw, rozwój, trwałość i świętość Kościoła itd. Są to pewne znaki prawdziwości Objawienia, dokonanego przez Boga wobec ludzkości. Znajdujemy je w Świętych Księgach i w Tradycji Kościoła.

Najważniejszą „racją" dla wiary jest autorytet objawiającego się Boga. Wiara - mówimy obrazowo - jest spotkaniem z Bogiem, ale to przede wszystkim posłuszne przyjęcie, ze względu na Jego autorytet, wszelkich przez Niego objawionych prawd:Wiara, będąc początkiem ludzkiego zbawienia, jest cnotą nadprzyrodzoną, przez którą, za natchnieniem i pomocą łaski Bożej, wierzymy w prawdziwość rzeczy objawionych przez Boga, nie dla ich prawdziwości wewnętrznej, poznanej naturalnym światłem rozumu, lecz z powodu autorytetu samego Boga objawiającego, który się sam mylić nie może, ani też nikogo w błąd wprowadzić" (Sobór Wat. I, Konst. dogm. o wierze katolickiej).

X. Tomasz A. Dawidowski FSSP


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina